29

1.5K 78 5
                                    


Tego dnia, wczesnym rankiem wyruszyliśmy w drogę na stadion treningowy reprezentacji Polski. Pomimo iż wyglądałam jak trup po nieprzespanej nocy nie dałam się podpuścić Lenie i postanowiłam znów się z nią założyć. Tym razem zasady wymyślała Lena.

- A więc jeśli wbijesz gola ze środka boiska, wygrywasz i możesz sobie wybrać nagrodę, ale jeżeli nie strzelisz i ja wygram powiesz Robertowi o wszystkim. – powiedziała, a ja nie do końca rozumiejąc jej słowa zgodziłam się.

Ustawiłam piłkę centralnie na środku boiska i z małą mgłą w oczach wykonałam kopnięcie. Oczywiście nie celne. Oczy mi się same kleiły i już momentami byłam w innym świecie, ale Lena oczywiście nie dawała za wygraną. Chciałam mieć już to za sobą więc podeszłam do Roberta i powiedziałam to co o nim myślę.

-... A teraz mogę już iść spać? – zapytałam.

- Możesz, możesz. – odparła zadowolona blondynka. Położyłam się na jednej z pustych ławek i momentalnie zasnęłam.

Pov.Robert.

Wyznanie Karoliny trochę wytrąciło mnie z rytmu. Gdyby była w pełni świadoma tego co mówi to okej. Uwierzyłbym. Ale ona nie dość, że ledwo stała to plątała się w słowach.

- O co chodziło Karolinie? – zapytałem.

- Zakład. – odpowiedziała blondynka chytrze  się uśmiechając. Aha. Czyli nie mam na co liczyć.

Po powrocie do La Baule, wszyscy poszliśmy oglądać mecz Niemcy – Ukraina. Głównie skupialiśmy się na taktyce Ukraińców oraz przyglądaliśmy się potencjalnym liderom tej kadry.

Następny dzień.

Pov.Karolina.

Po porannym treningu, jakim była rundka po okolicach La Baule, postanowiłam cały dzisiejszy dzień poświęcić Lenie, która nie za dobrze się czuła.

W trakcie oglądania trzeciego filmu do pokoju wszedł Arek. Nie chciałam im przeszkadzać więc, gdy byli zajęci sobą ulotniłam się niczym gaz. Po drodze wstąpiłam do pokoju mojego brata gdzie nazbierało się sporo ludu. A mianowicie Mariusz, Grzesiek, Wojtek, Bartek, Grosik i Jędza.

- A co to za zbiegowisko? – zapytałam.

- Młody pokazuje nam swoją nową laskę. – odpowiedział Wojtek, który akurat dostał telefon mojego brata. Wyrwałam mu go szybko i z niedowierzaniem wpatrywałam się w telefon.

- Kretyn. - mruknęłam oddając mu telefon. Posłałam ostrzegawcze spojrzenie Konradowi i wyszłam niczym zjawa. Dziwne porównanie. W trakcie podróży do swojego pokoju pomyślałam aby trochę się odstresować, wyładować. Zbiegłam szybko na dół i jak najszybciej pokierowałam się na halę. Na moje szczęście była pusta. Wygrzebałam jedną paletkę oraz piłeczkę i zaczęłam mocno odbijać od ściany.

Po pewnym czasie pot lał się ze mnie strumieniami i do tego nie czułam w ogóle mięśni. Wtem zjawił się mój książę na białym koniu i zabrał mnie do krainy jednorożców, ciągle powtarzając te cudowne dwa słowa 'Kocham cię'. A tak na serio to zjawił się Robert i perfidnie oblał mnie zimną wodą.

- Na mnie to już nie działa. – powiedziałam wstając z ziemi.

- Spodziewałem się tego. Cóż, następnym razem wymyśle coś bardziej kreatywnego.- zaśmiał się.

Gdy wróciłam do pokoju, przebrałam się i razem z Robertem włączyliśmy przypadkową grę. Polegała ona na ... Właściwie na niczym, ponieważ można kraść samochody, zabijać ludzi i można robić dużo innych rzeczy, tak jak w tej grze mojego brata.

- Co byś powiedziała, gdyby ktoś zaprosił cię na randkę? – zapytał po pewnym czasie Robert.

- W sumie to nic. – odparłam obojętnie.

- Ale tak nic, że nic?

- Przestań zadawać głupie pytania i skup się na grze. – powiedziałam.

Po zakończeniu gry, chwilę jeszcze pogadaliśmy, a gdy Robert wrócił do swojego pokoju, ja wzięłam się za przeglądanie swoich social mediów. Po pewnym czasie, po kolacji wzięłam długi prysznic.

I hate you? Don't. I love you. ||rl9      W TRAKCIE KOREKTYWhere stories live. Discover now