Zazdrość 22

13.6K 875 86
                                    

Colin

Od tego nieszczęsnego incydentu minęło trzy dni, w czasie których wyjaśniliśmy sobie wszystko. Postanowiliśmy być wobec siebie szczerzy, a El zawierzyła moim intencją i chce, żeby nam się udało. Nie poruszałem jeszcze tematu połączenia, ale w końcu kiedyś się to stanie. Im szybciej tym lepiej, bo mój wilk nie daje mi spokoju i tylko jęczy.

Oczywiście przepraszałem ją kilkadziesiąt razy za moje zachowanie, aż po którymś razie zagroziła mi, że jeżeli jeszcze raz to zrobię, to mnie udusi we śnie. Sama też mnie przepraszała, ale zważając na jej przejścia i tak mam cholerne szczęście, że dzieli ze mną pokój, który de facto jest nasz. Zaufała mi i nie zamierzam nigdy jej zawieźć.

Właśnie szykuję się na przyjęcie powitalnie nowego człona rodziny, którym jest Ellie i które zorganizowane jest przez rodziców.  A nasz gość honorowy został porwany przez moją siostrę, bo uznała, że musi zrobić z niej bóstwo. Oczywiście nie jest to zwykłe przyjęcie w gronie rodzinnym, a impreza na większą skalę. Zostali zaproszeni członkowie Wilczej Rady i jak również, ten sukinsyn Solinger, bo niestety jest przywódcą. Jednak nie dał odpowiedzi czy się pojawi, więc liczę, że jednak nie.

Dostałem od ojca przykaz nieodstępowania El ani o krok, nawet do toalety. Podejrzewa, że ktoś dzisiaj może zaatakować moją kruszynkę, dlatego zwiększono liczbę ludzi z obstawy. A mnie i Eda wyznaczono na jej osobistych ochroniarzy, o ile oczywiście jej przyjaciel będzie się trzymał dyskretnie z tyłu, to nie widzę problemu. 

Jestem o nią cholernie zazdrosny,chociaż wiem, że Ee to tylko przyjaciel, to i tak nie podoba mi się ich zażyłość. 

Patrzę w lustro i widzę szczęśliwego faceta, który w końcu znalazł swoją bratnią duszę. Poprawiam muchę i ruszam na poszukiwanie mojej kobiety, a raczej wyrwaniu jej ze szpon Michelle. 

Kierują się do pokoju siostry i staję przed drzwiami, a do moich uszu dociera  śmiech mojej mate. Od razu mam lepszy humor i kocham to jak się śmieje, bo wiem, że  jest szczęśliwa.

- Jesteście już gotowe? Chcę w końcu zobaczyć moją kobietę- mówię przez zamknięte drzwi.

- Chwila!- Słysze krzyk siostry, a po chwili otwierają się drzwi i gestem zaprasza mnie do środka.

- Musimy ju....- słowa grzęzną mi w gardle na widok mojej ukochanej. Mój wilk wyje przeraźliwie, bo chce poczuć jej ciepło, a ja raczej bym zrobił coś innego...- Wyglądasz obłędnie kochanie- ledwo jestem w stanie to powiedzieć, bo ślina napłynęła mi do usta i to dosłownie. 

Przeklęty wilk i jego zapędy.

- Ty też niczego sobie- zbliża się do mnie niczym bogini, a przy każdym jej kroku, rozcięcie jej sukni ukazuję prawie całą nogę.

- Co to jest?- Pokazuję na rozcięcie.

- Michelle powiedziała mi, że raczej nie będziesz chciał mnie widzieć w kiecce z dekoltem po pępek albo tyłek.

- I miała rację do diabła.

- Więc wybrałam mniejsze zło- wzrusza ramionami, uśmiechając się przy tym zalotnie.

-  Jeżeli tylko jakiś facet będzie się ślinił na twój widok, zarobi w zęby.- Zaciskam dłonie w pięści, na myśl o innych niesparowanych samcach, których dzisiaj nie będzie brakować.

 -Colin- El staje przede mną i patrzy mi prosto w oczy- żaden inny facet mnie nie interesuje. Ale...

- Ale?

- Jeżeli zobaczę cię z inną kobieta, której chociażby okażesz cień względów, pożałujesz. 

- Jesteś zazdrosna?- Pytam nie dowierzając i z cieniem nadziei, że to może być prawda

- Być może- kradnie mi całusa i wymija mnie.

Obracam się oszołomiony jej wyznaniem i niech mnie jasna cholera.

-To ma być, to mniejsze zło?!- Wykrzykuję na widok tyłu jej sukienki.

- Przecież jestem cała zakryta.

- Nie wierzę. Michelle jak mogłaś ją w to ubrać?- Gestykuluję-  Widać jej całe plecy. Jezu, nie ma na sobie stanika.

- Colin weź na wstrzymanie. Czuć na niej twój zapach, poza tym sukienka ma haftowane plecy i tylko gdzieniegdzie widać skórę.

- I to gdzieniegdzie za dużo - warczę- ale nie mamy już czasu, na zmianę tej przeklętej sukni, więc proszę cię El, trzymaj się blisko mnie.

 -Dobrze- posyła mi całusa w powietrzu.

Obejmuję moją mate zaborczo w pasie i przyciągam blisko siebie i  tak wkraczamy do sali gdzie zebrali się chyba prawie wszyscy goście. Wszystkie spojrzenia kierują się w naszą stronę, a raczej koncertują się na mojej maleńkiej. Dostrzegam rodziców, a przy nich Eda wyraźnie zszokowanego.  Pewnie ja wyglądałem identycznie po zobaczeniu ukochanej.

- Wszyscy się na nas patrzą, nie podoba mi się to- słyszę szept mojej zielonookiej.

- Mi też nie, zwłaszcza facetów, którzy ślinią się na twój widok- parska na moje słowa.- Jesteś moja kochanie- całuje ją w policzek.

Podchodzimy do rodziny, gdzie każdy wita się z nami. Przedstawiam Ellie moim dziadkom i ku jej zaskoczeniu dziadek przytula ją do siebie.

- Jesteś tak bardzo podobna do swojej babci- dziadek posyła jej ciepły uśmiech.

- Znał ją Pan?

- Tak, znałem całą waszą rodzinę i przykro mi, kochana, że tak się to wszystko potoczyło.

- Mi też- odpowiada smutno.

- Solinger na drugiej- informuje nas tato.- Idzie w naszą stronę.- 

Spinam i obejmuję opiekuńczo El ramieniem, bo jeszcze tego skurwiela tutaj brakowało.

- Witam i proszę, twój syn sobie w końcu znalazł partnerkę- w jego głosie brzmi szyderstwo.

- Jak widać- odpowiada tato.

- Pozwólcie Państwo, że przedstawię wam mojego syna Nicolasa- przywołuje tego dupka skinieniem głowy.

- Dobry wieczór- wita się blondas ze wzrokiem utkwionym w El, czym mnie wkurwia.-  Nicolas Solinger- przedstawia się i czuję jak Ellie cała się spina na to.  - Widzę, że znalazłeś swoją mate, Black.

- O ile mi wiadomo, to ty jeszcze nie- dogryzam mu, bo nigdy go nie lubiłem. Pieprzony dupek.

- Wręcz przeciwnie- swój wzrok i uśmiech kieruje na moja kobietę, która tym razem się wzdryga.



Niebezpieczna wilcza miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz