3

79 13 1
                                    

   Spacerując wśród lasu, Lucy rozglądała się dookoła, jednocześnie napawając się pięknym widokiem i zapachem porannej rosy. Wzięła głęboki wdech i idąc przed siebie, zaczęła myśleć o spotkaniu z "bestią".
- Ciekawe jaka ona, lub on jest...

- Pewnie lepsza od ciebie! - odezwał się jeden z głosów w jej głowie.

- Ugh, to było pytanie retoryczne. - odpowiedziała dziewczyna przywracając oczami.

- Co z tego, on ma rację. - powiedział drugi.

- Wiecie co? Zachowajcie swoje zdanie dla siebie, nie mam ochoty was słuchać.

- Boli cię ta prawda? Myślisz, że jesteś taka fajna? Phi! Marzenia!

- Cicho być ...

- Zmuś mnie niedorajdo!

- Zamknij się! - wrzasnęła dziewczyna niemalże z całego głosu. Głosy co prawda ucichły, jednak echo wywołane przez hałas, zaczęło roznościć się wokoło. Lucy szybko zasłoniła swoje usta z zaskoczenia i w myślach zaczęła się karać za takie głupie posunięcie. Rozejrzała się wokoło sprawdzając czy ktoś to słyszał.

Nagle, dosłownie na sekundę coś poruszyło się w krzakach, wywołując cichy, prawie nie słyszalny szmer. Szesnasto latka zdjęła powoli plecach i wyjęła z niego mały nożyk.

- No co? Pokaż się, wiem, że tu jesteś ... - wykonując małe kroki, z ostrożnością pochodziła do owego krzaka. Wzięła duży zamach. Już miała uderzać. Już miała wymierzyć ostateczny coś.

I zrobiła by to, gdyby nie był to nadzwyczajnie ogromny wilk. Widocznie zdenerwowany wilk. Lucy ze strachu upuściła broń, jednak nie zdążyła już jej podnieść. Zwierzę ukazując swoje białe kły i warcząc przeraźliwie, wykonało daleki skok w stronę dziewczyny.

Brunetka przerażona, nie myśląc długo zaczęła czym prędzej uciekać, ledwo nie dając się dopaść drapieżników. Ten jednak nie miał zamiaru odpuszczać. Gonił Lucy najszybciej jak potrafił, zwinnie i z dużą precyzją omijał napotkane drzewa, tak jakby robił już to setny raz.

Szesnasto latka nie patrząc za siebie biegła, szybko, z całych sił, których po długiej wędrówce nie było tak dużo jak na początku. Brała małe wdechy, może nawet by się udusiła, jednak w jednym momencie, nadarzyła się najlepsza okazja by ujść z życiem. Lucy skupiona. Bardzo, jak nigdy dotąd skupiona, wzięła głęboki oddech. Wykonała dwa, duże skoki, po czym zrobiła ten decydujący. W ostatniej chwili wskoczyła na drzewo i wspieła się na nie ostatnimi siłami. Jedyne co ucierpiało to jej plecak, który wylądował na ziemię, a następnie został całkowicie rozerwany przez wilka.

- Hah... haha, myślałeś, że mnie dogonisz, he? - dziewczyna ciężko oddychając spojrzała z góry na zmęczone zwierzę. Trzask. - Eh?! - kolejny trzask. - Co się dzieje?!

I bum! Gałąź, na której siedziała Lucy pękła, upadając wraz z nią na ziemię. Tym razem już na prawdę przerażona spojrzała na wilka i dostrzegła w jego wzroku triumf.
- Nawet o tym nie myśl... - szybko wstała i już chciała biec, kiedy poczuła niewiarygodnie silny ucisk w jej lewej nodze. Ból był tak koszmarny, że dziewczyna z osłabienia padła na ziemię. Spojrzała tylko, że przyczyną była metalowa szczęka, którą rozstawia się najczęściej na niedźwiedzie. Cicho jęknęła na ostatkach sił i upadła nieprzytomna na ziemię.

Podświadomie była już gotowa na śmierć. Nie liczyła na ratunek. Ofiara i morderca. Ona i wilk. Cóż by mogło się stać, aby to zaprzepaścić tak wspaniałą okazję na ucztę?

Otóż stało się następujące wydarzenie:
Wilk był gotowy do skonsumowania dziewczyny. Zbliżył się do jej twarzy i rozszerzył pysk, do którego z łatwością by weszła cała głowa człowieka. Zaraz miał zabić brunetkę, jednak powstrzymała go przed tym strzała, wymierzona wprost w jego serce. Zwierzę upadło martwe na trawę.

Zza jednego z drzew wyłoniła się szczupła, kobieca sylwetka. W jednej z rąk trzymała duży łuk. Na jej głowie prezentowało się pokaźne pororze jelenia. Twarz była bez emocji. Podeszła do wilka, uklękła nad nim i delikatnie przejechała po jego szarej sierści, cicho szepcząc: Wybacz....
Podniosła się i wzrok pokierowała na Lucy, leżącą i zupełnie nieświadomą tego co się dzieję. Obejrzała dokładnie, czy nie ma ona przy sobie żadnej broni i po upewniu się, że dziewczyna jest bezbronna, postać westchnęła i nachyliła się nad poszkodowaną nogą brunetki. Złapała za obie części szczęki i z całych sił pchała w przeciwne strony, by uwolnić z potrzasku kończyne nastolatki. Kiedy już nie miała sił, szybko wzięła gruby patyk i włożyła go tak, aby narzędzie się nie zamknęło. Powoli Wyciągnęła stopę i odłożyła na ziemię.

- Nie jest zbyt dobrze ... - rzekła do sobie widząc, że ostrza przebiły się, aż do kości dziewczyny. Wzięła więc Lucy na ręce i ruszyła na wprost, do swojej "kwatery".

DziękujęWhere stories live. Discover now