Rozdzial 9

10 2 0
                                    

Po odejściu Rey postanowiłam trochę się rozejrzeć. Była dopiero 21, wiec trochę za wcześnie na powrot do domu. Wyszlam z salonu i poszlam długim korytarzem. Muzyka ogluszala mnie, ale o dziwo podobalo mi się to. Nagle mój wzrok powedrowal do małego stolika na tarasie. Siedziala tam cztero-osobowa grupka chlopakow. Wśród nich był Jamie. Nagle jeden z chlopakow wyjal z kieszeni male pudełeczko. Było naprawdę male, wiec musiałam niezle wyterzyc wzrok, aby poznac jego zawartość. Po chwili chłopak wysypal czesc zawartości w prosta linie. Nastepnie pochylil się i po dosłownej sekundzie bialy szlaczek zniknal. Chlopak zaczal się smiac i szeptac cos Jamiemu do ucha, ten jednak zaprzeczyl ruchem glowy a nacpany chłopak wzruszyl ramionami. Czyzby odmowil, pomyslalam. Nagle z moich zamyslen wyrwal mnie glos.

- Wodki?

Zaskoczona szybko rozpoznałam moja rozmowczynie, była nie Becka.

- Nie dzięki, nie pije – odparłam.

Dziewczyna wybuchnela piskliwym smiechem i wziela pozadnego lyka ze swojego kubka.

- Hmmm a wiec to prawda co gadaja, ze jesteś taka grzeczna. No coz za bardzo im nie wiezylam, bo z doświadczenia wiem, ze te grzecznie wygladajace sa gorsze od takich jak ja – rzekla.

Nie wiedziałam co powiedzieć, wiecudalam, ze szukal czegos w torebce. Dziewczyna mowila jednak dalej.

- A propo niego (ruchem glowy wskazala smiejacego się Jamiego) on nie jest wcale grzeczny, a tym bardziej nie lubi takich swietoszek jaka jesteś ty – syknela i wyminela mnie z triumfującym uśmiechem.

Moje oczy mimowolnie powedrowaly do stolika przy którym siedział Jamie. Jednak go już tam nie było.

- Stoisz w przejściu.

Pod wpływam glosu chłopaka mimowolnie odskoczylam na bok i wpadłam prosto na niego. Co się ze mna dzieje?

Poraz drugi wyprobowalam trik z torebka liczyc, ze chłopak pojdzie w swoja strone. On jednak stal. Po dluzszej chwili uniosłam glowe i spojrzałam w jego twarz. Jego wlosy były w lekkim nieładzie. Oczy blyszczly tak ladnie w tym sztucznym swietle. Usta takie ide...Co ja do cholery robie?! Szybko spojrzałam na jakiś punkt za Jamiem i wtedy padly słowa.

- Nie sadzilem, ze lubisz imprezy.

- Nie miałam innych planow, wiec jestem tu – odpowiedzialam, wpelni zdajac sobie sprawe z tego jak durnie brzymia te słowa.

- Mysle, ze byłoby rozsądniej gdybys już poszla Mio – powiedział dziwnie poważnym glosem. Nastepne odwrocil się za nim zdazylam cos powiedzieć i ruszyl w kierunku salonu. Co to miało być? Mimowolnie usmiechnelam się. Pamietal moje imie. Szybko spojrzałam na ekran telefonu, była 22. Energicznym krokiem ruszyłam w strone drzwi. Nie zegnalam się z nikim, bo tak naprawdę nie znalam prawie nikogo. Nikt zresztą nie zauważy pewnie jak sobie pojde. Ktos zmienil piosenke i do moich uszu dotarla piekna melodia. Inna niż wszystkiecudowna. Ostatnie słowa jakie uchwyciłam brzmiały:

I cant admit Im not fireproof. Podczas zamykania za sobą drzwi, mój wzrok powedrowal na koniec korytarza. Stal tam Jamie i dałabym glowe, ze patrzyl prosto na mnie.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Oct 17, 2016 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

FreedomWhere stories live. Discover now