Rozdział 3

22 1 0
                                    


     Po przywitaniu się z Harrym i jego przyjaciółmi, weszliśmy do salonu. Czułam się nieswojo w ich towarzystwie, ponieważ każdy był uśmiechnięty i zadowolony, a ja? Ja miałam problem z najprostszymi zwrotami po angielsku. Mama zdeklarowała się zrobić nam kolację, bo jak twierdziła ,,wyglądasz marnie". Gemma nie przejmując się zbytnio zaistniałą sytuacją wyszła z domu. No i o to tak pozostałam sama w salonie z całym One Direction. Harry ciągle z uśmiechał się  jak szczerbaty do sera. Każdy zajął jakieś miejsce w pomieszczeniu, a po tym nastąpiła niezręczna cisza. Nikt zbytnio nie wiedział jak zacząć rozmowę, dlatego też każdy czekał z zniecierpliwieniem aż ktoś coś powie. Ten moment był dla mnie szczególnie niekomfortowy. Ktoś może mnie nie zrozumieć i twierdzić, że powinnam się cieszyć i skakać z radości, ponieważ udało mi się i przebywam z moją prawdziwą rodziną. Jednak to nowa sytuacja dla mnie i jest ona szczególnie stresująca. Nie widziałam czego oni oczekują ode mnie, dlatego też bałam się chociażby poruszyć.
- Może opowiesz nam coś o sobie?- Harry uśmiechnął się pokrzepiająco, a cała reszta czekała na moją odpowiedź.

-Cholera, oczekuję wyjaśnień, a nie rozmowy z wami...- mruknęłam pod nosem. Po chwili jednak uświadomiłam sobie, że wypowiedziane słowa były po polsku. Popatrzyłam na zdezorientowanych chłopaków.

-Mogłabyś powtórzyć? Nie za bardzo zrozumieliśmy.- mruknął oszołomiony blondyn. Jeśli pamięć mnie nie myli, nazywał się Niall.

-Ok,uwielbiam słuchać muzyki,szczególnie popu oraz kocham grać w siatkówkę.-uśmiechnęłam się tryumfalnie. W jednej chwili nabrałam nagłej pewności siebie, co zaskoczyło zarówno i mnie. Owszem, krótko ale co miałam wszystko opowiadać,że mam pasje do śpiewania i mój filmik krąży po internecie? Nigdy zbytnio nie lubiłam opisywać siebie, a przede wszystkim być w centrum uwagi.
-Łał szybki opis-zakpił chyba Louis. Tak, to z pewnością on. Albo się mylę?
-No i co,chcieliście o mnie coś wiedzieć,  więc proszę bardzo. Przecież nie będę się wam zwierzać z całego mojego życia.-mruknęłam jak by od niechcenia.
-Masz ostry charakterek.-zaśmiał się Zayn.
Nic nie odpowiedziałam,jedynie przewróciłam teatralnie oczami. Po tej szybkie wymianie słów, nikt nie miał więcej zamiaru się odzywać. Cisze przerwała mama, która zawołała nas na kolacje. Aż do tej pory nie odczuwałam głodu, jednak gdy zobaczyłam na stole smakowicie wyglądające kanapki mój brzuch zaczął wariować. Jak by nie patrząc nie jadłam dzisiaj nic. Byłam zbyt zajęta konsumowaniem jedzenia aby zwrócić uwagę na prowadzoną rozmowę miedzy chłopakami, a rodzicielką .W dodatku byłam zmęczona. Dzisiejszy dzień był dla mnie dość męczący i jedynie czego pragnęłam to snu i możliwość położenia się na miękkim łóżku.
-Leayna, słuchasz mnie?-przed oczami zobaczyłam machającą dłoń, która należała do Harrego.
-Tak, znaczy... chyba?-powiedziałam zakłopotana, ale hej! Przecież zostałam wyrwana z własnych myśli!
-Mam poczucie, że jednak tego nie robiłaś jak do ciebie mówiłem.-powiedział z podejrzliwym uśmieszkiem.
-No dobra, nie słuchałam,ale możesz powiedzieć to co chciałeś.A więc słucham...-wypowiedziałam bez żadnych emocji,najchętniej usnęłam bym nawet na tym krześle. Czułam się wręcz wypruta z jakiejkolwiek energii.
-Wiesz co ,może raczej jutro,a teraz choć. Pokaże ci gdzie będziesz spała.- wskazałam gestem ręki, abym poszła za nim.
-Ok.- wstałam,pożegnałam się ze  wszystkich  i poszłam za Harrym.

-To jest twój stary pokój. Znaczy został wyremontowany przed twoim przyjazdem. Nie sądzę abyś się zmieściła do małego, dziecięcego łóżeczka- Hazza zaśmiał się, jednak ja nie miałam siły na zrozumienie jego żartu. Gdy zrozumiałam, że nie mam ochoty na prowadzenie dalszego dialogu powiedział ,,Dobranoc'' i pocałował mnie w głowę,a następnie wyszedł z pomieszczenia.
Rozejrzałam się po pokoju, był całkiem ładny,ale jedna rzecz przykuła moją uwagę.Była to paczka papierosów na której było napisane : Papierosy Zayna,nie tykać.
Zaśmiałam się z jego inteligencji. Z pewnością każdy przestraszy się "groźby" jaka została wypisana na kartoniku.
Wzięłam paczkę do ręki ,była  połowa papierosów, na co się uśmiechnęłam radośnie. Wyciągnęłam jednego i usiadłam na parapecie,otworzyłam okno i zaciągnęłam się dymem,czułam jak wypełnia moje płuca.Byłam taka wyluzowana, a wszystkie problemy odeszły wraz z wypuszczanym z mojego organizmu dymem.Wypaliłam go do końca i wyrzuciłam  przez okno. Położyłam się do łóżka i zaczęłam rozmyślać o całym dzisiejszym dniu. Sądziłam, że takie sytuacje dzieją się tylko w filmach! Sama nie wiem czy jestem zadowolona z takiego obrotu spraw. Ledwo uświadomiła sobie co się stało ze mną w dzieciństwie, a już za chwilę siedziałam w samolocie i leciałam tutaj, do mojej prawdziwej rodziny.Nawet nie wiem kiedy usnęłam. Byłam tak pochłonięta myślami, że nie zwróciłam uwagi na fakt, iż odpływam do krainy Morfeusza.

Obudziły mnie promienie słońca,które przedzierały się przez okno i wpadały wprost na moją twarz .Wzięłam do ręki komórkę i zobaczyłam ,że jest godzina 11.20. Nie ma się co dziwić, ja zawsze w wolne dni wstaje późno ,ale to i tak wcześnie. Czasem potrafiłam wstać po 14.00.
Gdy udało mi się odnaleźć łazienkę, postanowiłam wziąć szybki prysznic. Przebrałam się w czyste ubrania, które wzięłam ze sobą przed wejściem do parującego już pomieszczenia. Gdy byłam w miarę ogarnięta aby pokazać się społeczeństwu zeszłam na dół. A za mną Harry, który wyszedł z pokoju obok.

-Wiecie co? Jednak jesteście bez dwóch zdań rodzeństwem, ponieważ wstajecie oboje tak samo późno. Jak można tak długo spać?!-powiedział roześmiany Louis, który jednocześnie starał się udawać zszokowanego naszym zachowaniem.
-Tsa- powiedziałam i poszłam do kuchni.
-Louis, sam lepszy nie jesteś.- usłyszałam jeszcze mruknięcie Hazzy.
Gdy wchodziłam do kuchni ,zza ściany wyskoczył Niall, a ja zaczęłam krzyczeć.Ale od razu zaczęłam się śmiać, ponieważ zobaczyłam Nialla jak nie umiał przełknąć całej kanapki, którą wpakował sobie do buzi.Oczywiście, chłopaki od razu się pojawili razem z mamą ,a ja nadal śmiałam się z blondaska, który nie radził sobie z jedzeniem.
Oczywiście inni także zaczęli się śmiać,a Niall...
-No foch,zamiast pomóż człowiekowi to śmiać się zaczynają.- gdy tylko Horan przełknął wszystko co miał w buzi odezwał się do nas oburzony.
-To jest za to,że mnie wystraszyłeś!-krzyknęłam do oddalającego się Niall'a.

-Harry,pamiętasz? Wczoraj chciałeś mi coś powiedzieć.-przypomniałam chłopakowi, odwracając się w jego stronę.
-A no tak,słuchaj nie rozpakowuj walizek-powiedział.
-Czemu?- popatrzyła na niego, jak na skończonego kretyna.
-Bo... postanowiliśmy z mamą,że zamieszkasz ze mną i chłopakami.- powiedział niepewnie, patrząc dokładnie na moją reakcję. Czy nie wystarczy, że wczoraj dowiedziałam się o szukającej mnie rodzinie i wyleciałam do innego kraju?!
-Ale...-nie umiałam sklecić sensownego zdania. Taka informacja była dla mnie kolejną zaskakująca rzeczą w moim życiu. Co miałam zrobić? Jak zareagować? Miałam się cieszyć? Skakać z radości? Przecież potrzebowałam czasu aby wszystko przeanalizować!
- Wyjeżdżamy dziś popołudniu, ponieważ jutro mamy próbę dźwiękową .-powiedział i wyszedł z całą resztą.Tak po prostu zostawili mnie? Tak się nie robi! 


***
Pożegnaliśmy się z mamą i Gemmą, po czym  wsiedliśmy do vana. Ja na czas drogi postanowiłam włączyć piosenki i wsłuchać się w słowa,ale nie było mi to dane,bo na moje nieszczęście siedziałam między Zayn'em,a Niall'em. Mulat wyrwał mi słuchawki z uszu.
-Nie będziesz przez całą drogę słuchała muzyki.-powiedział Zayn uśmiechając się z satysfakcją. Świetnie, czyli już wiem, że nie będę z nimi miała łatwo!
-Nie będziesz mi mówił co mam robić!- warknęłam na niego, po czym wyrwałam mu z rąk moją własność i włożyłam z powrotem do uszu. Założyłam ręce na klatkę piersiową i postanowiłam siedzieć nadąsana przez resztę drogi.

DromeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz