Rozdział 19

1.2K 99 29
                                    

- Nie kłam! Doskonale wiem, że pomogłaś jej uciec! Jeżeli zaraz nie powiesz mi całej prawdy, gorzko pożałujesz i twoja rodzina także za zdradę rodziny królewskiej! - Lena już od godziny była przesłuchiwana przez księcia, chociaż trudno to nazwać przesłuchaniem a bardziej wyciąganiem informacji za pomocą siły i gróźb. Dziewczyna bardzo się zdziwiła, kiedy podczas lekcji do klasy wszedł on i poprosił ją na zewnątrz. Zastanawiała się co takiego mógłby od niej chcieć przyszły król. Zaprowadził ją do swojej limuzyny i wtedy zaczęło się piekło. Na początku rozmowa była tylko niezręczna i nieprzyjemna, później zrobiło się agresywnie i wrogo, a kiedy książę chwycił ją za włosy i zmuszał, aby udzieliła mu informacji o miejscu pobytu Vanessy, Lena marzyła już tylko o ucieczce od tego psychopaty, który denerwował się coraz bardziej z każdą upływającą minutą. Teraz doskonale rozumiała swoją przyjaciółkę i zaczęła się cieszyć, że udało jej się uciec, nawet jeśli to był inny psychopata.

- Nie kłamię i nie obchodzą mnie twoje groźby! Ile razy mam ci jeszcze powtarzać, że nie mam zielonego pojęcia, gdzie ona teraz jest? A nawet gdybym wiedziała to i tak nie zdradziłabym przyjaciółki dla takiego sadysty jak ty! - krzyknęła a łzy wściekłości spływały jej po policzkach.

- Zamilcz suko, jak ty w ogóle śmiesz się tak do mnie odzywać? - gdy skończył spoliczkował Lenę a wtedy już przestała hamować łzy i z płaczem chwyciła się za bolące miejsce. Chłopak kazał kierowcy się zatrzymać i jednym mocnym pchnięciem wyrzucił dziewczynę z samochodu.

- Lepiej uważaj żebym cię więcej na oczy nie widział, bo inaczej słuch po tobie zaginie a ty zgnijesz w męczarniach...- wypluł w jej stronę i odjechał. Załamana Lena wstała z chodnika i natychmiast wyciągnęła telefon.

Do: Nessie <3
Hej, nie mam pojęcia, gdzie teraz jesteś, ale lepiej tam zostań i nie śpiesz się z powrotem.
On cię szuka! Teraz już na prawdę cię rozumiem, to jakiś pieprzony sadysta!
Trzymaj się Ness i uważaj na siebie i tego całego Maddox'a, mam tylko nadzieję,
że chociaż on cię dobrze traktuje... Mam nadzieję, że niedługo się zobaczymy.

Kiedy skończyła pisać wiadomość złapała taksówkę i pojechała do domu. Chciała tylko schować się pod kołdrą i zostać tam na zawsze...

******

Kiedy skończyła grać ostatnią piosenkę zapanowała cisza, jednak nie była ona niezręczna. Oboje powracali myślami do pięknych dźwięków jakby bojąc się, że te już nigdy nie wrócą. Po chwili jednak pierwszy odezwał się Kayle.

- Masz naprawdę ogromny talent, mam nadzieję, że to nie jest pierwszy i ostatni raz, kiedy było nam dane wspólnie grać - uśmiechnął się ukazując rząd białych zębów i podrapał się po swoich czarnych włosach. Vanessa odwzajemniła uśmiech i odeszła od instrumentu.

- Też mam taką nadzieję, ale teraz na prawdę muszę już iść, niedługo koncert i oboje musimy się przygotować - jeszcze raz spojrzała na chłopaka i wyszła. Była w wspaniałym nastroju i nie zauważyła Maddox'a kiedy weszła do swojego pokoju.

- Gdzie byłaś? Szukałem cię tancereczko...- wyszeptał jej do ucha łapiąc ją w tali. Dziewczyna się przestraszyła i odwracając się wpadła prosto w jego ramiona.

- Nie strasz mnie więcej, bo poznasz mój gniew głupcze - powiedziała z udawanym gniewem na co chłopak tylko się zaśmiał i przyciągnął ją do siebie.

- To ty nie powinnaś ze mną zadzierać - Van chciała coś na tą zaczepkę odpowiedzieć, ale nie zdążyła, bo Maddox złączył ich usta w pocałunku. Nie protestowała, wręcz przeciwnie, cieszyła się i chciała więcej. Pogłębiła pocałunek i wplątała swoje palce w jego włosy. Chciała, żeby ta chwila trwała wiecznie, ale nic co jest piękne tyle nie trwa...

- Mad mam sprawę... Och.. Wiedzę, że jestem nie w porę... - natychmiast odskoczyła od chłopaka i odwróciła się by sprawdzić kim był intruz, który im przeszkodził. W drzwiach stał uśmiechnięty Rayly, nadal z narysowanymi wąsami. Na twarz Vanessy natychmiast wpłynął rumieniec.

- Nie, wejdź – zaprotestowała szybko i odsunęła się od Maddoxa.

- Spokojnie to zajmie tylko chwilkę i będziecie mogli dalej... robić to co robiliście - wyszeptał jej do ucha podchodząc do brata na co ona jeszcze bardziej się zaczerwieniła. Postanowiła, że zostawi chłopaków samych i uciekła do łazienki. Chciała spryskać sobie twarz zimną wodą, aby wróciły na nią normalne kolory jednak postanowiła, że prysznic będzie lepszym rozwiązaniem. Zimna woda szybko ostudziła i pohamowała jej myśli, które nagle zrodziły się w jej głowie względem chłopaka. Sama siebie zganiła, że myśli o takich rzeczach... Po kilku minutach skończyła prysznic i wysuszyła swoje ciało miękkim ręcznikiem. Ubrała się i weszła do pokoju. Po chłopakach nie było śladu więc postanowiła przygotować się na koncert, myślała także o spotkaniu z tajemniczą osobą przed koncertem. Dochodziła dwudziesta więc szybko uwinęła się z makijażem i ubrała czarną sukienkę przed kolano i buty na obcasie, nie chciała, żeby Maddox miał pretensje co do stroju, więc się postarała. Pół godziny później była gotowa i pełna nerwów opuściła hotel udając się na miejsce spotkania z wybawcą lub zdrajcą...

Kopciuszek w dżinsach (wolno pisane)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz