Mecz Rycerzy cz.2

2.4K 169 7
                                    

Sala była wypełniona po brzegi. Większą część zajmowali uczniowie Auradonu, którzy chcieli na własne oczy zobaczyć Herkulesa. Lekko zestresowana Danica czekała za kotarami i przyglądała się widowni. Zauważyła Heatha, który nie był zachwycony obecnością jego znajomych z innej szkoły.
- Mamy problem! - Jane nerwowo biegała po kulisach.
- Co się stało? - Danica zatrzymała ją w biegu.
- Muzy nie przyjadą!
- Więc przyprowadź Rubi, Audrey, Mal i Jordan.
Wróżka spojrzała na nią zdziwiona. Zastanawiała się, czy to może wypalić. Chórki nie zobowiązują, więc nie powinno być z tym problemu. Rozwinęła skrzydła i poleciała na trybuny wracając z przyjaciółkami.
- Więc rozpoczynamy akcję "śpiewanie"? - zaśmiała się Rubi.
- Potrzebujemy z Jane waszej pomocy - wyjaśniła Danica.
- Jasna sprawa - mrugnęła Jordan. - Tylko zaniosę telefon Freddie, żeby wszystko nagrała!
W tym momencie na scenę wyszedł król Ben by uciszyć zebranych. Zaczął monolog o gościach, meczu. Przywitał wszystkich, podziękował za przybycie, a gdy skończył, większość osób spała.
- Chcieliśmy zaprezentować szkole z Olimpu skromne przedstawienie.
Wtedy Jane wypowiedziała cicho zaklęcie, a wszystkie dziewczyny miały na sobie charakterystyczne stroje. Gdy piosenka się zaczęła Heath złapał się za głowę.
- Ze wszystkich dziewczyn w szkole... Dlaczego to akurat moja dziewczyna śpiewa piosenkę sławiącą wroga mojego ojca?
Wtedy Jordan wpadła na hytry pomysł. W czasie występu machnęła ręką na Danicę, której włosy zmieniły kolor na niebieski. Tylko ona tego nie zauważyła.
- O kurde - Heath zaśmiał się pod nosem.
Wszyscy pozostali uczniowie spojrzeli po sobie zdziwieni.

- Dlaczego to zrobiłaś?! - Jane krzyczała na trybunach na Jordan

Oops! Questa immagine non segue le nostre linee guida sui contenuti. Per continuare la pubblicazione, provare a rimuoverlo o caricare un altro.

- Dlaczego to zrobiłaś?! - Jane krzyczała na trybunach na Jordan.
- Wyluzuj! Ładnie jej było w błękicie.
- Piosenka była dla Herkulesa, nie Hadesa. Mama mnie zabije! - rozpaczała wróżka.
- Obronimy cię! - zadeklarowała Evie.
- Dzięki, ale nie sądzę, żeby to wyszło.
Wtedy podszedł do nich Ben.
- Nie martw się, Jane. Gościom bardziej podobal się występ niż przegrana z nami - zaśmiał się głośno.
- I co? Pewnie niebieskie włosy Danici oznaczały się wśród wszystkich cheerleederek? - zakpiła Mal.
- Dzięki niej, przeciwnicy nie mogli się skupić na grze.
Zaczęli się śmiać.
- Jordan! - przez całe boisko było słychać krzyk Danici, która po chwili wleciała w dziewczynę, wplątując swoje pióra w jej włosy. - Chcę moje ombre! Natychmiast!
- Oczywiście - Jordan klasnęła w dłonie, a krucza córka znów wyglądała jak dawniej.
- Dziękuję - obróciła się na pięcie i ruszyła w stronę toru wrotkarskiego.
- Jutro ma urodziny - Rose wbiła się do rozmowy.
- Jak to?! - spytali chórem.
- Nie wiedzieliście. Dlatego wam mówimy - uśmiechnęła się Clover.

Wszyscy sądzili, że Danica poszła pojeździć

Oops! Questa immagine non segue le nostre linee guida sui contenuti. Per continuare la pubblicazione, provare a rimuoverlo o caricare un altro.

Wszyscy sądzili, że Danica poszła pojeździć. Tak naprawdę potrzebowała alibi. Poleciała do ojca opowiedzieć mu o wszystkim, co się ostatnio wydarzyło. Diaval był jednak jakiś nieobecny. Jego córka się tym zmartwiła. Wtedy kruk wyciągnął z kieszeni drobny wisiorek w kształcie korony z wyrytymi na niej dwoma literami "D" i "A".
- Zrobiłem go dla twojej mamy - zapiął łańcuszek na szyi córki. - A kiedy się urodziłaś, poprosiła mnie, żebym go oddał tobie. Uznałem, że teraz będzie ten właściwy moment.
- Dziękuję! - dziewczyna rzuciła mu się na szyję.
- Wiem, że urodziny masz jutro, ale pewnie nie będziesz miała czasu. Chciałem być pierwszy - zaśmiał się.
Danica nie spuszczała wzroku z naszyjnika. Był cały złoty i mienił się w blasku słońca niczym tafla jeziora o zachodzie słońca.

 Był cały złoty i mienił się w blasku słońca niczym tafla jeziora o zachodzie słońca

Oops! Questa immagine non segue le nostre linee guida sui contenuti. Per continuare la pubblicazione, provare a rimuoverlo o caricare un altro.

Heath leżał na łóżku. Jedną ręką przeczesywał sierść dużego ofczarka niemieckiego, który leżał obok niego. W pokoju mieszkał sam. Lubił samotność. Nagle usłyszał pukanie dobiegające z okna. Pies poderwał łeb i zaczął szczekać.
- Spokojnie, Charon!
Podszedł do okna. Zobaczył tam dorosłego kruka z mieniącym się szmaragdem na szyi. Uchylił okno, a ptak wleciał do środka zmieniając się w wiernego sługę Diaboliny.
- Czym sobie zasłużyłem na tę wizytę? - spytał chłopak.
- Podejrzewam, że Danica nie powiedziała ci, że ma jutro urodziny, więc przyleciałem powiedzieć ci to osobiście.
Po tych słowach na powrót przybrał kształt kruka i wyleciał w stronę brzegu. Heath stał przez chwilę oniemiały. Wiadomości docierały do niego powoli. Ona miała urodziny. Co mógłby jej dać? Z czego by się ucieszyła? Co byłoby odpowiednie? Spojrzał za okno i zobaczył ogród królowej Belle. Było w nim pełno czerwonych jak krew róż.
- Eureka!
Heath wybiegł z pokoju i chwilę później był już w pokoju Ally. Ta zdziwiona podskoczyła na krześle. Spytała go o cel tego zajścia. Chłopak zaczął jej wszystko tłumaczyć.

𝕹𝖆𝖘𝖙𝖊̨𝖕𝖈𝖞. Krucza Księżniczka ✔Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora