Furia, gniew i smutek 12

12.6K 884 35
                                    

Colin

Znaleźli ją. Znaleźli. Na te wieści w środku panuje we mnie burza uczuć. Moja mate, moja kruszynka, żyje i jest bezpieczna. Błąd, ona będzie dopiero bezpieczna przy mnie. 

Wychodzę tak jak stoję, muszę szybko być przy niej, przy mojej partnerce.

~Twojej przyszłej partnerce gwoli ścisłości- poprawia mnie mój wilk.

~ Już niedługo.

~Zobaczymy- śmieje się ze mnie.

~ Och zamknij się chociaż na chwilę- próbuję go uciszyć, co udaje mi się dopiero po kilku chwilach, bo postawił sobie za cel wkurzanie mnie dzisiaj.

Wsiadam do auta z moimi ludźmi z grupy łowczych i ruszamy do domu tego całego Edmunda. Swoją drogą, kto daje tak dziecku na imię? Musieli chyba postradać rozum.

Ponieważ są na naszym terytorium i w naszym mieście, droga nie zajmuje nam dużo czasu.  Pół godziny tyle jechaliśmy, ale chyba tylko dlatego, że złamałem wszystkie przepisy drogowe, ale kto by się tym przejmował, kiedy tam czeka jego życie. Na pewno nie ja.

Hamuję z piskiem opon i wybiegam z auta, po czym pukam w drzwi. Najchętniej bym jej rozpierdolił, byleby szybciej móc ją trzymać w swoich ramionach, ale muszę przestrzegać zasad. Niestety nic się nie dzieje, więc ponownie pukam, a następnie walę w drzwi. Kiedy jednak dalej nikt mi nie otwiera, wołam jedno z naszych i każe mu włamać się do domu, po prostu otwiera drzwi specjalnym sprzętem. 

Może to i nielegalnie, ale szczerze mam to w dupie.

W domu panuje cisza, tak jakby nikogo tutaj nie było, ale wiem, że to tylko pozory. Wchodzę głębiej, zaciągam się i wącham powietrze. Czuję zapach jej i tego kutasa. Robię jeszcze kilka kroków kierując się jej zapachem, a moim oczom ukazuje się jak mniemam ten... cały Ed.

-Jak tu wszedłeś do cholery?-Warczy wrogo.- I kim ty do chuja jesteś?

-Mam swoje sposoby, to po pierwsze, a po drugie jestem łowcą . A teraz gadaj, gdzie ona jest?

-Nic ci kurwa nie powiem. Nie oddam ci jej.

- Zobaczymy złamasie.

- Wypierdalaj!- Drze się.

-Poprosiłem grzecznie, a teraz już nie będę taki miły.- Podchodzę do chłopaka, jednak on szybko zbiega po schodach w dół do piwnicy.

Ruszam za nim biegiem i w ostatniej chwili blokuję stopą drzwi, które próbował przede mną zamknąć. Jest w cholerę silny i prawie udaje mu się zatrzasnąć te jebane drzwi, ale zbieram w sobie wszystkie siły i pcham z mocą przyszłego alfy. Chłopak ląduje jakieś dwa metry dalej, a ja wkraczam do środka z furią płynącą w moich żyłach.

-Spytam raz jeszcze. Gdzie jest El?

-Chuj ci do tego, spytać się możesz- syczy.

Kiedy mam się na niego rzucić i dać temu chłoptasiowi nauczkę, zza rogu wyłania się dziewczyna, ledwo stojąca na nogach.

Na jej widok moje własne nogi prawie się pode mną uginają, a serce krwawi, że nie uratowałem jej przed tym wszystkim.

- Bogini co oni ci zrobili? - Wykrztuszam z rosnącą gulą w gardle, która po chwili zamienia się w gniew. 

Zajebie skurwysyna, który podniósł rękę na moją przyszła partnerkę. Zapłaci mi swoją głową, którą kurwa urwę mu osobiście, a następnie wypruję wszystkie falki. 

El patrzy na mnie z przerażeniem w oczach i otwiera usta jakby chciała coś powiedzieć, ale nic z nich nie wychodzi. Po chwili znowu próbuje i tym razem jej się udaje.

-Kim... jesteś?- Jej głos jest tak ochrypły, że ledwo słyszalny.

-Przyjechałem po ciebie- mówię łagodnym tonem mimo iż płonę z gniewu.

Dziewczyna osuwa się na ziemie, a zanim moje nogi zaczynają słuchać, ten cholerny fagas jest już przy niej i podnosi ją w swoim ramionach.

-Zabieraj pierdolone  łapy od niej!- Ryczę na całe gardło, a dłonie zaciskam w pięści, jednak ten koleś totalnie mnie olewa i wychodzi.

Chyba sobie ze mnie kpi. Nikt nie będzie dotykał tego co moje, a El jest moja.

~Nasza baranie, jest nasza- futrzak odzywa się jak zwykle w najmniej odpowiednim momencie, więc tylko wzdycham z jego głupoty.

Biegnę w ich stronę i widzę jak układa moją nieprzytomną kruszynkę na łóżku. Podchodzę do nich i odpycham go od mojej przeznaczonej powarkując groźnie na niego.

-Już jestem kochanie, wszystko będzie dobrze- szepczę czule i dotykam dłonią jej gorącego  policzka. 

Kurwa ona jest rozpalona. 

- Musimy ją stąd zabrać, potrzebuje lekarza. Jest z nią źle.- Wypowiadam wszystko szybko, a panika zalewa mój umysł.

-Wiem, niestety nie wiem dlaczego, ale nie regeneruje się tak szybko jak przystało na zmienną.

- Kurwa, nie mamy czasu, bierz co musisz i jedziemy- rozkazuję mu.

Chłopak pospiesznie coś pakuje, a ja biorę moją maleńką na ręce i niosę do samochodu. 

Wsiadam z nią na tylne siedzenie mojego Jeepa, sadzam sobie na kolanach i tulę mocno do siebie. 

-Wytrzymaj kochanie, już niedługo poczujesz się lepiej- całuję ją w czoło, które mam wrażenie, jest jeszcze bardziej gorętsze.

Chłopak staje przy drzwiach, a ja mu rzucam kluczyki.

-Prowadzisz- informuję go- będziesz jechał jakby gonił cię sam diabeł. Rozumiesz?

-Tak, dla mojej maleńkiej zrobię wszystko- mówiąc to odpala silnik i rusza z piskiem opon, a  ja gdyby nie to, że jest mi potrzebny, rozszarpałbym go za to jak nazwał moją kruszynkę.




Niebezpieczna wilcza miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz