1

251 27 3
                                    

  - Witam panienki! Co dziś na obiad? - do kuchni wparadowała Lucy, jedna z Proxy Slendermana. Miała na sobie swoją białą koszulkę z żółtą kaczką oraz niebiesko- białe szorty. Nie trudno było zauważyć, że dziewczyna wręcz tryskała radością. Powód dla każdego był jasny, jej 17 urodziny. Dzień, którego wyczekiwała przez 165 dni. To właśnie tego dnia, mogła się przedstawiać jako "oficjalny pomocnik Slendermana".

- Nereczki w krwistym sosie! - odezwał się Eyess Jack nakładający różowy fartuszek. Na te słowa Jeff przewrócił oczami i dodał:

- E.J, spójrz - podkreślił - prawdzie w oczy, nikt tu, oprócz ciebie nie lubi nerek. Kanibal nie odezwał się ani słowem, ze spuszczoną głową odszedł do salonu.

- No więc Jeff... - dziewczyna przejechała po blacie, aby znaleźć się obok mordercy. - Co mi kupiłeś?

- Sama se kupuj, nie będę wydawał forsy...

- Którą zarabia Ben - wtrącił się E.J.

- Ekhem. - chrząknął Jeff i kontynuował. - na jakieś twoje zachcianki.

- Oj, no nie zgrywaj się. - Lucy trąciła go ramieniem. - Wiem, że coś dla mnie masz!
Chłopak zwinnym ruchem złapał za nadgarstek, jeszcze szesnasto latki i wykręcił go w prawo, natomiast drugą ręką, zasłonił jej usta.
- Jeszcze jedno słowo, a pożegnasz się z tym swoim językiem, jasne? - brunetka lekko kiwnęła głową, na co Jeff puścił jej rękę. Wtedy dziewczyna szybko obróciła się i wymierzyła w brzuch chłopaka ostrego kopa z pół obrotu. Niestety był on bardziej wyszkolony i obronił się przed atakiem.
Obydwie zaczęli się bić, używając do walki nie tyle co rąk, ale i sztućców, talerzy, a nawet nerek niewidomego chłopaka.
Walkę przerwał dopiero Operator, pojawiając się z nikąd przy parze. Jedną ze swych macek klepnął parę razy, zajętą wyzwaniem Jeff'a Lucy. Ta jedynie spojrzała przez ramię, kto jest czelny jej przeszkadzać, jednak widząc swojego "szefa" od razu stanęła na baczność, przodem do mężczyzny.

- Dzień Dobry Op-peratorze... - wydukała dziewczyna.

- Witam. - zabrzmiał głos w jej głowie, jak i innych w pomieszczeniu. - Lucy, chodź do mojego gabinetu. Mam do ciebie sprawę.

- Tak jest! A mogę wiedzieć co... - zanim jubilatka zdążyła zadać pytanie, Slenderman już zniknął. Ona jedynie westchnęła i ruszyła do wskazanego miejsca.

  Dziewczyna będąc w drodze rozmyślała o tym co może ją spotkać u celu. Znając, lub raczej nie znając Operatora, można było się spodziewać po nim wszystkiego. Co prawda nie dało się ukryć, że Lucy wolała dostać jakiś prezent niż ... choćby prace dodatkową.
Wchodząc do biura uderzyła się w próg drzwi, robiąc sobie na czole dużego siniaka. Syknęła cicho i podeszła do blatu, gdzie zastała demona ,,wpatrującego" się w krajobraz lasu.

- Lucy?

- Shit... - dziewczyna masując bolące miejsce, podniosła wzrok na mężczyznę. - Tak?

- Mam dla ciebie misję. Usiądź proszę. - jedną macką wskazał na krzesło stojące tuż przy regale z kolekcją różnego rodzaju książek. Lucy, jak przystało na młodą Proxy, posłusznie zasiadła na miejsce.

- Przepraszam, ale co to za misja?

- Twoim zadaniem będzie schwytanie jednej istoty i przyprowadzenie ją tu, do mojego pokoju.

- Tyle? - zaskoczona uniosła brwi. - Znaczy, to wszystko? Tylko przyprowadzić?

- Specjalnie dałem to zadanie tobie, gdyż nie jest ono takie błachę jak się zdaję. Schwytanie "bestii" jest nie lada wyczynem, dla zwykłych śmiertelników, ale sądzę, że ty powinnaś dać sobie z tym radę.

- Tylko dlaczego akurat ja? Nie jestem nawet oficjalnie pana podwładnym... - Lucy nerwowo zastukała palcem w blat stołu.

- Można by rzec, że będzie to ostateczna misja do mianowania cię moim pomocnikiem. A teraz możesz iść.

- No dobrze ...  - dziewczyna z grymasem na twarzy ruszyła w stronę drzwi. Liczyła, że chociażby Operator będzie pamiętał o tak ważnym dla niej dniu.

- A i jeszcze jedno!

- Tak? - odwróciła się z wielkim bananem i nadzieją, że się pomyliła.

- Masky będzie miał dla ciebie wszystkie informacje dotyczące ofiary.

- Ugh - Lucy zmrużyła oczy i zmarszczyła brwi. - Cieszę się...
Szesnasto latka wyszła z pokoju i zamknęła za sobą drzwi i wyszeptała z miną rządną mordu: Głupi Tim.

DziękujęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz