- Przed budynek! Szybko, szybko!- krzyczał Steve, stojąc przed wielkimi drzwiami. Były rozsuwane, a cała instalacja elektryczna została wyłączona. Przytrzymywał nam drzwi, abyśmy mogli bezpiecznie wszyscy opuścić wieżę.

Wyszli wszyscy, oprócz Lokiego. Spojrzałam na niego, próbując unormować oddech.

- Chodź tu Loki!- krzyknęłam. Próbował, ale jakaś niewidzialna bariera nie pozwalała przekroczyć mu progu. Obejrzał dokładnie futrynę, ale nadal nie mógł wyjść.

Zauważyłam błysk na jego nadgarstku.

- To ta bransoleta od Starka!- wskazałam na urządzenie, które świeciło się na czerwono.

- Gdzie jest Tony?! Nie umiem tego zdjąć!- krzyknął Laufeyson. Rozejrzałam się dookoła, a po chwili koło mnie wylądował Iron Man. Nie wylądował tak normalnie, tylko jakby ktoś go wyrzucił przez okno. I po kilku sekundach spadły na bas odłamki szkła. Zasłoniłam głowę rękoma.

- Zdejmij mu to!- wskazałam na chłopaka uwięzionego w budynku. Stark się podniósł i podszedł do drzwi.

- Szybciej, nie wytrzymam dłużej!- stęknął Steve. Chłopak cały czas trzymał te drzwi. Jego mięśnie były wyraźnie napięte, a zęby mocno zaciśnięte.

Tony wyciągnął żelazną dłoń w stronę nadgarstka Lokiego. Pojawił się czerwony laser i przeciął bransoletę.

Loki syknął z bólu i chciał wyjść, gdy Steve nie wytrzymał i puścił drzwi. Brunet uniósł szybko rękę, a z niej wydobył się zielony dym, który powstrzymał drzwi przed zmiażdżeniem go.

Wyszedł na zewnątrz i podszedł od razu do mnie. Złapałam go za dłoń, na której miał urządzenie i obejrzałam ją dokładnie. Na nadgarstku widniała rana po laserze Starka.

- Nic mi nie jest, spokojnie- szepnął, wyrywając swoją rękę z mojego uścisku. Spojrzał do góry, a ja razem z nim.

- Rogers i Barns, potrzebni mi jesteście na górze- zakomunikował Stark. Obydwaj mężczyźni złapali się zbroi Tony'ego, a ten zaraz wleciał na górę.

- Co robimy?- spytałam, spoglądając na Natashę.

- Musimy czekać, dadzą sobie rady- powiedziała i odeszła kilka metrów dalej, siadając na trawie. Wszyscy zrobiliśmy tak jak ona. Siadłam koło Lokiego i przytuliłam się do niego dyskretnie. Siedzieliśmy trochę dalej niż reszta.

- Kto ich zaatakował?- spytałam po chwili. Chłopak objął mnie w pasie.

- Nie wiem, ale ktoś potężny, bo jak Stark nie daje sobie z nim sam rady, to jest kiepsko- odpowiedział. Westchnęłam cicho.

- Może ich jest kilku?- zadałam kolejne pytanie. Po chwili przez okno wyleciał przepołowiony robot. Odskoczyłam lekko do tyłu.

- Nie, nie. Ja tam idę- wstałam gwałtownie z miejsca i chciałam już użyć magii, aby wzlecieć do góry, ale powstrzymała mnie czyjaś ręką, zaciskająca się na moim nadgarstku.

- Nie możesz tam iść. Chłopaki dadzą sobie rady!- warknął Loki. Obróciłam się do niego przodem.

- Loki, to są roboty! Pewnie ich jest dużo, a oni nie dają sobie rady, muszę im pomóc!- krzyknęłam.

- W takim razie idę z tobą- powiedział stanowczo.

- Nie. Pójdę sama...

- Żadno z was nie idzie! Stark kazał nam tu czekać!- odezwał się Clint. Spojrzałam na niego.

- Nie odzywaj się. Nie widzisz co się dzieje? Przegrywają!- krzyknęłam.

- Spokojnie, nie denerwuj się- szepnął Loki. Przeniosłam spojrzenie na niego.

Can You Be Mine? ( Loki Laufeyson ) [ W TRAKCIE POPRAWY] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz