Rodział 8.

3K 224 12
                                    


Noc. 

Ciemność.

Mrok.

Stoję na pomoście próbując dostrzec własne palce wyciągnięte przed siebie. Jestem nad jeziorem. Jedynym źródłem światła jest księżyc oświetlający taflę jeziora. Chłód owiewa moje ciało przez co na moim ciele pojawia się nieprzyjemny dreszcz. Deski pomostu trzeszczą pod naciskiem mojego ciała. Cichy wiatr zrywa do ruchu trzcinę wodną. Obraz niczym z horroru. Wszędzie panuje mrok. Jednak to tyko warstwa zewnętrzna. Pod tym pogrążonym w ciemnościach obrazie kryje się piękny krajobraz. Mimo złudzeń ten pejzaż zawiera wiele barw- tak samo jak miłość. Wiele osób sądzi, że miłość to piękne uczucie przepełnione samymi szczęśliwymi chwilami. Zaskocze was. Kłamią. Nic nie jest jednoznaczne. Wszystko ma drugą twarz. Miłość ma wiele barw- od namiętnych czerwieni do bolesnych czerni. 

Słyszę ruch w krzakach. Odwracam głowę w lewo lecz nic nie dostrzegam. Ten sam ruch dobiega teraz z przeciwnej strony. Przekręcam głowę w tamtą stronę, ale nadal nic nie widzę.

Zdezorientowana stoję i nasłuchuję. Strach z każdą kolejną sekundą ogarnia każdy skrawek mojego ciała i zagląda do duszy.

Czuję rekę na moich plecach. Jest zimna. Chce się odwrócić lecz moje ciało jest sparaliżowane ze strachu. Czuję oddech przy moim uchu.

-Taka mała i słaba. Taka bezbronna. Ostrzegę cię. Zostaw go. Nie jesteś go warta. On cie zniszczy. Ty go zniszczysz. Wasza miłość was zniszczy.

Po tych słowach postać wpycha mnie do jeziora. Woda mnie pochłania. 

Nie moge oddychać.

Nie moge oddychać

Nie moge oddychać.

Tonę.

Umieram.


*************************************************

Autorka

Witam szanownych czytelników. Uroczyście obwieszczam, że maraton zbliża się wielkimi krokami. A ten rozdział to lekki przed smak przed nim. Mam nadzieje, że się podoba i was nie zawiodłam :) A teraz się już żegnam. Niech moc bedzie z wami!

Pozdrawiam,

Anes xx

Unwanted Mate Where stories live. Discover now