IV

368 30 0
                                    

Rozglądałam się po terenie szkoły lekko zdezorientowana. Wyciągnęłam telefon wyszukując odpowiedni numer. Miałam już zadzwonić, kiedy zauważyłam znajomą dziewczynę opierającą się plecami o budynek szkoły. Podeszłam do niej wolnym krokiem.

 - Nie za długa ta twoja spódniczka?- spytałam uśmiechając się delikatnie. Dziewczyna wyprostowała się spoglądając na mnie.

 - Spóźniłaś się!- warknęła lekko zdenerwowana ignorując moje pytanie.

 - Tylko trochę- odparłam wzruszając ramionami. Uważnie jej się przyjrzałam. Nie wyglądała tak jak ją zapamiętałam. Ludzie z czasem się zmieniają, ale w niej przeszła diametralna zmiana. Przypominała teraz o wiele spokojniejszą i poukładaną dziewczynę, a przecież nie taka była.

 - Mecz już się zaczął.- oznajmiła kierując się w stronę hali. Wolnym krokiem poszłam w jej ślady.

 - Ostatnio spotkałam kogoś ciekawego- zaczęłam rozglądając się po okolicy.

 - Kogo?

 - Nijimure-senpai'a

 - Shuzo? Co tam u niego?

 - Jak zwykle. Był odwiedzić ojca w szpitalu. Dobrze się trzyma.

 - Gra?

 - Nie zdążyłam zapytać. Rozmawialiśmy tylko chwilę.

Wolnym krokiem weszłyśmy na halę. Zaskoczona spojrzałam na graczy. Nie był to wcale mecz jakiego się spodziewałam. Przynajmniej nie na razie. Na mojej skroni pojawiła się niebezpiecznie pulsująca żyłka, kiedy usłyszałam głośny pisk znajdujących się tutaj dziewczyn.

 - Poważnie?- spytałam spoglądając na nie. Naprawdę nie rozumiałam tego fenomenu Ryouty.

 - To już norma.- odparła znudzona dziewczyna. Spojrzałam na nią kątem oka.

 - Ryo-chan mówił, że znalazłaś sobie chłopaka.- powiedziałam całkowicie poza tematem. Twarz dziewczyny oblała się delikatnym rumieńcem. Och, czyli jednak.

 - Ryouta powinien przestać wtykać nos w nie swoje sprawy.- warknęła odwracając wzrok. Zaśmiałam się widząc to. Była taka urocza.

 - Jest zainteresowany bo razem pracowaliście, Fuji-senpai.- oznajmiłam spoglądając na mecz. Otworzyłam trzymaną teczkę znajdując czystą kartkę.

 - Ech... To nie jest mój chłopak, a przynajmniej jeszcze.- odparła wzdychając ciężko. Dziewczyna ignorowała to, że analizuję grę obu drużyn.

 - Musi być naprawdę interesujący skoro zdobył twoje serce.- stwierdziłam zapisując statystyki kapitana Kaijo.

 - Jest, a teraz pozwól, że cię już zostawię. Mam zajęcia klubowe.- oznajmiła ruszając w stronę wyjścia.

 - Jasne, dzięki za przyprowadzenie.- pożegnałam się machając jej lekko dłonią.

Pierwszoklasista z Seirin zaczął się śmiać. Spojrzałam na niego zdziwiona. Ciekawe czy miał równo pod sufitem. Ogłoszono koniec pierwszej kwarty, a w drugiej Seirin mnie zadziwiło. Rozpoczęli współpracą Kagami'ego i Tetsu. Zapisałam to na karcie dotyczącej meczu. Chwilę potem Tetsu stanął naprzeciwko modela. Zmrużyłam lekko oczy. Wykorzystali atak od tyłu i zabrali piłkę zdobywając kosza, a po chwili zablokowali także jego rzut za trzy. Pomysłowe. Przyparli Ryoute do muru.

