25.

4.5K 181 43
                                    

- Rachel, pośpiesz się! - usłyszałam krzyk mamy. Ostatni raz przejrzałam się w lustrze, po czym chwyciłam torebkę i wyszłam z pokoju. Schodziłam po schodach, a przy ich końcu wszyscy już na mnie czekali. Moja granatowa suknia sięgała niemal do samej podłogi, gdy wyrównałam się z rodziną na parterze. 

- Wow. - Ethan przerwał ciszę. - Mówiłaś, że nie będzie żadnego szału, a tu proszę. - cmoknął w powietrze. - Pięknie wyglądasz, partnerko. 

- Dziękuję. - uśmiechnęłam się delikatnie, zerkając na rodziców. - Idziemy?

- Czas najwyższy - odpowiedział Ethan, podając mi dłoń i prowadząc do wyjścia.

- Rachel - odezwała się mama, zwracając uwagę wszystkich. - Chyba zapomniałaś o tradycyjnej rzeczy - pomachała aparatem na wysokości moich oczu.

- Zdjęcie... to naprawdę jest potrzebne? - zapytałam, krzywiąc się. Nie tak wyobrażałam sobie ten dzień, a tym bardziej nie chciałam go uwieczniać na fotografii.

- Tradycja to tradycja, kochanie - odpowiedziała wesoło. - Ustawcie się. - machnęła ręką w stronę jasnej ściany. Ustawiliśmy się na jej tle i czekałam jak flesz mnie oślepi. Nienawidziłam tego uczucia. 

- Już? - spojrzałam na mamę, mając nadzieję że zakończyła swoje wymysły.

- Tak, już - zadowolona schowała aparat, a następnie wskazała na wyjście. Po chwili wsiedliśmy do samochodu i wyruszyliśmy do szkoły, w której miał odbyć się bal. 

- Stresujesz się? - szepnął Ethan, gdy stanęliśmy przed  budynkiem. Z każdej strony oświetlały nas lampy, a dwóch ochroniarzy zachęcało nas do wejścia, uśmiechając się szeroko. 

- Niekoniecznie. - cicho westchnęłam, rozglądając się dookoła. Z każdą minutą przybywało coraz więcej ludzi, a ja w głębi siebie czułam niesamowitą pustkę. 

- Co to za miny? - krzyknęła ochoczo Phoebe, która niespodziewanie pojawiła się obok nas razem z Jamesem. Zarówno moja przyjaciółka, jak i jej chłopak wyglądali nieziemsko. Czerwona suknia wyraźnie podkreślała jej kształty, a garnitur Jamesa tylko dopełniał całość. Zawsze uważałam, że są idealnie dobrani, ale teraz już miałam tego pewność.

- Sprawmy, aby ten wieczór był najlepszy jaki do tej pory mieliśmy. - wysiliłam się na uśmiech. I choć w moim głosie była wyczuwalna nutka smutku to i tak naprawdę chciałam dobrze spędzić ten wieczór w towarzystwie przyjaciół, zapominając o problemach. 

- Zatem zapraszam na salony. - Ethan użyczył mi swojego ramienia, szczerząc się głupio. Skorzystałam z jego gestu i chwilę później znajdowaliśmy się w środku szkoły. Dekoracje, które mijaliśmy zaprowadziły nas na salę gimnastyczną. Za wielkimi drzwiami znaleźliśmy się w tłumie beztroskich nastolatków, którzy wesoło tańczyli. W pewnym momencie poczułam uścisk dłoni. Spojrzałam w tamtym kierunku i zobaczyłam szczęśliwą Phoebe. 

- Będzie dobrze - odczytałam z ruchu jej warg i odwzajemniłam uśmiech. Przeniosłam wzrok na Ethana, który czekał na kolejny ruch z mojej strony. 

- Na co się tak patrzysz? - zapytałam wesoło. - Idziemy tańczyć! - krzyknęłam, po czym wciągnęłam chłopaka w największy tłum. Poruszaliśmy się w rytm skocznej piosenki, wirując pośród innych par. 

- Ethan, wystarczy! - wrzasnęłam roześmiana. Zmusił mnie do kolejnego obrotu, a ja już ledwo trzymałam się na nogach. 

- Coś nie tak? - iskierki szaleństwa przepełniały jego oczy, gdy złapał mnie w pasie i przyciągnął do siebie.

- Tak, głupku - wyrwałam się z jego uścisku. - Wiesz, że tak nie mogę, bo później kręci mi się w głowie. - fuknęłam na niego żartobliwie. Rozejrzałam się po sali, a następnie wskazałam ręką na stolik, przy którym siedziała Phoebe z Jamesem. 

Desire [PL] - Ian Somerhalder & Shelley Hennig ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz