Dezy...

170 22 7
                                    

Dwa dni później.

Wieczór. Zakładam na siebie mój strój ,,ninja". Wychodzę z domu i kieruję się prosto do mojego ulubionego miejsca, miejsca gdzie często przesiaduję. Jest to nie całkiem wyburzony budynek zaledwie kilometr od mojego miejsca zamieszkania. Minęło dwadzieścia minut i byłam na miejscu, spojrzałam na swój telefon w celu sprawdzenia godziny, dochodziła dwudziesta-czwarta. Weszłam na dach budynku i usiadłam na jego krawędzi w celu obserwowania okolicy. Minęła niecała godzina kiedy usłyszałam za sobą kroki, ktoś się do mnie zbliżał. Szybko się podniosłam schowałam się. Wyjrzałam zza obiektu za którym się schowałam i ujrzałam tego samego chłopaka który mnie ogłuszył. Wyszłam z ukrycia i po cichu zaczęłam się do niego zbliżać. Przystanęłam kiedy odwrócił się w moją stronę. 

- Ładnie tu. - powiedział podchodząc do mnie. 

- Yhm...co tutaj robisz? - zapytałam niepewnie. 

- Przyszedłem się dowiedzieć czy czasami nie zmieniłaś zdania. - powiedział stając naprzeciw mnie. 

- Nie zmieniłam. - powiedziałam po czym zaczęłam się kierować do zejścia z dachu.

- Poczekaj. - podszedł do mnie. - Zastanów się. Oni zagrażają tak samo tobie, mi i reszcie osób. - powiedział po czym zaczął się oddalać. 

- Czekaj. Jakiej reszcie?! 

- Jakbyś mi pomogła to byś wiedziała. - powiedział schodząc z budynku.

- Czekaj! - krzyknęłam ale to nic nie dało chłopak zniknął w ciemności. 

Nie chciałam dłużej przebywać na budynku, wiec szybkim tempem udałam się do domu.

Następnego dnia.

Wyszłam z domu kierując się do sklepu. Miałam nadzieję, że nie spotkam tego chłopaka. Wczoraj kiedy wróciłam do domu ujrzałam go stojącego przed moim domem, ale jak mnie zobaczył w oknie odszedł od niego. Weszłam do sklepu, kupiłam wszystko co było mi potrzebne i wyszłam z niego kierując się z zakupami do domu. Po chwili zaczął iść koło mnie jakiś chłopak.

- Hej. - uśmiechną się do mnie brunet. 

- My się znamy? - zapytałam dalej idąc. 
- Wczoraj coś około godziny dwudziestej-czwartej widzieliśmy się na dachu. - powiedział uśmiechnięty.

- Że co?! - krzyknęłam. 
- Uspokój się. Zmieniłaś zdanie? - zapytał zatrzymując się. 

- Będziesz mnie jeszcze długo nachodzić? 

- Nie wiem. 

- Mam pomysł. Pamiętasz gdzie się wczoraj widzieliśmy? Podejrzewam, że tak, więc dzisiaj o tej samej godzinie tam i Ci powiem czy wchodzę w to czy też nie. Okey? 

- Okey. Pomóc Ci z tymi torbami? - zapytał uradowany. 
- Jak Ci tak na tym zależy to masz i zanieś mi je pod sam dom. - pierwszy raz uśmiechnęłam się do bruneta. 

Pod domem.

- Dobra to masz. - powiedział podając mi torby. - To ja już idę. To do hm....nocy? Pa! - chłopak zaczął się oddalać.

- Dzięki. Pa! 

Weszłam do domu, rozpakowałam rzeczy w kuchni i zajęłam się przygotowywaniem sobie obiadu. Po zrobieniu obiadu poszłam do salonu gdzie go zjadłam i najedzona usnęłam. 


Dwudziesta-trzecia pięćdziesiąt-dziewięć - Dach.

- To jak? - usłyszałam już dobrze znany mi głos. 

- Zgadzam się, bo mi nigdy nie dasz spokoju. - powiedziałam podchodząc do zamaskowanego chłopaka. - A tak w ogóle to za to, że się zgodziłam to może mi się przestawisz? 

- A tak. Jestem Dezydery, ale mów mi po prostu Dezy. - uśmiechnął się Dezy.

- A więc jak już wiesz ja jestem Paulina. - również się uśmiechnęłam.

---------

Jeżeli się spodobało to pozostaw po sobie ślad w postaci gwiazdki bądź komentarza <3

Ucieczka || Youtubers Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz