Część 23

6.5K 293 39
                                    

*NARRACJA PIERWSZOOSOBOWA *

Poczułam na swojej twarzy poranne, promyki słońca, które przedostały się przez żaluzje. Nie spiesząc się, przetarłam oczy, po czym leniwie się przeciągnęłam. Było mi dość niewygodnie, więc obróciłam się na lewy bok. To co zobaczyłam, spowodował u mnie głośny krzyk.

Koło mnie leżało ciało, znaczy jego połowa. Widziałam tylko nogi. Nagle poczułam coś ciepłego na policzku. Ze strachem, podniosłam się, a palcami dotknęłam twarz. Chyba do końca życia nie zapomnę tego widoku. Leżałam na drugiej połówce rozciętego ciała. Oczy tej osoby, centralnie wpatrywały się w moje, usta miała zszyte, a szyję poderżniętą, niczym zwierze. Dopiero teraz dotarł do mnie odór stęchlizny, co oznacza, że ciało przeszło w stan rozkładu.

Przeraźliwy krzyk wyszedł z mojego gardła i z hukiem upadłam na podłogę. Poczułam jak ktoś ciągnie mnie w stronę drzwi, próbowałam się wyrwać, krzyczałam, szarpałam, lecz to na nic. Wszędzie była krew. Odwróciłam się do mojego oprawcy i to co zobaczyłam, zszokowało mnie. Za kostkę trzymał mnie, mój własny tata, który w dłoni trzymał siekierę. Gdy zobaczył, że się na niego patrzę zatrzymał się.

- Witam, córciu- powiedział radośnie, a ja zachłysnęłam się powietrzem. Płuca piekły mnie od ciągłego wrzasku.

- C...co ty robisz?- wyszeptałam. Czułam się jakby moje serce miało zaraz wyskoczyć i rozszarpać klatkę piersiową.

- Prowadzę cię, nie widać?- uśmiech nie znikał z jego twarzy. Głowę przekręcił na bok, przy czym wyglądał na człowieka, który uciekł z psychiatryka.

- Ale... ale przecież.. ty..- nie mogłam się wysłowić.

- Nie żyję? Że uciekłem?- dokończył.

- Tak...- wyszeptałam. Nagle poczułam ogromny ból w kostce, która... była odcięta. Z rany zaczęła sączyć się krew. Znów przeraźliwy krzyk wydostał się z mojego gardła. Nie wierzę... mój własny ojciec odciął mi dolną kończynę.

- Nienawidzę ciebie, twoje pojawienie się na tym świecie, wszystko popsuło. To przez ciebie teraz mnie szukają. Rozumiesz? Jesteś dla mnie nikim.

-Aaaaaaaaaaaaa!!!- z krzykiem otworzyłam oczy. Łapczywie złapałam powietrze. Nagle poczułam coś pod sobą. Ze łzami w oczach odwróciłam się i zobaczyłam czyjeś ciało. Kolejny raz wrzasnęłam. Chciałam wstać, lecz czyjeś ramiona mnie opatuliły i przyciągnęły do siebie.

To nie może być prawda.

- Ciii... To tylko sen- usłyszałam nad swoim uchem. Kojarzę ten głos. To Philip.

- Ale...- mój głos się załamał.

- To tylko sen- powtórzył- Nie musisz się bać, gdy jestem koło ciebie, rozumiesz? Nie pozwolę, by ktokolwiek zrobił ci krzywdę, bądź by spowodował twój ból.

Od razu pokiwałam głową, na znak, że rozumiem. Po czym poczułam ukłucie w szyi. Zasyczałam z niezadowolenia. Substancja od razu, zaczęła działać, a ja traciłam kontrolę nad myślami.

- Wierzysz mi, kochanie? - zapytał, na co automatycznie odpowiedziałam, że tak.

- Więc daj mi buziaka- bez zawahania odwróciłam się do mojego chłopaka i wbiłam się w jego usta. Jego ręka powędrowała na mój policzek, który zaczął muskać palcami. Delikatnie przygryzł moją wargę, po czym lekko je uchyliłam. Philip, wykorzystując sytuację pogłębił pocałunek. Nasze języki walczyły o dominację, lecz zaczynał mi doskwierać brak tlenu, więc niechętnie się odsunęłam, na co niezadowolony zaskomlał ustami. To spowodowało delikatny uśmiech na mojej twarzy.

PorwanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz