«mercy» shawn mendes

330 23 1
                                    

"You've got a hold of me
Don't even know your power
I stand a hundred feets
But I fall when I'm about ya"

«shawn's pov»

Życie jest ulotne - mówiłaś, że wiesz.
Życie jest cenne - mówiłaś, że wiesz.
Życie jest trudne - mówiłaś, że wiesz.

Kochałem Cię - mówiłaś, że to bzdura.

«poniedziałek, 18:34»


Zaciskałem wargi oddychając płytko - za wszelką cenę usiłowałem się nie rozpłakać. Zawsze byłem silny, trzymałem się w pionie tym samym pokazując innym, że da się przejść przez wszystko, co nas spotka bez względu na to, jak wiele nas obciąży. Nie byłem świadom, że nie przetrwam każdego sztormu targającego moim sercem, każdego huraganu rozrywającego je na małe kawałeczki, których z pozoru nie dało się skleić do kupy. Nie wiedziałem, czym jest prawdziwa strata, aż do momentu, gdy straciłem właśnie ciebie.

Wieść o twojej śmierci doszła do mnie niemal od razu - twoja siostra, jakby nieświadoma zaistniałej sytuacji, uznała, że chciałbym wiedzieć. Myślała, że byliśmy blisko. W pewnym sensie miała rację, ja zawsze byłem blisko ciebie. To ty mnie odpychałaś, nie miałaś litości nad moim posklejanym misternie sercem, rozbijając je, jakby było bezużytecznym przedmiotem.

Szarpałem się z lekarzem, który ledwo bronił się przed moją siłą wywołaną gniewem. Chciałem się do ciebie dostać, zobaczyć po raz ostatni, a on mi to uniemożliwiał, więc jedynym sposobem było pozbycie się go siłą. W końcu jednak wyprowadzili mnie ochroniarze. Krzyczałem, rzucałem się i miotałem obelgami w każdego, kto śmiał mi spojrzeć w oczy. Za tą furią kryła się cała masa żalu.

Nigdy nie byłem pierwszy na twojej liście. Nawet, jeśli trwałem przy tobie dzień w dzień, ty nadal traktowałaś mnie tylko jak chłopaka, który bujał się w tobie za dzieciaka. Nie przewidziałaś jednak, że ten chłopak w końcu stał się mężczyzną, który pokochał cię ze zdwojoną siłą. A kiedy wybrałaś innego, nadal w ciszy snuł się za tobą jak cień, licząc, że jakimś magicznym sposobem w końcu go dostrzeżesz. Nawet jeśli mówiłaś, że nie chcesz mnie ranić, rozdzierałaś mnie na drobne kawałeczki, czyniąc mnie swoim niewolnikiem.

Stałem przed szpitalem w świadomości, że nadal jestem obserwowany przez ochronę placówki. Starałem oddychać się jak najgłębiej, opanować szaleńcze bicie serca, które zagłuszało myśli i wszelkie inne bodźce. Byłaś jedynym, co się dla mnie liczyło, a po stracie ciebie nie pozostawało mi nic innego, na czym mogłoby mi tak cholernie mocno zależeć. Bez ciebie byłem nikim.

Biłem się w pierś, zaklinając, dlaczego w jakiś sposób cię nie obroniłem. Nawet, jeśli nie wiedziałem jak to się stało, że wsiadłaś z nim na ten motor. On też nie przeżył, zmarł kilka minut przed tobą z powodu wylewu - może i lepiej dla niego, bo gdyby śmierć mnie nie ubiegła, to sam bym zabił tego chłopaka najpierw za skradnięcie mi ciebie a później za to, że ta tragedia to tylko i wyłącznie jego wina. 

Poczułem, jak ktoś kładzie drobną, zimną dłoń na moim ramieniu, szepcząc coś pod nosem. Obróciłem się i gdy momentalnie wydawało mi się, że widzę ciebie, zrobiło mi się słabo. Za moimi plecami stała Marlene, twoja siostra. Byłyście prawie jak dwie krople wody, różnił was praktycznie tylko kolor włosów. Zapatrzyłem się w jej oczy, bo miałem wrażenie, że to ty przede mną stoisz. Że życie postanowiło się mną nie bawić i zwróciło mi ciebie. Świadomość, że to Marlene, przeszyła mnie bólem i silnym ukłuciem w klatce piersiowej. Nadal wpatrywałem się w jej oczy, które tak wspaniale przypominały twoje. Zaszklone, duże, głębokie - jakby mogły zmieścić w sobie całe gwiazdozbiory, pochłaniając ich niepowtarzalny blask.

- Dlaczego umarła? - spytałem słabym głosem, nie mogąc powstrzymać drżenia wargi. - Dlaczego, Marlene?

- Jej serce... Przestało bić. - Powiedziała, mimo, iż dobrze wiedziała, że nie to miałem na myśli. - Los nie miał nad nią litości.

- Tak jak ona nie miała jej nade mną.

old magcon ✨ song imaginesحيث تعيش القصص. اكتشف الآن