Rozdział 16 "Chcę Cię kochać mocniej, niż to możliwe"

Zacznij od początku
                                    

- Wiesz, że nie chcę cię znać - powiedziała. Zabrałem jej rękę.

- Chciałbym, żebyśmy się przyjaźnili. Naprawdę. Bardzo cię przepraszam, za to co było, ja naprawdę nie chciałem - posmutniałem. Danica westchnęła.

- Zrobimy tak, pójdę na ten spacer z tobą, ale tylko po to, żebyś dał mi spokój, chyba, że po nim zmienię zdanie, ale nie licz na nic więcej – powiedziała. Ucieszyłem się.

- Może po zajęciach przy jeziorku? – zaproponowałem. Pokiwała głową.

- Do zobaczenia – powiedziała chłodno i odeszła. Cieszyłem się. W końcu udało mi się z nią umówić i tym razem mnie nie spławiła. Tak strasznie się cieszyłem. Doug to zauważył. Podszedł do mnie. Opowiedziałem mu wszystko. Gratulował mi. Nie umiałem opisać swojego szczęścia. Postanowiłem, że w czasie tego spaceru wszystko jej opowiem, że jestem w niej zakochany. To może być moja ostatnia okazja...

***

Ostatnia lekcja dłużyła mi się najbardziej. Tak strasznie nie mogłem się doczekać. Nie mogłem się skupić na zajęciach. Cały czas w głowie próbowałem sobie ułożyć plan rozmowy, a konkretnie to co jej powiem. Miałem cichą nadzieję, że ona odwzajemni moje uczucie, w końcu nadzieje umiera ostatnia. Zadzwonił dzwonek. Zerwałem się i jako pierwszy wybiegłem z kasy. Teraz tylko nad jeziorko. Poczekam tam na Danicę. Kiedy wychodziłem ze szkoły złapał mnie Chad.

- Jake, przyjacielu słyszałem że umówiłeś się z córką Kapitana Haka – uśmiechnął się. Spojrzałem na niego zdziwiony.

- Nawet jeśli, to co z tego? – zapytałem. Spojrzał na mnie.

- Chodź ze mną. Spokojnie nie spóźnisz się na spotkanie ze swoją księżniczką. Chcę ci dać kilka rad. – powiedział i skierowaliśmy się w korytarz, który prowadził do szatni chłopaków. Próbowałem mu grzecznie odmówić, ale nalegał i to bardzo. Poszedłem z nim dla świętego spokoju. Po drodze dawał mi cenne rady. Skierowaliśmy się do schowka woźnego.

- Tu porozmawiamy na spokojnie – powiedział otwierając drzwi. Nie miałem ochoty tam wchodzić, o wiele bezpieczniej czułem się na korytarzu. Chad siłą mnie wepchnął, ale wcale ze mną nie wszedł. Tylko zamknął drzwi. Usłyszałem dźwięk przekręcanego zamku na klucz.

- Co ty robisz? – warknąłem. – Wypuść mnie! – zacząłem walić w drzwi.

- Jeszcze mi za to podziękujesz – powiedział. Usłyszałem jak odchodzi. Waliłem w drzwi licząc, że ktoś to usłyszy. To było mało prawdopodobne, ponieważ dzisiaj nikt nie ma treningu, a rzadko ktoś tu się kręci. Chad wybrał dobry moment. Dlaczego on to zrobił? Niech ja go tylko dopadnę. Danica zaraz pewnie będzie nad jeziorkiem. Przecież ona mnie znienawidzi jeśli się nie pojawię. Te moje nędze starania pójdą na marne. Zależy mi na niej jak na nikim innym. Musze coś wymyślić, zacząłem krzyczeć ile sił w płucach.

DANICA

Stałam pochylona nad poręczą. Oglądam swoje odbicie w tafli wody. Nie maiłam zamiaru czekać na niego dłużej. Spóźniał się. Stałam nad jeziorkiem dobrą godzinę, łudząc się, że jednak przyjdzie. Byłam głupia i nie rozsądna, dając mu się namówić na spacer. Cholerny z niego głupek. Zauważyłam kamień koło mojej nogi. Podniosłam go i rzuciłam do wody.

- Uważaj Piratko jeszcze coś zrobisz tym biednym łabędziom. - powiedział znajomy mi głos. Odwróciłam się. Teraz stał przed mną Chad. Zbliżył się do barierki i oparł o nią. Serce zaczęło mi łomotać. Gdzie jest Jake?!

- Co tam u ciebie? - zapytał. Co u mnie? O co mu chodzi? Jeszcze ostatnio mnie wzywał.

- Okay. - Powiedziałam z pogardą. Zaśmiał się złowieszczo.

Descendants: Kraina Zapomnianych BaśniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz