4

31 4 6
                                    

- To co będziemy teraz robić? Chyba nie budziłeś mnie na darmo. - Odparłam.

Nathan otworzył oczy i spojrzał w moje. Niby zwykły kontakt wzrokowy, a jednak poczułam jakąś dziwną magię. Najwyraźniej tylko ja, gdyż Nathan chciał coś powiedzieć, lecz kiedy zobaczył, w jaki sposób na niego patrzyłam, zrezygnował z jakichkolwiek słów. Błękit jego oczu wyrażał wielką ciekawość, zdziwienie. A jednocześnie chłopak przesyłał mi tak wiele ciepła do mojej duszy, że chyba nie zdawał sobie z tego sprawy. Wtedy naprawdę poczułam, co to znaczy być przy kimś zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Sykes dotknął rękawa mojej dresowej bluzy. Nie spuszczaliśmy z siebie wzroku, dopóki przyjaciel nie ścisnął mojej ręki.

- Wszystko w porządku? - Zapytał równocześnie z przejęciem. - Ostatnio coraz częściej się zamyślasz, jesteś jakaś nieobecna. Martwię się o ciebie, Sharon.

Niepotrzebnie się przejmował. Wzruszyłam ramionami, pociągnęłam nosem i zaczęłam wgapiać się w brudne okno, które przy okazji ktoś mógłby wyczyścić. Chmury tak bardzo przypominały mi kłębki włóczki. Nie sądziłam, że ptaki potrafią wznosić się na taką wysokość. Było ich tak dużo. Każdy jeden z nich był małym punktem, a zebrane w klucz chyba wskazywały mi drogę.

- Słuchasz mnie? - Nagle tryknął mnie Nathan. Odruchowo się do niego odwróciłam, choć tego nie chciałam. Przeklnęłam się w myślach.

- Tak, słucham cię. - Odparłam zirytowana. - Nie masz się o co martwić, Nathan. Po prostu ostatnio trochę inaczej patrzę na świat. To źle?

- Sharon, spójrz na mnie. - Nakazał. Kiedy nie zareagowałam na jego słowa, złapał moją rękę, którą natychmiast cofnęłam. - Spójrz na mnie. - Powtórzył. - Popatrz mi w oczy i powiedz, że wszystko jest w porządku.

- Przecież już ci mówiłam. - Odparłam, przewracając oczami. Cały czas czułam wibracje dochodzące z telefonu. Jednak postanowiłam wysłuchać chłopaka do końca, gdyż potem robiłby mi wywody, że byłam uzależniona.

Nathan westchnął głęboko.

- Czy choć raz możesz zrobić coś, o co cię proszę? - Zapytał.

Poddałam się. Odwróciłam się ku niemu. Miałam zamiar jedynie zerknąć w jego tęczówki, chociaż zazwyczaj nie miałam jakiegoś większego problemu z patrzeniem ludziom w oczy. Jednak blask bijący ze źrenic Sykesa znowu przykuł na dłużej moją uwagę. Powoli stawało się to trochę przerażające. Mógł sobie pomyśleć, że zaczynałam się w nim podkochiwać, czy coś. Ale ja przecież nie ryzykowałabym przyjaźni dla przelotnego uczucia. Nie jestem aż taka głupia, swoje wiem.

Zamknęłam powieki i odetchnęłam głęboko. Czułam, jak wdychane powietrze krążyło w całym moim organizmie.

- Wszystko jest w pieprzonym porządku. - Wydobyłam z siebie, wypuszczając jednocześnie dwutlenek węgla i inne te ustrojstwa, a po chwili otworzyłam oczy i skierowałam swój wzrok na Nathana z pełną powagą.

Odpuścił. Zabrał swoje ręce z moich, opierając się plecami o siedzenie. Głęboko westchnął i przechylił ciało w moją stronę. Wepchnął dłoń w spodnie, po chwili wyjmując z kieszeni telefon.

- I kto tu jest uzależniony? - Zaśmiałam się dźwięcznie. Sykes jedynie rzucił na mnie swoje spojrzenie i uśmiechnął się pod nosem, gdy patrzył znowu przed siebie. Chwilę się namyślał, po czym ponownie obdarzył mnie swoim spojrzeniem.

- Ale ja przynajmniej robię jakieś pożyteczne rzeczy. - Odparł, wytykając język w moją stronę, a właściwie go przygryzając.

- Ciekawe jakie? Szukanie partnera przez internet? - Zaczęłam go naśladować. Nathan pokręcił głową.

Together [5SOS, JAYTHAN, RF]Where stories live. Discover now