Rozdział 7

1.5K 108 4
                                    

- Smakowało ci?

Kiwam głową, przeżuwając ostatnie listki sałatki z mojego talerza. Spoglądam na Nialla, gdy uśmiecha się szczęśliwie, odsuwając od siebie prawie pusty talerz. Przełykam jedzenie pod jego czujnym spojrzeniem, wycierając usta i palce w białą serwetkę.

- Czy możesz mnie już wypuścić?

- Dlaczego już chcesz mnie opuścić? - podnosi się z miejsca, przechodząc wzdłuż stołu do mojego krzesła. Staje obok, opierając się o kant mebla.

- Obiecałeś mi to, pod warunkiem zjedzenia z tobą obiadu. Zrobiłam to, więc teraz twoja kolej. Daj mi chociaż klucz, nie ukradnę go.

Śmieje się cicho, odpychając biodrem od stołu i kuca obok mnie. Obraca krzesło razem ze mną w swoją stronę, opierając dłonie na moich kolanach.

- Będziesz grzeczna?

- Skończ z tym bezsensownym pytaniem. Mówisz do mnie jak do zbuntowanego bachora. - telefon w mojej kieszeni zaczyna wibrować, więc oboje spoglądamy na moje spodnie. Wyciągam go, aby sprawdzić kto do mnie dzwoni, ale Niall wyrywa aparat z mojej dłoni, od razu odrzucając połączenie.

- Przepraszam, skarbie. Nie chciałem cię urazić, chcę tylko abyś była ze mną szczera.

- Zawsze jestem szczera.

- Dlaczego wtedy uciekłaś i nie chcesz ze mą zostać?

- Myślisz, że będąc kilka ulic od domu będę siedzieć w mieszkaniu obcego faceta? Marzenia. - zabieram telefon z dłoni Nialla i wstaję, nawet nie przejmując się tym, że prawie się przewraca. Wymijam go i chcę wyjść z jadalni, ale na mojej drodze staje Liam, który zatrzymuje mnie obok siebie.

- Panie Horan, przyszedł do pana Daniel. Jest zdenerwowany.

Uśmiecham się, słysząc imię szefa i szybko wychodzę na korytarz, obierając kurs na drzwi. Gdy widzę jak Daniel stoi w ich progu, wręcz biegnę, aby wydostać się z apartamentu tego dziwaka. Brunet patrzy na mnie zdziwiony, gdy dziękuję mu z szerokim uśmiechem i uciekam w stronę windy, słysząc za sobą podniesiony ale niezrozumiały głos Nialla.

//\\

- Idziesz jutro do pracy? - Mia zadaje pytanie, znużonym głosem, gdy dotychczasowy obiekt jej zainteresowania wychodzi z kawiarni, nawet na nią nie patrząc.

- Nie, Daniel dał mi wolne.

- Od czasu tego napadu masz zdecydowanie więcej wolnego i znikasz w połowie zmiany. Zrobili ci wtedy coś czy zaczęłaś kręcić z szefem?

Parskam cicho, zasłaniając usta, aby nie wypluć z nich gorącej czekolady. Mia ani na chwilę nie odwraca ode mnie wzroku, mrugając powolnie jej przedłużonymi rzęsami.

- Widziałaś kiedykolwiek Daniela z jakąkolwiek kobietą czy nawet mężczyzną?

Mia wykrzywia usta prostując się lekko. Spogląda przez chwilę na swoją ledwo rozpoczętą kawę, ale zaraz wraca do mnie, uśmiechając się w swój ciekawski sposób.

- Już nie pamiętam która, ale któraś z pokojówek powiedziała mi, że byłaś ponad dwie godziny w apartamencie właściciela, pomimo pracy.

- Prawda. - wzruszam ramionami, podsycając jej ciekawość. Zniecierpliwiona czeka, aż połknę kawałek babeczki waniliowej. - Jadłam z nim obiad.

- Dlaczego ty?

- Nie wiem.

- Pracujesz tak samo jak ja, dlaczego wybrał ciebie? - zastanawia się zdenerwowana, starając nie dać po sobie poznać zazdrości, która ją ogarnia.

- Nawet nie wiesz jak wygląda czy jak ma na imię, więc po co..

- Shh, nowy klient wygląda ciekawie.

My treasure | n.h.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz