7.

5.1K 220 8
                                    


Od zajścia w parku jestem rozdarta wewnętrznie. Na początku byłam oburzona zachowaniem Somerhaldera, później zapragnęłam go uwieść, a teraz zdałam sobie sprawę, jak głupia jestem, myśląc, że którekolwiek z poprzednich działań było rozsądne. Zarówna ja, jak i on postąpiliśmy nieodpowiedzialnie. Boże, o czym ja mówię, przecież prawie doszło do pocałunku! A żeby to chociaż raz, okazji było mnóstwo! Kompletnie nie poznaję siebie. Czuję jakbym była zupełnie inną osobą. Dopiero widok, gdy on biegnie, a towarzyszy mu piękna, zgrabna blondynka podziałał na mnie jak kubeł zimnej wody. To musiała być ta jego dziewczyna, a kto wie, może już narzeczona, w końcu od tygodnia go unikałam. Swoją drogą, gdy zobaczył mnie przytuloną do Ethana odwrócił wzrok i potraktował jak powietrze. Nie spodziewałam się hucznego powitania, ale nie sądziłam, że mnie totalnie zignoruje. Niby go nienawidzę, a raczej chcę go nienawidzić, ale nie potrafię tego w pełni zrobić. Powinnam trzymać się jak najdalej od niego, a tak bardzo pragnę być blisko. To mój największy paradoks życiowy, że postępuje wbrew sobie. To silniejsze ode mnie i nie potrafię sobie dać z tym rady. Muszę się ogarnąć, nie mogę postrzegać nauczyciela w ten sposób. To uczucie mnie zniszczy.

* * *

Rano ledwo wstałam z łóżka. Nocne refleksje nie są dobrym pomysłem, gdy następnego dnia jest szkoła i jestem na to świetnym przykładem. Włosy potargane jakby układał je najgorszy fryzjer na świecie, podkrążone oczy i totalnie odczuwalne zmęczenie. Świetnie, będę dziś straszyć ludzi.

- Rachel! Zejdź na dół! - usłyszałam krzyk mojej rodzicielki i chwyciłam plecak, aby nie wracać się po niego do pokoju, gdy będę zaraz wychodzić do szkoły. Zeszłam na parter i zobaczyłam ubraną mamę, gotową do wyjścia.

- Wychodzisz? - zapytałam, stając przy wejściu do kuchni. Zdziwiło mnie to, ponieważ ona zawsze jest w domu odkąd urodził się mój młodszy brat.

- Tak, muszę pilnie jechać do ciotki Ruth. Wujek John wylądował w szpitalu i dzwoniła w nocy prosząc o pomoc, więc nie pójdziesz dziś do szkoły i zostaniesz z Luke'iem - powiedziała w pośpiechu, zakładając buty.

- A tata albo Tristan?

- Oni pojechali tam zaraz po jej telefonie i są w szpitalu z Johnem. Ja jadę do Ruth. Luke jest w kuchni i je śniadanie, ubierz go i włącz mu bajki. Później odgrzej obiad i połóż go spać. Za kilka godzin wrócimy, pa - i tyle ją widziałam, wybiegła z domu szybciej niż wypowiedziała swój monolog. Jedyne co mi pozostało to cieszyć się dniem wolnym. Rzuciłam plecak na podłogę i weszłam do kuchni. Luke siedział przy wyspie kuchennej i jadł swoje czekoladowe płatki z mlekiem.

- Cześć - powiedziałam, sięgając z półki wafle zbożowe.

- Cześć - odpowiedział mi, przeżuwając jedzenie.

- Co chcesz dzisiaj robić? - zapytałam go, siadając obok i wyjmując jednego wafla.

- Nie wiem - wzruszył ramionami. - Może pobawisz się ze mną w wojsko? - dodał po chwili namysłu.

- W wojsko? - zdziwiłam się, bo on ma dopiero cztery lata i co on może wiedzieć o tak brutalnym działaniu.

- Tak.

- Jak wygląda ta zabawa?

- No Ty będziesz wrogiem, a ja będę Tristanem i będziemy walczyć.

- Tristanem? Dlaczego nim?

- Bo on jest bohaterem. Też chcę nim być - powiedział to tak jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie, a mnie najnormalniej zatkało. Patrzyłam na niego w szoku. To musi być prawda, że dzieci widzą i rozumieją więcej niż nam się wydaje. Nikt Luke'a jeszcze nie uświadamiał co się dzieje z jego starszym bratem, ale widzę, że chyba czas najwyższy, aby to zrobić. Nie sądziłam, że postrzega Tristana jako bohatera, ale w sumie, przecież ja też go za takiego uważam.

Desire [PL] - Ian Somerhalder & Shelley Hennig ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz