Rozdział 22 : Sukienki Margaret

7.3K 366 26
                                    

Ponownie przekroczyli próg zamku. Każdy uczeń był pełen emocji. Jedni cieszyli się z powrotu, drudzy woleliby poleniuchować jeszcze kilka dni. Do pierwszej grupy z pewnością należała Hermiona, do drugiej Draco. Para rozdzieliła się zaraz po wejściu do Wielkiej Sali. Usiedli przy swoich stołach i jak zwykle wysłuchali mowy pani dyrektor. Jednak Hogwart nie byłby Hogwartem bez niespodzianek.


- Z okazji drugiej rocznicy zwycięskiej Bitwy o Hogwart chciałabym umilić wam ostatnie, dla niektórych, miesiące w murach tego zamku. Z wielką radością pragnę ogłosić, że w nocy z pierwszego na drugiego maja odbędzie się Bal Zwycięzców. Zaproszone na Bal zostają jedynie klasy szóste i siódme, podczas gdy pozostałe wybierają się na kilkudniową wycieczkę z częścią nauczycieli.

Po Sali przebiegł pomruk ogólnego zadowolenia, a wręcz euforii z powodu zapowiedzianych wydarzeń. Nawet kasztanowłosa Gryfonka rozpromieniła się na tą wiadomość, choć była pewna, że część obowiązków organizacyjnych spadnie na nią. Zerknęła ukradkiem na Ginny, która wyglądała, jakby zaraz miała obiec całe pomieszczenie jak wariatka. Harry, widząc reakcję swojej dziewczyny, śmiał się cicho.

Gdzieś pomiędzy jednym cichym chichotem Harry'ego, a drugim dziewczyna przypomniała sobie to, co robiła w ferie. Sukienki Margaret. Sukienka dla Ginny. Omal nie wywrzeszczała tego faktu na całą Salę. Przypomniała sobie jednak, gdzie jest i pokazała na migi Rudej, że musi jej coś koniecznie powiedzieć.

Uczta ciągnęła się niemiłosiernie. Hermiona i tak przełknęła tylko kilka łyżek zupy i trochę ryby. Deseru nawet nie tknęła. Musiała jak najszybciej porozmawiać z Ginny i nie tylko z nią.

- Zapraszam do waszych dormitoriów – powiedziała w końcu Minerwa McGonagall.

Wszyscy wstali od stołów i zaczęli chmarami wychodzić, kierując się w stronę pokojów wspólnych. Miona rzuciła szybko Ginny, żeby zaczekała na nią z Julie przed wejściem. Kiedy tylko Wiewiórka odpowiedziała jej, że tak zrobi, pobiegła w stronę Ślizgonów i bez żadnej zapowiedzi złapała Pansy i Tracey, pociągając je ku wyjściu. Wyszło idealnie, bo wpadła na Lunę.

- Czekaj! – krzyknęła do Krukonki, gdy ta chciała odejść.

W końcu ostatnie osoby wyszły z Sali. Ogromne mosiężne drzwi zamknęły się za profesorami, a Miona spokojnie mogła zacząć swoją przemowę.

- Każda z was idzie na bal, prawda? – zapytała głupio.

Pokiwały głowami, patrząc przy okazji na nią, jakby spadła z drzewa.

- Moja przyjaciółka, Margaret, jest krawcową, która pracuje razem z moją babcią. W ferie pokazała mi projekty, które zrobiła. Sześć projektów sukienek na zabawę. Jedną zrobiła.

Wytężyły słuch.

- Kiedy usłyszałam o balu, pomyślałam o was i o tych sukienkach. Myślę, że mogłybyśmy poprosić Margaret o zrobienie wszystkich projektów. Oczywiście trzeba byłoby jej zapłacić...

- Wiesz, Hermiono, że jesteś najlepsza? – zapytała Tracey.

Hermiona została zbita z tropu. Jej wyraz twarzy zmienił się na pytający.

- Sukienki na zamówienie. Każda inna. Każda wyjątkowa. Czy ty nie wiesz, co to za okazja? Chyba byłybyśmy idiotkami, żeby się nie zgodzić! – dopowiedziała Pansy.

Miona spojrzała na Julie, Ginny i Lunę. Uśmiechały się szeroko, choć nie mówiły nic. Dziewczyna wiedziała, że to znaczy zgodę.

- Masz może kopię projektów? – zapytała Tracey.

Her DracoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz