Niewesołe spotkanie rodzinne

41 2 0
                                    

Zach P.O.V

Świat stanął w miejscu. Wszystkie wspomnienia z dzieciństwa powróciły, choć zaciekle od nich uciekałem. Co ona tu robi? Nie było jej, gdy przeżywałem piekło ,a teraz jak gdyby nigdy nic skacze po scenie?! Czy ona cały czas była w Sydney?! Jeżeli tak, to najwyraźniej nie zależało jej na mnie na tyle, by choć się odezwać. Ja przeżywałem piekło, a ona jak widać dostała się do raju.
Najchętniej wszedłbym na te scenę i wydarł się na nią, ale nie zrobiłem tego ze względu na Jenny, aby nie zepsuć opinni jej lokalu.
Stanąłem przed samą sceną, wsłuchując się w każde słowo, jakie zaśpiewała.
(Piosenka u góry)
Widać, że to było jej dzieło. Słowa idealnie opisywały nasze życie. O co my tak właściwie wtedy walczyliśmy? O lepsze życie,na które nie było szansy? O wydostanie się z tego bagna, jakie zafundował nam ojciec? Zdecydowanie o to wszystko, a zwłaszcza, żeby przeżyć kolejny dzień. Byliśmy na najniższy poziomie, a i tak codziennie tam wracaliśmy. Bo nie mieliśmy wyboru. Bo byliśmy po dobrej stronie złej karmy. Bo mieliśmy siebie i tylko dlatego wracaliśmy po więcej, mimo bólu i ran.
Zarządziła przerwę i udała się do garderoby. Poszedłem za nią. Nie mogłem przegapić takiej okazji. Starałem się wejść jak najciszej.
-Jenn, mówiłam, żebyś nikogo nie wpuszczała.-cholera, usłyszała mnie. Ale nadal mnie nie widzi. Umysł kazał uciekać, ale serce zostać.-Jestem zmęczona i nie mam ochoty na...
Cholera, odwróciła się.
Staliśmy wpatrzeni w siebie. Żadne z nas nie wiedziało jak się zachować, bo nie przewidzieliśmy tego momentu. Wezbrała we mnie złość. Złamała dane mi słowo, uciekając z domu. Miałem ochotę na nią nakrzyczeć, ale jedna rzecz mnie zatrzymała.

Łzy

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Łzy. Łzy w oczach, które codziennie widziałem w lustrze. Przed oczami stanął mi obraz mojej małej May, czekającej na urodzinowy prezent.
-Witaj siostrzyczko.-powiedziałem najłagodniej jak umiałem w takim stanie.
-Dlaczego mnie tak nazywasz?-zszokowała mnie tym pytaniem.-Dobrze wiem, że mnie nienawidzisz. Złamałam dane ci słowo. Zostawiłam tylko głupi list, z którego i tak nic nie zrozumiałeś. Zapomnij o mnie. Nie mogę wrócić. Nie teraz, gdy mi coś Grozi. Nie teraz, gdy rozdrapano stare rany. Nie teraz, gdy boję się wszystkiego, a zwłaszcza siebie. Nie teraz, a najlepiej nigdy. Zapomnij Zach, nie warto pamiętać o kimś takim jak ja, jak zwykłe ścierwo, jakim jestem teraz.
Zabrała swoje rzeczy i wyszła. Zostawiła jednak jedno. Pytanie,o jaki list chodzi.

May P.O.V.

Spotkaliśmy się. Stał przede mną mój starszy brat wpatrzony we mnie z wyraźnym gniewem w oczach. Chciałam udać twardą, ale z moich oczu wypłynęły łzy. Przy nim nigdy nie potrafiłam udawać. Szybko starłam łzy rękawem, ale on i tak je zauważył. Jego oblicze złagodniało.
Nazwał mnie siostrą. Tylko dlaczego? Dobrze wiem, co o mnie myśli, że mnie nienawidzi. Powiedziałam co leżało mi na sercu i wyszłam. Nie mam siły na tę rozmowę. Nie teraz i nie tu. Zabrałam rzeczy i wyszłam. Kazałam mu zapomnieć, by nie niszczyć jego mam nadzieje poukładanego życia. Nie mogę włazić z butami w jego życie, gdy moje jeszcze jest w kawałkach.

NiebezpieczeństwaWhere stories live. Discover now