Część 8

10.7K 460 15
                                    

- No to Mała Anne chodź już- zbliżył się do mnie i pociągnął za włosy. Syknęłam z bólu. Nienawidzę go. Gdy będę miała pierwszą lepszą okazję ucieknę od niego i zgłoszę na policje porwanie i molestowanie.

- Stary my już lecimy. Idziemy dalej zwiedzać królestwo- krzyknął do Maxa z chytrym uśmiechem.  Na odchodne usłyszałam śmiech.

- Puść mnie- błagałam- Bardzo boli-  w oczach pojawiły się łzy. On zaraz mi wyrwie wszystkie włosy.

Wyszliśmy z pomieszczenia.Na szczęście puścił  mnie. Odetchnęłam z ulgą.

- Mam nadzieje, że polubiłaś Maxa. Fajny gość co nie?- wybuchł niepohamowanym śmiechem.
Przemilczę to...
- Gdzie teraz idziemy?- wolne zmienić temat niż rozmawiać  o tym sadyście.
- Hmmm teraz, może do pokoi z bronią? To pytanie jest retoryczne, bo ja tu żądze- znów wydał z siebie ten dziwny dźwięk... Oczywiście. Zawsze musi podkreślić kto jest panem i władcą.

- Po co mi pokazujesz wszystko co jest związane z bronią? Mi to nie potrzebne.

-Oj zdziwisz się. Musisz nauczyć się strzelać z pistoletu w razie nagłej potrzeby.


Zmroziło mnie. Że ja mam kogoś postrzelić? no chyba zwariował. Nikt, ale to nikt nie zasługuje na śmierć, chyba że to jestem ja. Już bym nie cierpiała.
- Co masz taką minę? To jest normalna rzecz w świecie gangu. Trzeba walczyć o swoje albo przegrywasz z kulą pomiędzy oczami.
- Nigdy nikogo nie postrzelę. Wole sama umrzeć niż mam to zrobić.
- nie umrzesz, bo jesteś mi do czegoś potrzebna. Albo wiesz co? Na dziś koniec zwiedzania. Wezmę cię do mojego specjalnego pokoju, bo mam wieści o twoich rodzicach. Będziesz w niebo wzięta jak je usłyszysz- powiedział i szarpnął mnie za rękę. Nie jestem jakąś lalką, by mnie poniewierać. Też do cholery mam uczucia!
-j...jjaaakk to o moich rodzicach? Zrobiłeś im coś?!!?- mamie nie może coś się stać. Wystarczy,  że po mojej "przemianie" z kozła ofiarnego na złą dziewczynę dość się nacierpiała.
-nie. Nic im nie jest, tylko ty MI jesteś potrzebna, by ich wykorzystać- pokreślił słowo.
-n..nnn...niiieee rozumiem.- w głowie mam mętlik.
- to zaraz się sama przekonasz.
Cały czasz szliśmy prosto, a potem skręciliśmy w lewo. Myślałam, że sie pomylił bo tam nie było żadnych drzwi.
- Emmm Strach? Po co my tu jesteśmy skoro nie ma jak wejść? Nie pomyliłeś się?- czyżby kolejne drzwi w ścianie?
- Nie. Tu jest pokój.-  a nie mówiłam? Puścił mnie i podszedł do ściany. Dotknął jej, a się otworzyła. 


To już jest na serio dziwne. 


- Mówiłem. To miejsce skrywa wiele tajemnic. Tylko jak będziesz przechodziła uważaj, nie dotykaj ściany, bo cię prąd kopnie.
- pff jasne. -Poszedł pierwszy a ja byłam z tyłu. Nie wierze mu. Nie ma takiego jak elektryczna ściana. Udowodnię mu to.
Dotknęłam.. Od razu tego pożałowałam. Po moim ciele przeszedł przeszywający ból. Odskoczyłam od ściany.
- Ostrzegałem Słonko- powiedział z figlarnym uśmiechem.
- bo tobie można ufać- wybełkotałam.
-Zamknij się.- wkurzyłam go upsssss...
Już się nie odezwałam. W pokoju było ciemno. Światło dawało tylko "drzwi" które właśnie się zamykały.
Strach popchnął mnie na krzesło, które stało przy biurku w kącie. Znajdowała się jeszcze tylko średnia szafka. Pomieszczenie było małe. Aż za małe.....
- po co tu jesteśmy? Wspominałeś coś o moich rodzicach. O co chodzi?- byłam zniecierpliwiona.
- jak już mówiłem wcześniej nic im nie jest. Do mojego niecnego planu jesteś ty mi potrzebna. Na przyszłość staraj się słuchać. - Zapalił lampkę, która stała na biurku.
Podszedł do szafki. Wyciągnął liny, nóż i kamerę. Przeraziłam się. Na jego ustach zawitał dziwny uśmiech. Chciałam już wstać i uciec, lecz widząc to on szybko znalazł się przy mnie.
-ppp...pppoooo..poooo c..coo ciiii to?- byłam przerażona. Mój głos draż, tak samo  jak reszta ciała.
-dla zabawy Mała .- podszedł do mnie i mocno chwycił za nadgarstki. Wykręcił do tyłu i związał do krzesła. To samo zrobił z nogami. Robił to tak szybko, że nie zdążyłam się wyrwać i jakkolwiek zareagować.
- prosze zostaw mnie- do moich oczu napłynęły łzy.
- poczekaj. Jeszcze nie płacz. Jak włącze kamerę to dopiero  zacznij  teatrzyk.Pewnie nie wiesz o co chodzi. To ja ci wszystko wytłumaczę. Mój idealny plan to : na kamerować jak ślicznotka cierpi, by zbawić tu twojego tatę i go zabić. Twoją mamę na razie zostawiam w spokoju. Dobra teraz nie czas na moje gadanie, lecz twoje cierpienie- powiedział z dumą.

Ten człowiek jest psychiczny.

- No Maleńka zaczynamy.- włączył kamerę. Złapał mnie za włosy i pociągnął za nie.  Wygięłam się do tyłu i syknęłam z bólu. Robił to z taką agresją.
- Witaj Adam. Pewnie z tego co zauważyłeś mam tu twoją kochaną Małą córeczkę.- skierował obiektyw w moją stronę.

Tak bardzo bolało jak mnie ciągnął. Łzy same leciały z moich oczu.

- Widzisz? Twojej małej gwiazdeczce tu się podoba. Skoda by było zniszczyć tak piękną twarz, ale cóż. Mówi się trudno- puścił moje włosy i wziął nóż. Zaczęłam krzyczeć by tego nie robił, lecz puszczał to mimo uszu.
- Prosze cię. Odłóż to. Błagam nie rób mi nic- histeryzowałam. To furiat! Wariat! Zabije mnie.
-zamknij się.- warknął i poczułam mocne uderzenie w prawy policzek.
-teraz położe kamerę. Nie martw się stary kumplu. Będzie wszystko widać.
- no mała zabawimy się trochę- chwycił mnie za usta.
- prosze..... nie....rób.....mi....nic...- wyszeptałam. Moja twarz była cała czerwona i mokra od płaczu.
- Tak wiesz, że zrobie swoje Mała Anne. Teraz Adam patrz jak twoja żabcia cierpi. - uniósł nóż i wziął go blisko mojego policzka.
- nie! proszę nie! zostaw mnie. prosze!-zaczęłam się wyrywać.
-hahha- poczułam pieczenie i coś lepkiego i ciepłego na policzku. To nie były łzy.... to była krew.
- ał. Błagam to boli, zostaw!!!!!!!!!!!!!!!!!!- wolną ręką zasłonił mi usta. Krztusiłam się łzami.
Znów... ten przeszywający ból. Ugryzłam go w ręke, ponieważ już nie wytrzymywałam cierpienia. I to był błąd.......


__________________________________________________

Przepraszam, że taki krótki. Jest nie sprawdzony, więc mogą być błędy.  Chciałam go dodać jak najszybciej. No sami rozumiecie :/ Postaram się, by następny rozdział będzie lepszy

PorwanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz