26

1.9K 162 24
                                    

LIPIEC

            – Nie – odpowiada stanowczo Madison, kiedy pytam się jej, czy miałaby coś przeciwko, gdybym spędził dzisiejszy wieczór na oglądaniu meczu z Rossem. – To znaczy, nie chcę, żebyś oglądał z nim mecz. Kto to w ogóle jest Ross?

            – Mój sąsiad.

            – Tak czy inaczej, mówiłam ci przecież, że kupiłam nam bilety do muzeum – fuka Madison w moją stronę.

           – No tak, ale moglibyśmy przecież przełożyć wyjście, prawda? Muzeum nie ucieknie, a mecz jest tylko dzisiaj. Jak będziemy oglądać powtórkę, to już nie będzie to samo – jęczę.

            – Nie moglibyśmy go przełożyć, bo dziś jest ostatni dzień tej wystawy – Madison niemal warczy. Martwi mnie to, że jest dla mnie taka opryskliwa. – Poza tym, czy ten twój Ross nie wolałby dzisiaj spotkać się z kimś innym? Ze swoją dziewczyną, na przykład? On ciągle mi ciebie zabiera.

            – Nie zabiera, kochanie. I Ross nie ma dziewczyny, bo po prostu nie uznaje związków – rzucam żartem.

            – Co? – Madison krzywi się w moją stronę.

            – Nieważne. Ross nie szuka dziewczyny na siłę, to wszystko. Wierzy, że los sprawi, że pozna kiedyś swoją wybrankę. Tak mi mówił.

            – Mhm, na pewno – znudzona Steele nie podnosi już wzroku znad swych stóp, by na mnie spojrzeć. Zajmuje się dokładnym malowaniem paznokci na krwistą czerwień. – Nie chcę, żebyś się z nim zadawał. On może mieć na ciebie zły wpływ.

            – Zachowujesz się jak moja matka – zdobywam się na uwagę. Madison tylko kręci głową.

            – Wiedziałabym, że zachowuję się jak ona, gdybym miała okazję ją poznać. Ale, och, cóż za zdziwienie, postanowiłeś zabrać do swoich rodziców przyjaciółkę – żacha się, stawiając duży nacisk na słowo „przyjaciółkę". Coś kłuje mnie w serce. Ona ciągle to wypomina.

            – Mówiłem ci, że ci ich przedstawię – wzdycham, zmierzając w stronę łazienki. Zaczynam układać włosy, starając się zrobić cokolwiek, byle tylko nie przypominały swoim wyglądem ptasiego gniazda.

            – Tak samo jak mówiłeś, że zabierzesz mnie na Hawaje – dodaje uszczypliwie.

            – Nie narzekaj. W czerwcu pojechaliśmy do Włoch, nie pamiętasz?

            – Oczywiście, że pamiętam! To miały być cudowne wakacje. Mieliśmy mieszkać w pięknym pięciogwiazdkowym hotelu i mieć do dyspozycji spa, tymczasem znalazłeś dla nas jakąś małą ruderę z przeciekającym kranem.

            – I tak nie spędzaliśmy tam dłużej niż dwóch godzin dziennie, poza spaniem – wzdycham w jej stronę. Noel nie miałaby nic przeciwko mieszkaniu w mało atrakcyjnym miejscu i cieszyłaby się, że codziennie robimy coś innego. Zaciskam zęby i szczypię się w udo, karząc się za porównanie mojej przyjaciółki z Madison. Ostatnio przydarza mi się to coraz rzadziej i czuję się lepiej.

            – Już dobrze – Madison daje za wygraną. Psikam się perfumami. – Jeśli chcesz, spędź ten wieczór z Rossem. Ja pójdę na wystawę z Cordelią.

            – Naprawdę potrafisz być miła, kiedy chcesz – mówię z podziwem i wracam z powrotem do jej sypialni. Madison uśmiecha się pod nosem.

            – Czyli cały czas – odpowiada, przekomarzając się ze mną. – I przepraszam, że czasem zachowuję się tak okropnie. Po prostu bardzo cię kocham...

Silver Lining // Zayn MalikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz