- 21 -

764 57 26
                                    

Droga do domu dłużyła się niemiłosiernie, jednak zajęliśmy ją rozmową na temat Negana i wszystkich jego obstaw, mówiąc wszystko co zaobserwowałam przez ten niecały rok pobytu tam.

Kilka chwil później zobaczyłam przez przednie okno otwierająca się bramę Aleksandrii, a za nią mały tłum.

Niewiele się zmieniło, poza tym, iż powstała kolejna wieża strażnicza i umocnili płot dodatkowymi palami.

Mój oddech zaczął przyspieszać, kiedy dotarło do mnie że za kilka sekund zobaczę  resztę mojej ukochanej rodziny, z którą nie widziałam się dobre kilka miesięcy.

W końcu auto stanęło, przekraczając wcześniej bramy Aleksandrii. Z podekscytowania ucisnęłam dłoń Ricka leżącą obok mojej na siedzeniu i posyłając mu delikatny uśmiech, sprawnie opuściłam samochód.

Większość gapiów to moi najbliżsi, którzy odrazu zauważyli moją ekscytację i usłyszeć można było szczere śmiechy.

-Witaj Lauren, kopę lat! -wybuchł z radością Euglen, schodząc ze wieży wartowniczej.

Niepewnymi krokami zmierzałam w stronę małej grupki, wyszukując wzrokiem Maggie, której najwyraźniej brakowało.

Nagle z tłumu w moją stronę ruszyła rozpędzona postać, która okazała się być poszukiwaną przyjaciółką.
Zaryczane wpadłyśmy w swoje ramiona po sekundzie, nie zwracając uwagę na otaczający nas świat.

-Jezu Lau...-usłyszałam wydukane przez płacz słowa Maggie, czując jak moje oczy pieką coraz bardziej, na co przytuliłam ją mocniej.

-Nie wiem o co mam pytać najpierw! -wypowiedziała niepewnie, odrywając głowę i spoglądając swoimi czerwonymi od płaczu oczami wgłąb moich.

-Ciii...-znów przytuliłam mocno przyjaciółkę, chcąc, aby ten moment nigdy się nie kończył. Jednak już po chwili musiałam odstąpić kroku od zapłakanej ze szczęścia Maggie i przywitać się z resztą grupy.
Szasha, Rosita, Carl, Euglen, Spencer,  jednak kogoś mi brakowało.

-Gdzie jest Carol? -zapytałam niepewnym głosem, nie dopuszczając do myśli najgorszego.

-Odeszła. -usłyszałam twardy głos Rick, na co opuściłam wzrok, próbując zatrzymać kolejny strumień łez napływających do moich oczu.

Nagle poczułam jak silne ramiona obejmują moje skulone ciało, czując ciepło, które dobrze znalałam i za którym najbardziej tęskniłam.

-Ona żyje. -powiedział ciszej Rick, głaskając moją głowę, jak swojemu dziecku, pragnąc ochronić go przed brutalnością tego świata.

-Wiem. -odrzekłam stanowczo, wracając do normalnej postawy i przecierając mokre oczy.

•••

Resztę dnia spędziłam głownie z Maggie rozmawiając na wszystkie tematy i opowiadając jej jak jest w fabryce u zbawicieli. Płakałyśmy czy śmiałyśmy się, nie było różnicy, ważne, że razem.

Kiedy na ulicach panował półmrok usłyszałyśmy pukanie do drzwi w domu Maggie i Glenna, który nadal posiadał pokój dla dziecka, co mną wstrząsnęło, ponieważ bałam się, iż z Maggie jest coś nie tak, że jej odporność psychiczna dobiega końca.

-Lauren? Musimy porozmawiać. -usłyszałam głos Ricka w przedpokoju, na co odrazu zerwałam się z fotela odstawiając łapkę szampana, gdy ujrzałam małą, piękną Judith na jego rękach. Szybkim krokiem doszłam do dziecka i delikatnie przytuliłam jej ciałko, które całkiem urosło, więc nie taka mała.

-Hej słońce, co tam u ciebie? -wypowiadałam każde słowo z wielką troską, którą zawsze automatycznie używałam w jej towarzystwie.
Była cudownym dzieckiem, za co kochałam ją bezgranicznie.

-Idę. -odparłam w stronę Ricka, żegnając się jeszcze z przyjaciółką i obiecując jej jutro cały jutrzejszy dzień.

-Chodź kochanie. -Maggie wzięła Judith na ręce i posłała nam szerokie uśmiechy.

-Do jutra.

•••

Po krótkim marszu przez ulice Aleksandrii w towarzystwie Ricka znaleźliśmy się przed jego domem. Weszłam przez uchylone przez Ricka drzwi zmierzając w stronę kuchni i opierając się o blat, czekając, aż Rick dołączy do mnie.
Kilka sekund później, po zamknięciu drzwi pojawił się we framudze, zatrzymując się nagle.

Nasze spojrzenia utkwiły w sobie nawzajem, kiedy nagle po raz pierwszy zrozumiałam czego oboje chcemy.

Cisza.

Nagły zryw i ruszyliśmy w swoje strony. 

Chwilę potem znalazłam się w jego ramionach i oplatająca nogami jego pas, złączyliśmy delikatnie nasze usta.

Ricka uniósł mnie, sadzając na blacie kuchni i kontynuując nasz pocałunek.

Kiedy właśnie do mnie dotarło co się dzieje, zawahałam się przez chwile odrywając nasze usta.

Jego oczy odrazu zagłębiały się w moich ukazując troskę i delikatność, jaką mnie obdarza. Ojczyma miłość jakiej potrzebowałam była ogromną potrzebą, jednak nie mogłam otrzymać jej w inny sposób. Nie myśląc dalej wpiłam się w jego usta, delikatnie głaszcząc policzek.

Jego ruchy były delikatne, ale szybkie, co imponowało mi z każdą sekundą. Rick podniósł mnie z blatu idąc w nieznaną stronę i łapiąc za pośladki, rozpoczął walkę o dominację naszych języków.

Chwile później poczułam wygodę pod plecami, kiedy w ciemnościach spostrzegłam, iż znajdujemy się w sypialni, a jego zarysowane kontury ciała oświetlonego delikatnie światłem księżyca właśnie pozbyły się koszulki.

Nagle pojawił się nad moim ciałem podpierając się swoimi ramionami obdarzał mnie serią cudownych pocałunków, które składał na mojej szyi czy ustach.
Po chwili postanowiłam przejąć kontrolę, dlatego zwinnym ruchem popchnęłam go na plecy a sama szybko usiadłam na jego kroczu, na co zaśmiałam się zwycięsko wraz z nim.
Złożyłam głęboki pocałunek na jego wilgotnych wargach, aby zaraz zrzucić z siebie koszulkę.
Składając kolejny pocałunek na jego ustach zniżyłam się, aby ściągnąć jego spodnie po czym szybko zostałam odwrócona na plecy i usłyszałam ten sam śmiech zwycięstwa.

-Uważaj skarbie. -szepnął Rick nad moich uchem składając za nim przyjemne pocałunki, co było zdecydowanie moim czułym punktem i wywołało to cichy jęk.

Chwile później pozbył się on moich spodni i bielizny składając na biodrach i brzuchu mokre pocałunki i ciesząc się każdym odzyskanym centymetrem mojego ciała.

Kiedy w końcu znalazł się nade mną po wielu przyjemnych pocałunkach, przeszliśmy do setna sprawy.

•••

OMG!!! Umieram! W KOŃCU OMG! Jak zwykle przepraszam ze tak późno i wgl, ale mam nadzieje, ze nie będziecie, aż tak bardzo źli hahahaha XDDD NIE WIEM CZEMU ALE KOCHAM TEN RODZIAL, MIMO TEGO ZE WIĘKSZOŚĆ SHIPUJE NEGANA Z LAUREN, WYBACZACIE 😭😭😭😭😭 MEGA SIE JARAM JEZU JEZU!!! 
Mam nadzieje się spodoba, bo nie chciałam robić z tego jakiegoś wielkiego pornola xd

TAK BTW ZA 12 DNI TWD!!!!! 😭😭😭

❤️JESLI CZYTASZ ZOSTAW KOMENTARZ❤️

WHO WILL SURVIVE? || The Walking DeadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz