Rozdział 3: Ognista Whisky

13.2K 571 465
                                    


Święta przyszły o wiele szybciej, niż ktokolwiek by się spodziewał. W piątek wieczorem zdecydowana większość szkoły kończyła pakowanie, ponieważ w sobotę rano odjeżdżał pociąg do Londynu. Luna pakowała swoje rzeczy w szybkim tempie, chyba jako jedyna z jej dormitorium. Padma wciąż zamiast układać wszystko w walizce przeglądała Proroka Codziennego, a Cho trajkotała wesoło z Mariettą. Luna nie miała nic przeciwko koleżance, ale przeszkadzały jej nieustanne śmiechy dziewczyn w dormitorium. Gdy ona się uczyła, one śmiały się. Gdy ona próbowała spać, one śmiały się. Gdy ona próbowała skleić parę zdań do Teo, one śmiały się. A to ją nazywają Pomyluną...

- Wychodzę – rzuciła szybko i zbiegła po schodach w podskokach do Pokoju Wspólnego Krukonów.

Tanecznym krokiem przebyła Salon i wyszła z Wieży Zachodniej. Udała się w stronę Wieży Gryffindoru, by porozmawiać z Ginny. Tylko ona ją rozumiała i tylko ona była dla niej całkowitym wsparciem. Nawet Teo nie wiedział o niej tyle, co Gryfonka.

Zatrzymała się przed portretem Grubej Damy, która rzuciła głośną uwagę o bezczelności Krukonki i zakpiła, że w Gryffindorze trzeba znać hasło do Pokoju, a nie odpowiedzi na głupie łamigłówki. Luna obdarzyła postać jedynie ciepłym uśmiechem i wyciągnęła różdżkę.

- Alohomora? Nie uważałaś na lekcjach, dziewczyno? – prychnął portret.

Puściła uwagę mimo uszu i skupiła się na szczęśliwym wspomnieniu. Wyczarowała pięknego królika, któremu w myślach wydała polecenie. Patronus wbiegł w obraz, by wykonać zadanie. Po chwili drzwi uchyliły się od środka. Przed oczami dziewczyny ukazała się postać... Neville'a. Chłopak uśmiechnął się do niej i zaprosił ją do środka.

- Cześć Luna. Co tu robisz?

- Chciałam porozmawiać z Ginny. Wysłałam do niej Patronusa z prośbą, by przyszła otworzyć mi drzwi. Miałyśmy się spotkać w waszym Salonie.

- Właśnie zauważyłem twojego królika. Na początku myślałem, że to przewidzenie, bo wziąłem go za żywe zwierzę, ale przypomniałem sobie o Patronusach – powiedział uśmiechając się niepewnie.

Dziewczyna odwzajemniła gest. Po schodach prowadzących do dormitorium dziewcząt zbiegała właśnie Ginny. Była ubrana w zielony, długi do kolan sweter, czarne rurki i balerinki w tym samym kolorze. Swoje rude włosy spięła w kucyk.

- Cześć Luna! – przywitała przyjaciółkę i przytuliła się do niej.

- Witaj Ginny. Idziemy?

Chłopak spojrzał na obie dziewczyny pytającym wzrokiem.

- A dokąd to?

- Na kolację Neville, na kolację – zaśmiała się Rudowłosa – Za chwilę dochodzi dziewiętnasta. Nie jesteś głodny?

- Jestem. Mogę iść z wami? – zapytał.

Blondynka rozpromieniła się.

- Oczywiście. Ginny, nie masz nic przeciwko? – zapytała Luna.

- Nie, jasne, że Neville może iść z nami. Luna usiądziesz przy naszym stole? Nott raczej wybaczy ten jeden jedyny raz.

- Jasne.

- Em... Luna – zaczął chłopak.

- Tak?

- Ładnie wyglądasz – wydusił po chwili.

- Dziękuję – powiedziała dziewczyna poprawiając swój kremowy sweter.

***

Her DracoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz