rozdział piąty

228 11 2
                                    


Do sypialni wchodzi Georgia. Poznaję ją po głosie. Podchodzi bliżej i patrzy na mnie, a jej twarz przybiera dziwny wyraz. Ni to współczucie, ni politowanie... W końcu uśmiecha się lekko.

— Dziewczyno, nie wiem, co zrobiłaś, ale facet jeszcze nigdy nie wychodził tak zachwycony i absolutnie zaspokojony. Pachniał kurewsko dobrym seksem — mówi. — Ile ci zapłacił?

— Nie wiem — odpowiadam, odwracając się plecami.

— Hej, skarbie. Pierwszy raz zawsze jest najgorszy, wiesz? Potem będzie lepiej — pociesza mnie nieporadnie, gładząc moje nagie ramię.

Spoglądam na nią z nieskrywanym powątpieniem. Nie będę w stanie oswoić się z myślą, że na własne życzenie sprzedaję swoje ciało. W co ja się pakuję?

Kręcę głową i powoli się ubieram. Chcę stąd wyjść. Chce opuścić miejsce, przez które pewnie będę mieć koszmary. A jakiś cieniutki głosik w mojej głowie mówi mi, iż to tylko i wyłącznie moja wina. Moja. Jestem winna. Zostałam dziwką.

— Lepiej idź do Dave'a, kochaniutka.

Z obrzydzeniem wymalowanym na twarzy podnoszę białą kopertę wypełnioną pieniędzmi. Brudnymi, plugawymi papierkami, które zarobiłam.

Przełykam nerwowo ślinę, czując wymiociny w gardle. Świetnie. Jakby mi tego właśnie brakowało.

Georgia otwiera przede mną drzwi i ponownie prowadzi mnie do gabinetu szefa. Kiedy wchodzimy, do moich uszu dobiega odgłos klaskania. Mężczyzna siedzi w fotelu, bijąc mi brawo. Oczywiście, było za co.

— Świetnie się spisałaś, słodziutka.

Patrzę na niego jak na idiotę. Gabriel zełgał mu jak pies. Byłam beznadziejna, wiem to. Zresztą, niespecjalnie zależy mi na tym, by być idealną dziwką.

— Nasz klient był wniebowzięty. Podejdź no tu.

Zbliżam się niepewnie, obserwując jego wyciągniętą dłoń. Oglądam się nerwowo na Georgię. Stoi niczym posąg.

— Koperta — wzdycha Dave.

Podaję mu ją i natychmiast się odsuwam. Tymczasem szef wyciąga plik banknotów i liczy całość dwukrotnie. Jego oczy rozszerzają się, przez co wygląda komicznie. W normalnych okolicznościach pewnie zaczęłabym się śmiać. Zaciskam nerwowo drżące dłonie, bo nie wiem, czy jest zadowolony, czy wściekły. Odwraca głowę w moją stronę, przybierając kamienny wyraz. Chce mi się płakać i mam ochotę uciec, kiedy mówi:

— Zarobiłaś najwięcej. Jeszcze nikt do tej pory nie wypłacił takiej kwoty.

Dopiero po trzech minutach docierają do mnie jego słowa. Biorę głęboki wdech i powoli rozluźniam wciąż napięte mięśnie.

— Dostajesz pięćdziesiąt procent zaliczki. Czyli okrągłe cztery tysiące.

Otwieram szeroko usta. Jestem w szoku. Totalnym szoku, który paraliżuje moje ciało. Nie mogę się ruszyć. Obserwuję Dave'a, kiedy wsuwa cztery tysiące dolarów do koperty i kładzie ją na krawędzi biurka.

— Bierz kasę i idź do domu. Jutro o tej samej porze.

Otrząsam się i sięgam po zarobione pieniądze. Chowam je głęboko do kieszeni kurtki, zaciskając wokół nich pięść. Teraz pozostaje mi tylko wrócić do domu. Otulam się szczelniej, w duchu modląc się o bezpieczny powrót do domu.

Idę szybkim marszem, rozglądając się nerwowo i zaciskając usta w cienką linię. Wytężam słuch, a każdy najdrobniejszy dźwięk sprawia, że niemal umieram ze strachu. Po lewej stronie drzwi otwierają się z hukiem. Ze środka wypada cała pijacka zgraja, wrzeszcząc niemiłosiernie. Chowam się bardziej w cieniu, mając cichą nadzieję, że mnie nie zobaczą. Jeden z nich trzyma pistolet, obracając go między palcami. Wygląda na najbardziej trzeźwego i rozgląda się uważnie.

— Ciszej, napalone kutasy! — krzyczy. — Chyba mamy towarzystwo.

Moje serce zamiera. Czuję, jak miękną mi kolana. A mężczyzna z bronią wpatruje się w miejsce, gdzie stoję. Mam ochotę krzyczeć; zamiast tego stoję jak słup soli i wstrzymuję oddech.

Wyobraźnia podsuwa mi obraz przeszywającej mnie kuli. Krzywię się i uświadamiam sobie, że jeśli stamtąd nie ucieknę, prawdopodobnie źle skończę.

Not a virginWhere stories live. Discover now