Dżinuj stąd dżinie cz.2

48 3 0
                                    

- Chyba za dużo pracujesz. Co ty na to żebyśmy pojechali na jakieś wakacje we dwoje?- wyrwał mnie Dean z zamyślenia
- Dean przecież wiesz, że nie możemy.- odpowiedziałam patrząc z rezygnacja na niego

- Warsztat nie zginie beze mnie a firma bez ciebie też się nie zawali.- powiedział 

- Niby gdzie byśmy na te wakacje pojechali?- zapytałam 

- Włochy a konkretniej Rzym.- powiedział uśmiechając się 

- Kusząca propozycja. Zastanowię się.- uśmiechnęłam się 

Następnego dnia w tym dziwnym świecie ze snu wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Wstałam i niezadowolona pomaszerowałam otworzyć drzwi. Kiedy je otworzyłam moim oczom ukazali się moi rodzice, rodzice Dean'a i Sama, moja siostra i Sam. 

- Hej młoda!- przywitała mnie siostra

- Cześć Mari.- odpowiedziałam

- Nie cieszysz się?- spytała

- Wchodźcie do środka a ja idę po Deana- mówiąc to zaprosiłam gości a siostrę zmierzyłam wzrokiem

Zostawiłam gości i popędziłam do sypialni. Obudziłam Dean'a i poszłam się ubrać. Nie minęło 20 minut a ja byłam gotowa. Wróciłam do gości i rozmawiałam ze wszystkim tak jakby nigdy żadne z nich nie umarło ani nic innego się nie stało. Jednak im dalej się w to zagłębiałam tym bardziej czułam, że nie chcę tu być. Wiedziałam co muszę zrobić dlatego wzięłam srebrny nóż, ukryłam w plecaku i wyszłam zasłaniając się wyjściem do sklepu. Wsiadłam na motor i ruszyłam w drogę. Musiałam wziąć też owczą krew. Zadanie utrudniał mi fakt iż jestem tylko człowiekiem. Kiedy zdobywałam ostatnią potrzebną rzecz zadzwonił mój telefon.

Tak słucham?

Gdzie jesteś?

W sklepie. Wiesz trochę mi się przedłuży bo spotkałam koleżankę.

Przyjechać po Ciebie?

Na razie nie trzeba. Jak coś zadzwonię.

No dobrze ale wracaj szybko. Kocham Cię.

Ja Ciebie też.

Podjechałam pod opuszczony magazyn i ostrożnie weszłam do środka. Na całe szczęście pamiętałam gdzie zostałam zaatakowana więc znalazłam się tam bardzo szybko. Jak się wydostać z tego dziwnego miejsca? Samo obudzenie się nie pomorze. Podobno jeśli we śnie giniesz to w rzeczywistości się budzisz... To jest to! Jeżeli tak zrobię to się wyrwę stąd. Właśnie miałam pokierować nóż w stronę brzucha kiedy pojawił się Dean. Zignorowałam to i ponowiłam próbę, lecz on mnie powstrzymał i w tym momencie zjawili się pozostali. Po policzku spłynęła mi samotna łza. Zamknęłam oczy i wbiłam nóż w swój brzuch.

Dean

Przeczesałem całe pomieszczenie ale nic. Poszedłem sprawdzić jak radzi sobie Natalie. Kiedy wszedłem zobaczyłem ją podpięto do czegoś dziwnego, ze związanymi nadgarstkami. Podbiegłem do niej i uwolniłem z tego wszystkiego. Na całe szczęście żyła ale nie wyglądała najlepiej. Zabrałem ją stamtąd, położyłem na tylnym siedzeniu i ruszyłem do domu. W połowie drogi się ocknęła i zaczęła niewyraźnie mówić.

- Nat? Co się dzieje?- zapytałem zmartwiony

- Muszę... piekło... Dean...- wymamrotała

Zatrzymałem się na poboczu i w tym momencie się obudziła. Przez chwilę badała otoczenie i niespokojnie oddychała.

- Dean czy Anioły istnieją?- zapytała po chwili

- Jasne, że tak.- odpowiedziałem jej

- Czyli wróciłam. Zaczekaj zaraz wrócę.- oznajmiła i zniknęła

Chwilę później wróciła trzymając jakiś dziwny napój w ręku. Opowiedziała mi co się wydarzyło. Nie pominęła żadnego szczegółu. Jej twarz na początku ukazywała złość a potem obojętność. Wspomniała również, że nigdy nie miała z czymś takim do czynienia z powodu nadopiekuńczości jej siostry i przy okazji powiedziała co trzyma w ręku. Moje zdziwienie było ogromne gdy się dowiedziałem, że pije krew demonów. Kiedy skończyła opowiadać znowu zniknęła. Nie było jej przez dobre pół godziny. Kiedy wróciła miała kilka ran. Chciałem to opatrzyć ale powstrzymał mnie.
- Gdzie ty byłaś tyle czasu?!- zapytałem lekko zdenerwowany
- Poszłam zabić to coś co ludziom w głowie miesza.- odpowiedziała
- Dżina?- zapytałem
- Tak zgadza się.- potwierdziła
Nic już nie odpowiadając wsiadłem do samochodu. Natalie jeszcze chwilę stała jednak po chwili dołączyła do mnie i ruszyliśmy w drogę.

Demon czy łowca? [ZAKOŃCZONA]Donde viven las historias. Descúbrelo ahora