rozdział czwarty

267 15 6
                                    


Będąc jeszcze w szkole, przyjaźniłam się z Charlotte Adams. Lotte była moim absolutnym przeciwieństwem i do dziś nie mam pojęcia, jak to możliwe, że wytrzymałyśmy ze sobą tyle lat. Kontakt się nieco urwał, kiedy ona wyjechała na studia. Tuż przed wyjazdem zerwała z Gabrielem, z którym chodziła przez cztery lata.

Patrząc w twarz młodego mężczyzny, widzę w nim byłego chłopaka Lotte. Tak, to Gabriel. I po jego minie zauważam, że on także mnie poznaje. Jego źrenice się rozszerzają.

— Nie wierzę — mruczy pod nosem. — Virgin. Czyż to nie jest absurdalne?

— Tak, Gabrielu. Miło cię widzieć po tych trzech latach.

Gabriel jest starszy dziewięć lat. Rodzice Charlotte nie chcieli zaakceptować faktu, że ich córka spotykała się z dojrzałym mężczyzną.

— Nigdy bym się nie spodziewał, że spotkam tu akurat ciebie. Nie pasujesz tu, dziewczyno. Spieprzysz sobie życie.

— Taki był mój wybór — mówię pewnie.

— Nie wiem, czy chcę to zrobić z tobą.

Marszczę brwi i spoglądam na niego gniewnie.

— Cieszę się, że to jesteś ty, spośród tych wszystkich facetów, którzy mogliby mnie rozdziewiczyć.

— Dobrze, Virgin.

Podchodzi do mnie i siada obok. Delikatnie gładzi moją zmarzniętą skórę i pochyla się, całując szyję. Jest tak ostrożny i czuły, jakbym była z porcelany. Przyciąga mnie bliżej, rozkoszując się smakiem. Czuję, że moje serce i oddech znacząco przyspieszają. Zaczynam dyszeć jak lokomotywa, ale to nakręca go jeszcze bardziej. Chwyta moje ramiona i kładzie mnie na satynowej pościeli. Reaguję cichym jękiem. Gabriel zdejmuje swój elegancki garnitur, razem z krawatem i koszulą. Na jego doskonałe ciało pada srebrna księżycowa poświata. Dotykam jego ramion i dosięgam ustami jego ust, a w moim podbrzuszu wybucha ogień. Ogień czystego pożądania.

Biorę jego twarz w obydwie dłonie i gładzę policzki, czując pod palcami delikatny zarost. Przerzucam nogę przez jego biodro i odwracam go. Teraz to on leży na plecach, a ja jestem u góry. Odpinam pasek jego spodni, następnie guzik i ciągnę je w dół wraz z bokserkami. Boję się chwili, w której wsunie się w moje dziewicze wnętrze, ale wiem, że już nie ma odwrotu. Muszę to zrobić, dla Rosie, dla mamy, a nawet dla ojczyma...

Zdejmuję swoją bieliznę i pozwalam Gabrielowi na oglądanie mnie w pełnej krasie. Wpatruje się we mnie z dziwnym błyskiem w oczach. Jeszcze żaden mężczyzna tak na mnie nie patrzył. Uśmiecha się delikatnie i kładzie dłonie na moich biodrach.

— Na pewno w takiej pozycji? — pyta.

— Nie wiem — odpowiadam zdezorientowana.

Podnosi się bez wysiłku i ponownie kładzie mnie pod sobą. Klęczy teraz między moimi rozszerzonymi nogami i patrzy się w moje oczy, jakby szukając potwierdzenia. Niepewnie kiwam głową i czuję, jak nakierowuje swojego członka w moje wnętrze. Powoli wsuwa się do środka, a ja mocno zaciskam zęby i wargi. Nie chcę tego bolesnego uczucia, kiedy ścianki rozszerzają się pod wpływem jego wielkości. Przebija błonę, czuję to, bardzo to czuję i cicho krzyczę, a coś wypływa ze mnie jak woda. Jednak to nie woda, to krew.

— Przepraszam, Virgin — szepcze, całując mnie w czoło. — Przepraszam.

Przeprosił i poruszał się tam, w środku, sprawiając mi ból. Posuwał mnie, jęcząc i dysząc, warcząc, że jestem kurewsko ciasna i zajebista. Że mógłby pieprzyć mnie godzinami. Że jestem najlepszą dziwką, jaką popychał.

Widać i on miał swoją mroczniejszą stronę. Wolałabym jej nie poznawać. Niemniej jednak sama tego chciałam. A teraz czuję się brudna, zbrukana i zeszmacona. Dostałam to, na co sobie zasłużyłam.

Gabriel leży na mnie, próbując zapanować nad oddechem. Spogląda na moją twarz.

— Jedyne, co mnie zastanawia, to fakt, dlaczego wcześniej nie zwróciłem na ciebie uwagi. Byłem zaślepiony twoją przyjaciółeczką. Może mógłbym... Eh... Zresztą, nieważne. Żegnaj, Virgin.

Ubiera się w pośpiechu, zostawiając kopertę na szafce nocnej, koło małej lampki.

Jeszcze długo po jego wyjściu leżę w kompletnym bezruchu, nie mogąc się pozbierać i wziąć w garść.


Not a virginWhere stories live. Discover now