Kise odwracając się do Kagami'ego przez przypadek uderzył Tetsu w głowę. Spojrzałam zaskoczona na upadającego chłopaka. Zemdlał. No cóż, wypadki zdarzają się w czasie meczu. Seirin grało nieźle bez Kuroko, ale różnica się nie zmniejszała. Numer 4 był świetnym i reszta drużyny dobrze wykorzystywała jego umiejętności. Ponownie zapisałam parę uwag na karcie. Mecz towarzyski czy nie, moim zadaniem była analiza ich gry.

Kuroko wszedł pod koniec meczu, dzięki czemu Seirin mogło nadrobić. W momencie, kiedy wyrównali, Ryouta pokazał swoje umiejętności. Właściwie to dopiero wtedy zaczął ich brać na poważnie. Choć to wciąż nie była jego pełna moc. Prawdopodobnie uderzyła w niego duma członka "Pokolenia Cudów". Mecz zakończył się alley-oop'em.

Uśmiechnęłam się delikatnie zapisując wynik meczu. Po kilku sekundach dodałam jeszcze jedno zdanie: "Wygrana Seirin przypadkowa". Spojrzałam na Ryoute, który wycierał właśnie swoje łzy. Tak naprawdę to bardzo dobrze go rozumiałam. Przegrana była frustrująca, tym bardziej jeśli przegrało się pierwszy raz w życiu i to z byłym towarzyszem. To zrozumiałe, że płacze.

Odwróciłam się kierując w stronę drzwi. Od razu dostrzegłam stojącego przy nich wysokiego chłopaka o zielonych włosach. Podeszłam do niego wolnym krokiem.

- Jesteś ostatnią osobą, którą spodziewałam się tu zobaczyć, Shin-chan.- oznajmiłam chowając plik kart do teczki. Chłopak spojrzał na mnie lekko zdziwiony.

- I wice wersa.- odparł spoglądając na trzymaną przeze mnie teczkę.- Zbierasz informacje dla Akashi'ego?- spytał poważnym tonem. Posłałam mu delikatny uśmiech kręcąc przecząco głową.

- Wiesz, że on tego nie potrzebuje. Chciałam tylko sprawdzić jak radzi sobie Tetsu.- odparłam lekko rozbawiona jego pytaniem.

- I jakie wnioski wyciągnęłaś?

Spojrzałam na kierujących się do szatni graczy.

- Seirin to dobra drużyna z potencjałem, ale jest za słaba dla Tetsu. Źle wybrał.- oznajmiłam i była to moja szczera opinia.

- Widzę, że jak zawsze analizujesz każdy aspekt drużyny.- powiedział spokojnym tonem.- Jak dla mnie są słabi.- dodał poprawiając swoje okulary. Spojrzałam na niego kątem oka. Prychnęłam.

- Chyba się nie zrozumieliśmy. Może i to nie jest drużyna najwyższych lotów, ale z tobą wygrają.- stwierdziłam obojętnie. Shintaro spojrzał na mnie.

- Widzę, że żarty się ciebie trzymają.

Wzruszyłam ramionami kierując się w stronę wyjścia.

- Jeszcze wspomnisz moje słowa.- oznajmiłam wychodząc z budynku. Wolnym krokiem ruszyłam w stronę przystanku autobusowego. Nie miałam żadnego powodu by witać się z Ryoutą, czy Tetsu. A co do Shintaro... Właściwie to zawsze lubiłam go po prostu denerwować. W końcu graliśmy na tej samej pozycji, a nasze style tak bardzo się od siebie różniły.

____________________________________________________________

Nie byłam dziś w szkole, bo miałam gorączkę, ale przynajmniej jest rozdział. Ech, jutro wrócę do szkoły i znów będę miała blokadę, ale jeden dzień wolnego i wyskrobałam cały rozdział. Ta szkoła odbiera mi wszelkie pokłady weny i ambicji, a podobno powinno być na odwrót.

Kuroko no Basket - Don't hurt me // Akashi SeijuroWhere stories live. Discover now