dzień czwarty

1 0 0
                                    

Ja w ciemnej klatce, opłukiwanej krwią,
a przed klatką ludzie, którzy ze mnie drwią.
ja widzi więcej, choć oczy mam zamknięte,
poranione ciało, niewinne pięści  zaciśnięte.
Widzi mnie  z daleka, te kraty z twardego tytanu,
i słyszę odgłosy złych ludzi, odgłosy wiwatu.
Dla nich złem nie jest, co się dzieje ze mną  w klatce,
odebrali  mnie światu, odebrali matce.
I wciąż nadziwić się nie mogę ilości pogardy,
wasze serce to niewiele, tylko kamień twardy.

Klatka biała klatka a ja zamknięta w niej jak bezbronna w  skrzyni lalka czemu??!! powiedźcie czemu zabraliście mnie temu pięknemu światu pozbawiając mnie możliwości wiwatu 


Co od dzisiaj znaczy, moje pragnienie bycia?
Gdy cierpienie wyrywa, z serca prawo życia?
Co by znaczyć mogły moja wola i marzenia,
gdy krew i łzy zalewają milsze pragnienia?

Co znaczy rodzina, rozszczepiona w pół...
Moje oczy patrzące jak spadam w dół?
Co znaczyła moja  miłość, skoro poszłam sobie?
Co znaczyła wielka dusza w  mojej martwej osobie?

Co znaczyli przyjaciele, nagle tak gniewni,
co zapomnieli jacy razem byliśmy dzielni?
Co znaczyła miłość tak okrutnych ludzi?
To ich wołają usta gdy dusza się budzi...

I co znaczyli ludzie, dobijający mnie leżącą, gdy mężczyźni w fartuchach krzyczeli , że mnie potną.
Patrzący na tak bezbronną dusze płaczącą?
A co znaczą moje myśli tak w dumę kłujące,
Ciągle do znudzenia wspomnienia nawołujące?

A co mogło by znaczyć jedno ostre cięcie?
Tak żałosnego tchórza gwałtowne odejście?
Zadaje pytania leżąc cicho w swoim ciele,
zabić coś co nie żyje, to przecież niewiele...

to objawienieWhere stories live. Discover now