Szłam z Rudolfem chodnikiem... po czym skręciliśmy na piękną łąkę, szliśmy pomiędzy stokrotkami, koniczynami i wszelkim innym kwieciem. Stwierdziłam że chcę iść do lasu i tak też zrobiłam. Szłam dróżką i słuchałam śpiewu ptaków, ale po jakimś czasie znudziła mi się to i poszłam w kszoki. Rudolf nie wydawał się bardzo wyczerpany.... wręcz przeciwnie! Był w pełni sił! Z tego powodu uznałam że pójdziemy jeszcze dalej. Kilka gałązek wplątało mi się we włosy i całe buty miałam brudne, ale nie przejmowałam się tym. Brnęłam dalej w krzaki.*Niecałe 10 minut później*
Wydostaliśmy się z krzaków i zobaczyłam potok leśny! (Płytki w ciul- to fakt, ale POTOK!) Pies podszedł do niego i zaczął pić wodę. Ja też, ale z butelki (nie wiem skąd ją wytrzasnęłam, ale była). Popatrzyłam chwilę na pieska, las i smycz. Postanowiłam spuścić go z uwięzi. Pomyślałam: Hej! ,,Kalina może dasz Rudolfowi pochodzić bez smyczy? Przecież on się ciebie słucha i nawet jak odejdzie gdzieś dalej, kiedy go zawołasz przyjdzie. Jak postanowiłam tak zrobiłam... i zaraz potem tego żałowałam.Rudolf wywęszył zająca, po czym wystrzelił za nim jak z procy! Ja tylko patrzyłam i strzeliłam facepalma. Nie było większego sensu go gonić, ale i tak za nim poszłam. W takim gąszczu to ja jeszcze nie byłam! Wszędzie jeżyny i mrowiska! Oprócz tego było spoko. Wołałam go, gwizdałam... i NIC!
*Godzinę później*
Nadal bez skutku! Rodzice mnie ZABIJĄ za to, że zgubiłam psa!
*15 minut później*
Usłyszałam szelest w krzakach Pomyślałam że to mój pies, ale... to nie był on. Z pośród liści wyszedł chłopak. Miał na sobie czarną bluzę z kapturem, jakieś jeansy, trampki i dziwną maskę. Odruchowo złapałam za moje sztylety. Chłopak tego nie zauważył.
-Hej, co taka dziewczynka jak ty robi sama w lesie?
-Czy to obchodzi kogokolwiek?
-Tak się składa że mnie. A więc?
-Spaceruję i szukam psa.
- Piesek ci się zgubił? Szkoda. Jest na tyle duży by go zobaczyć?- zapytał żartobliwie
-Może się przekonasz jak do mnie wróci.
-Może...
Chłopak ruszył w moim kierunku. Zauważyłam że trzyma w ręku jakiś nóż. Ku jego zdziwieniu zablokowałam jego atak jedną ręką, a drugą sama zaczęłam atakować. Napastnik nie dał się jednak wyprowadzić z równowagi.
-Tego się nie spodziewałem.
-Takie życie.
-Jak się nazywasz?
-Najpierw ty.
-Eyeless Jack.
-Dziwne imię...
-Teraz ty.
-Kalina.
-Też masz nie typowe imię.
-Typowsze niż twoje.- Chłopak przez chwile wydawał się zamyślony. Po chwili wyrzucił swoją broń. Byłam zdezorientowana. Co to miało być?! Najpierw mnie atakuje, później rozmawia, po czym wyrzuca nóż! (rzeczywiście mam problemy :/ )
-Nie jesteś typową ofiarą...
-Zawiedziony? Za to ty, nie jesteś typowym chłopakiem z lasu, który atakuje dziewczynę, która szuka swojego psa.
-Szczerze to.... nie jestem zawiedziony. Wręcz przeciwnie! Jesteś bardzo ciekawa, całkiem zabawna... i umiesz walczyć!
-...co...?
Jack jeszcze bardziej mnie zdezorientował.
-He he! Dobra, chodź! Razem poszukamy tego twojego pieska.
-Skąd mam wiedzieć że mnie nie zaatakujesz?
-Nie wiem... może zdaj się na instynkt?
-Nie głupi pomysł!
Swego czasu odkryłam u siebie coś w rodzaju "szóstego zmysłu". Dotąd mnie nie zawodził. Co teraz?
-Dobra! Nie mam nic do stracenia! Ruszyliśmy przed siebie. Tak naprawdę w jego towarzystwie czułam się... dobrze. Pomyślałam sobie: ,,ZAJEBIŚCIE! Zamiast uciekać to się zgadzam! Chyba tylko ja, potrafię tak szybko zgodzić się iść z chłopakiem, który chciał mnie zabić iść szukać psa!" Chociaż tak myślałam... to i tak z nim poszłam! (Taaak.... jestem... nie jestem normalna)
-Ej?- zagadnęłam Jack'a
-Co?
-Skąd wiesz ,że znajdziemy mojego psa?
-Powiedzmy... że będziemy mieli pomoc.- Jack uśmiechnął się tajemniczo. (Widziałam, chociaż miał maskę)
-Jaką pomoc???- zaintrygował mnie tym, co powiedział. W sumie to od początku mnie intrygował. -Zobaczysz.- uśmiech nie schodził mu z twarzy... tak samo jak maska.
-Hymmm... no dobra...
- A tak w ogóle to jak wabi się twój pies?
-Rudolf.
-Serio? Tak nazywa się renifer!
-I co z tego?
-No, nic. A skąd taki pomysł?
-No cóż... ma taką rudawą sierść i czerwony nos.
-Pies z czerwonym nosem? Nigdy takiego nie widziałem! - wydawał się rozbawiony tym co powiedziałam.
-Jak mi nie wierzysz, to po prostu powiedz!
-Nie, to nie tak! Ja po prostu myślę że to wygląda zabawnie.
-Mam jego zdjęcie. Chcesz zobaczyć?
-Dawaj.
Wyjęłam telefon, włączyłam go, otworzyłam album, kliknęłam odpowiednie zdjęcie i pokazałam mojemu towarzyszowi. Widać było,że go zatkało.
-.... no, no... piesek jednak nie jest taki mały...
-Tak jakby.
-U mnie też jest pies, może nawet trochę większy. Ale jest mojego kolegi. Ja mam o wiele większego zwierzaka...
CZYTASZ
Creepypasta-Pomiędzy Dwoma Światami
FanfictionTo co tu widzicie to moja historia jak poznałam creepypasty i moje dalsze przygody z nimi. To moje pierwsze opowiadanie więc... proszę bądźcie wyrozumiali >.< To coś ma na celu rozweselić! Podchodźcie do tego z dystansem. Piszcie w...