Rozdział 3

221 23 13
                                    

W tej chwili przebywam w jakiejś ciemnej, ciasnej szafce w posiadłości, unikając gniewu Sugilis. Nie wiem ile czasu już się ukrywam, ale na pewno za mało. Kilkukrotnie słyszałam jak ktoś podchodzi obok mojej kryjówki. Za każdym razem byłam bliska zawału, obawiając się nagłego otwarcia drzwiczek i ujrzenia wściekłego spojrzenia kobiety. 

Zapewne zastanawiacie się co znowu naskrobałam i dlaczego uciekam przed własna służącą?

Odpowiedź jest prosta - BO NIE CHCE ZAŁOŻYĆ USRANEJ SUKNI I SPOTKAĆ SIĘ Z HANDLOWCĄ HERBATY!! - Jeszcze nie rozwinęłam fabryki słodyczy i sklepu z kawą, a ja już mam się bawić w jakieś współprace, które mogą się okazać wielką klapą. Nie mam zamiaru zbankrutować. 

No dobra, prawda jest taka, że się boje spotkania z tym mężczyzną. ;-; Ludzie powiadają, że jest naprawdę dziwny, jakby przez cały czas był pod wpływem narkotyków. Raz go nawet przypadkowo widziałam - przez cały czas kleiła się do niego jakaś kobieta w skąpym stroju - podobno to jego siostra. Zachowywali się jak para, a nie jak rodzeństwo. 

Co jeśli podczas rozmowy dosypie mi czegoś do herbaty?! Zacznę zachowywać się jak chora psychicznie, zamkną mnie w szpitalu psychiatrycznym, zaczną przeprowadzać jakieś brutalne terapie. W tym czasie działanie narkotyku minie, ja naprawdę stracę zmysły. Ojciec się załamie, wpadnie w depresje, firma upadnie, służący stracą pracę. A ja - będę rozmawiać z drzewami, chodzić po ścianach, przyzywać demony, pluć kwasem i latać na swoim różowym jednorożcu, po tęczy szukać teletubisiów, żeby umyć kamienie!!

A to wszystko dlaczego?! Bo nie poszłam na spotkanie firmowe!

...........Trochę mi się popłynęło z fantazją. Lepiej jak chyba pójdę na to spotkanie... Ale w innym terminie, żebym miała przygotowany plan, gdyby mnie wsadzili do psychiatryka... Tak na wszelki wypadek.

Jeśli chodzi o powód, dlaczego uciekam przed służącą - TO DIABEŁ WCIELONY!! - yyyy... Chyba nie muszę tłumaczyć. Jeszcze się przekonacie.

Wracając do rzeczywistości. 

Już od jakiegoś czasu nie słyszałam w okół siebie żadnych dźwięków, więc chyba przyszedł czas na przemieszczenie się i zamaskowanie swojego zapachu - Śmiejcie się, ale Sugili potrafi wyczuć moją woń, jak pies. - Lekko uchyliłam drzwi i rozejrzałam się w obydwie strony - na szczęście czysto - wyszłam z kryjówki. Od razu poczułam, że coś jest nie tak, zupełnie jakby coś się poruszyło tusz za mną. Wszystkie mięśnie spięły się w jednej chwili. 

NIE SPRAWDZIŁAM NA SZAFCE!!

Za nim wykonałam jakikolwiek ruch, postać stała tuż za mną, owiewając mój kark ciepłym oddechem. Na chwilę przestałam oddychać, a serce zaczęło bić jak oszalałe. 

- Przed czym się tak chowasz panienko? - Wyszeptała mi w prost do ucha, przyprawiając mnie o nieprzyjemne dreszcze. 

- Przed pewnym różowym monstrum, który wprawia mnie o zawał serca.

Usłyszałam jak przerażająco zachichotała, przyprawiając mnie o nieprzyjemne dreszcze. Głośno przełknęłam ślinę, bojąc się co może jej teraz przyjść do chorej głowy.

- Ależ panienko, jesteś za młoda, aby dostać zawału serca... Jeszcze. - Gdyby nie powiedziała tego w przesłodzony sposób, dodatkowo podkreślając ostatnie słowo, uznałabym tą wypowiedź za całkowicie normalną. Jednak znając moją służącą, od dzisiaj musiałam się mieć na baczności - bardziej niż zwykle. W przeciwnym razie mogę mieć jakiś "nieszczęśliwy wypadek", który stał się całkowicie "niespodziewanie".

- Panienko, radziłabym się już zacząć szykować do wyjścia. W przeciwnym razie będą opóźnienia i nie zdążymy wykonać wszystkich sprawunków. - Tym razem odezwała się swoim naturalnym głosem. Jest postęp.

Child of the Moon - Kuroshitsuji [Wolno Pisane]Where stories live. Discover now