Rozdział 16 : Miłość

7.2K 398 177
                                    

Młody Malfoy wyjął różdżkę i wbił ją boleśnie w krtań chłopaka, który wciąż obserwował go tępym wzrokiem. Hermiona przybliżyła się do niego i położyła mu rękę na ramieniu. Strząsnął ją szybko, patrząc wciąż z nienawiścią w Alexandra.

- Spróbuj ją tknąć jeszcze raz śmieciu, to...

- To co? Nic mi nie zrobisz. I tak jesteś na warunkowym – zaśmiał się Krukon – Poza tym, nie sądzisz, że to Hermiona powinna decydować? Kiedy mnie o coś poprosi, ja to wykonam. Nawet jeżeli ma być to pocałunek.

Draco wstrzymał oddech. Odwrócił głowę w stronę dziewczyny. Jego srebrno-niebieskie oczy były pełne smutku.


- Więc tak to wygląda...

Puścił chłopaka, wciąż wpatrując się w zdziwioną jego słowami dziewczynę. Otworzył usta, by coś powiedzieć, ale zrezygnował. Obrócił się i zaczął odchodzić.

- Draco zaczekaj!

Rzuciła się za nim pędem, ale on tylko przyspieszył kroku. Nie chciał jej widzieć. Nie chciał jej słuchać. Nie chciał przez nią cierpieć.

Smutek minął. Teraz zastąpiła go złość. Rozwścieczona Hermiona, niewiele myśląc, podbiegła do Alexandra i uderzyła go z pięści w nos.

- Dobrze się bawiłeś? – warknęła, powstrzymując łzy.

Chłopak nie spodziewał się takiego obrotu sprawy. Wytarł krew, która leciała mu z nosa strumieniami.

- Prze-przepraszam...

- W DUPIE MAM TWOJE PRZEPROSINY, GNOJU! – wydarła się na niego i odbiegła z płaczem.

Zawsze wszystko, co jest idealne, musi się skończyć. Przez nieporozumienie. Najczęściej. Wtedy, gdy potrzebuje się wsparcia, najgorszą rzeczą, jaką można zrobić, to rozpamiętywanie starych dziejów i rozmyślania „co by było gdyby". A niestety do tego sprowadzało się w tamtej chwili myślenie Draco.

- Zgodziła się? – zapytała Pansy, gdy tylko przekroczył próg Pokoju Wspólnego Ślizgonów.

- Nie potrzebuję już waszej pomocy. Ona kogoś ma.

Te słowa zmyły uśmiech z twarzy Ślizgonki. Podeszła do przyjaciela i objęła go, ale on tylko powiedział ostro:

- Chcę być sam. Powiedz Zabiniemu, żeby nie wchodził do dormitorium przez godzinę chyba, że życie mu niemiłe.

Gwałtownie otworzył drzwi do sypialni i równie głośno je zamknął. Rzucił się na łóżko i ukrył twarz w poduszkach. Usłyszał, jak drzwi uchylają się z lekkim skrzypieniem.

- Mówiłem wam, że chcę zostać sam, do cholery! – wrzasnął, nie patrząc na nowoprzybyłą osobę.

- Mi nie mówiłeś.


Odwrócił się. Jego oczom ukazała się Astoria Greengrass. Stała przed nim jedynie w cieniutkim jedwabnym szlafroczku. Miała lekko podsuszone włosy. Oparła się swobodnie o filar, nie przejmując się, że okrycie przykrywa zbyt mało.

- Co się stało, Smoku? – zapytała, seksownie bawiąc się włosami.

- Nic – powiedział obracając się na plecy. Usiadł na łóżku, opierając się plecami o jego ramę.

- Mam dla ciebie prezent na pocieszenie.

Podeszła do łóżka i usiadła na Draco okrakiem. Ciemnobrązowe proste włosy śmiesznie opadały jej na twarz. Zielone tęczówki bacznie badały każdy ruch chłopaka.

- Rozpakuj – szepnęła, wskazując na pasek szlafroczka.

Nie wytrzymał. Rozwiązał go i pozwolił zsunąć się powoli na ziemię. Siedziała na nim naga dziewczyna. A on był przecież tylko mężczyzną.

Her DracoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz