Rozdział XII - Mamy plan!

76 10 4
                                    

Zapowiadał się spokojny, słoneczny i cudowny dzień. Chociaż nie wiedzieliśmy jeszcze co się zapowiada, a raczej w jak łatwy sposób nasze życie może się pokrzyżować i wywrócić o sto osiemdziesiąt stopni... Liście drzew robiły się co raz bardziej kolorowe, a jesień nadchodziła nieubłaganie.

- Co na śniadanie? - Zapytałam popijając ciepłą herbatę ziołową.

- Grzanki. - Dziuek wszedł do pokoju z talerzem pełnym przysmaku. Pachniało nieziemsko! Każdy się częstował i zajadał z apetytem. W końcu dobre śniadanie bywało ważne w tych czasach.

- Jakie mamy plany na dzisiaj? - Zapytał Vipeya podekscytowany. - Może jakiś circuit albo top model? - Dopytywał się.

- Nie ma planów, kolejny nudny dzień.. - Dziu westchnął. - Minęły już prawie trzy tygodnie od wyścigu... i egzekucji... echh sami wiecie kogo. - Wykrztusił.

- Nie wracajmy do tego tematu. - Oznajmiła Fasola. - Może spacer po parku? - Zaproponowała.

- W sumie czemu nie. - Odparła Gosia.

Opuściliśmy naszą chatkę i skierowaliśmy się na polane opodal. Słońce przyjemnie grzało, a małe myszki biegały i tradycyjnie bawiły się w berka.

- Może w coś zagra... - Nie miałam okazji skończyć zdania. Czyżby to kolejny początek nieszczęścia? Dźwięk dzwonka... mojego telefonu. - Wyjęłam go z ekwipunku i spojrzałam na ekran, napis "L A M E N T", drukowane litery. Nie było wątpliwości kto dzwonił.

- Halo? - Odebrałam a moje łapki drżały z niepewności i strachu. Lamentowicz nie dzwonił bez powodu. - Co się stało? - Jego głos był bez wątpienia nienajlepszy. To co usłyszałam wybiło mnie z rytmu, zamarłam, mój oddech jakby ustał i nie chciał wrócić. - Tak, zaraz będziemy. - Rozłączyłam się.

- Co się stało?! - Zapytała zniecierpliwiona Fasola.

- Serwery Transformice, z resztą nie tylko... Cała platforma od atelier801 upada, moderacja się załamuje, ponieważ nie mają odbicia i nie radzą sobie z narastającymi problemami. Coś niedobrego... a raczej ktoś wkroczył na nieswoje miejsce. - Oznajmiłam skracając jak to tylko możliwe.

Bez namysłu przerwaliśmy spacer i ruszyliśmy na komendę, by spotkać się z Lamentem. Dotarliśmy tam w miarę możliwości szybko, ponieważ byliśmy całkiem blisko. Budynek był zdecydowanie bardziej w rozsypce niż w czasie naszej ostatniej wizyty. Tynk odpadał ze ścian, wszystko w około wyglądało jak ze sceny horroru. Mimo to postanowiliśmy wejść do środka.

- Wreszcie! Ile można czekać... - Lame był zdecydowanie zmartwiony. - Pamiętacie Xclusivx'a, na pewno. - Westchnął. - Któż by nie pamiętał.

- Możesz przejść do rzeczy? - Zapytał zniecierpliwiony Adve.

- Został usunięty prawdopodobnie nie uczciwie. - Wziął głęboki oddech, by uspokoić oszalałe serce. - Cała ta strawa z 'delete' jest przykra, co prawda to prawda. Tylko wiecie.. administracja nie jest szczęśliwa jak musi kogoś wykluczyć, a to zadanie przypadło tym razem Galaktine... - Przeciągał.

- Szybciej!. - Ponaglałam. - Co się stało?

- Gala nie była smutna jak go usuwała, była wręcz szczęśliwa... wesoła. Śmiała się nienaturalnie. Razem z Arcą i Meli mamy podejrzenia, że ktoś włamał się na jej konto i zhakował. - Wykrztusił. - A ty chyba już jesteś specjalistką w tym... jak to odwrócić.

- Jesteś pewien? - Dopytywał Mati. - Niemożliwe...

- Wiesz... jeżeli to prawda, to ona wydała ostatni wyrok nad życiem Xclu, a nie musiało się to tak skoczyć. Zabiła go... nie będąc sobą, czyli ktoś go zabił. - Fasola przełknęła ślinę.

Transformice Inna Historia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz