R 2 - bo nawet ja mam dobre serce

Start from the beginning
                                    

– Wiesz, co jest w tym wszystkim najgorsze? – Chłopak pokręcił przecząco głową. – Mam kurewską ochotę ci wpieprzyć, a nie mogę.

Szatyn przystanął, a ja ruszyłem dalej. Wiedziałem, że zostawiłem go w tej chwili na pastwę Zayn'a i spółki, ale miałem go już dość.


***

Po ostatnim dzwonku zeszedłem do biblioteki. No tak – ja i biblioteka, to coś nie z tej ziemi. Wiem, właśnie piekło zamarło!

Wypożyczyłem Dantego. Opracowywanie lektur to był dla mnie koszmar, bo zamiast iść gdzieś z chłopakami, ja siedziałem i czytałem. No ale jeśli chciałem trafić później na najlepszą uczelnię, to nie mogłem sobie tego olewać. To było moim największym marzeniem: wylądować gdzieś daleko od ojca i matki, a Harvard mógłby dać mi w jakimś stopniu taką możliwość, chociaż ojciec zawsze byłby blisko. Była jeszcze École Polytechnique. Tam to wszyscy by mieli do mnie za daleko. Pragnąłem odciąć się od tego wszystkiego.

Wyszedłem ze szkoły. Przy moim aucie stał Zayn. Dziwnie się uśmiechał, ale nie jego szukałem. Rozglądając się, ruszyłem w stronę samochodu. Nigdzie nie było Louis'a. Nie żeby mnie to interesowało, ale byliśmy umówieni.

Podszedłem do przyjaciela i już chciałem zapytać się go, czy widział gdzieś tę niemowę, gdy zobaczyłem jakąś szamotaninę na tylnym siedzeniu auta Zu.

Minąłem go.

– Nie przerywaj im zabawy.

Stanąłem przy drzwiach i kiedy pod Niall'em mignęła mi niebieska bluza Louis'a, zagotowałem się od środka. Złapałem blondyna za koszulkę i wywaliłem go z auta.

Louis leżał z przerażeniem w oczach. Jego twarz była pokryta krwią, a spodenki, które miał dziś na sobie, jakimś dziwnym sposobem zniknęły.

Ulokowałem wzrok na szczerzącym się Niall'u. Miałem ochotę obić mu ryj i nie tylko ryj. Zamiast tego nachyliłem się w stronę Lou z chęcią wyciągnięcia go z auta. On jednak musiał to inaczej odebrać, bo szybko wyskoczył przez drzwi po drugiej stronie. Pytanie, dlaczego nie zrobił tego wcześniej?

– Lou... – powiedziałem całkowicie spokojnie, co i nawet mnie zdziwiło. Nigdy nie sądziłem, że potrafię być tak... no właśnie, jaki?!

– Hazz. Czemu im przeszkodziłeś? – Zayn oparł się o mnie, obserwując uciekającego w stronę szkoły Louis'a.

– Wykurwie ci, jak moja matka się o tym dowie! – Strzepnąłem jego rękę z ramion i pobiegłem za chłopakiem. Miałem na tyle szczęścia, że znalazłem go w łazience, a nie u tej psychopatki.

Zapukałem do zamkniętej kabiny. Mimo że nie widziałem jego nóg, wiedziałem, że tam jest.

Oparłem się o drzwi, z zamiarem rozpoczęcia dyskusji, ale wpadłem do środka. Lou siedział na kiblu z podkulonymi nogami. Widywałem ludzi w gorszych stanach, ale przez niego o mało serce mi nie pękło. Nie poprawka, serce by mi pękło, jakbym je miał. Ostatnio działy się ze mną niezbyt dobre rzeczy i to wszystko przez niego.

– Ogarnij się, chłopie, bo wyglądasz jak kupa nieszczęścia. – Zauważyłem, jak przez jego ciało przechodzi silny dreszcz. – Lou, wstań. – Chłopak spojrzał na mnie przerażony. – Odwiozę cię do domu. – Spróbowałem złapać za jego rękę, aby wyciągnąć go z kabiny. Wzdrygnął się, jak tylko moja dłoń zacisnęła się na jego bicepsie. – Zrobili ci coś oprócz tego na twarzy? – Niepewnie pokręcił głową. – Matka mnie zabije. Zakopie mnie żywcem.

Nie wiem jakim sposobem udało mi się oczyścić twarz Louis'a i zaciągnąć go do auta. Po Zayn'ie i Niall'u nie było już śladu, co im wyszło na dobre, bo mógłbym ich zabić.

Przykryłem chłopaka kocem, który przydawał się podczas plenerowego bzykanka. Miałem nadzieję, że matki nie było w domu i jakoś dożyje wieczora.

No i miałem szczęście. W kuchni na stole znalazłem kartkę z informacją, że obiad mamy sobie odgrzać i nie mamy na nich czekać, bo matka wyszła na spotkanie, a Austin wyjechał w interesach. Chwała im.

Wróciłem do salonu, gdzie zostawiłem chłopaka. Nigdzie go nie było, a na stoliku leżała kartka.

Chwyciłem za nią. Musiałem przyznać, że Louis miał bardzo ładne pismo. Trochę krzywe, ale przynajmniej wyraźne.

'Nigdy nie nienawidziłem nikogo tak bardzo jak Ciebie. Mimo wszystko dziękuję. Możesz być pewny, że nie powiem nic ojcu ani Twoje matce. '

Spojrzałem w miejsce, gdzie znajdowały się drzwi do pokoju chłopaka.

To będzie trudniejsze niż myślałem.

silent love • larry stylinson☑Where stories live. Discover now