Rozdział 16

1.2K 117 12
                                    

Vanessa biegła do parku tak szybko, jak tylko mogła. Nie chciała, żeby Maddox odszedł, ponieważ musiała z nim porozmawiać i wyjaśnić tą całą sytuację. Kiedy znalazła się w parku, zaczęła go szukać. W parku nie było nikogo i dziewczyna powoli traciła nadzieję. Już miała wracać do hotelu, kiedy usłyszała odgłosy uderzania w coś. Domyśliła się, że te dziwne dźwięki doprowadzą ją do chłopaka. Kierowana hałasem doszła do miejsca, w którym Maddox maltretował stary dąb, raz za razem kopiąc w pień. Dziewczyna bała się do niego podejść, nie chciała, żeby zaczął wyładowywać swoją złość na niej, więc tylko go zawołała. On jednak ją ignorował i nie przestawał torturować bezbronnego drzewa. Vanessa podeszła do niego powoli i złapała go delikatnie za ramię. On momentalnie się zatrzymał i ze wściekłą miną wpatrywał się w drzewo, które obecnie było lepszym obiektem do obserwacji niż stojąca za nim dziewczyna, na którą nie miał najmniejszej ochoty spojrzeć.

- Po co tu przylazłaś? - warknął.

- Porozmawiać - odpowiedziała spokojnie i zabrała rękę z jego ramienia.

- Nie mamy o czym. I dobrze ci radzę nie denerwuj mnie bardziej bo następnym celem możesz być ty a nie to drzewo - Maddox spojrzał w końcu na nią a jego spojrzenie nie wróżyło niczego dobrego.

- Chciałam cię przeprosić. Nie wiedziałam, że aż tyle dla mnie zrobiłeś i powinnam być ci za to wdzięczna i naprawdę jestem. Jednak to udawanie... Nie czuję się komfortowo, kiedy przy innych jesteś dla mnie taki miły i w ogóle, a kiedy jesteśmy sami zachowujesz się jak.... nieważne. Chciałabym po prostu wiedzieć, dlaczego to dla mnie zrobiłeś? Tylko dlatego żeby móc ciągnąć dalej to całe przedstawienie i zwiększać swoją popularność, czy chciałeś mi na prawdę pomóc? - spojrzała na niego błąkającym wzrokiem. Chciała otrzymać odpowiedź, ale również się jej bała. Maddox patrzył jej głęboko w oczy jakby czegoś tam szukał, po krótkiej chwili w jego spojrzeniu się coś zmieniło, coś czego dziewczyna nie potrafiła nazwać, ponieważ nie znała go na tyle dobrze by rozszyfrować jego zachowanie.

- Nie muszę ci się z niczego tłumaczyć ani wyjaśniać, jednak zrobię jeden wyjątek, bo widzę, że zaraz będziesz potrzebowała chusteczek a ja nie jestem takim typem, który chętnie udostępni ci swój rękaw. Tak zrobiłem to dla ciebie, bo było mi cię żal. Uważam, że ten chłoptaś upadł na głowę i nie zasługuje na ciebie. Nikt nie powinien być zmuszany do małżeństwa z taką ofiarą losu. To wszystko co mam ci do powiedzenia - chciał już odejść jednak Nessie go zatrzymała.

- Dziękuję... Mogę się jeszcze tylko dowiedzieć co jest między nami? Poza tym całym przedstawieniem? Wrogowie? Znajomi? Przyjaciele?

- Powiedzmy, że lubię twoje towarzystwo, bo nigdy się nie nudzę, nawet jeśli przez ciebie są same kłopoty - Vanessa spojrzała w stronę hotelu a potem na chłopaka.

- Idiota - zaśmiała się i szturchnęła Maddox'a w ramię.

- Nie pozwalaj sobie - powiedział z cwanym uśmieszkiem.

- To mnie złap! - zaczęła biegać po parku chowając się za drzewami.

- Zachowujesz się jak dziecko! - krzyknął za nią.

- Nie, ja po prostu się zniżam do twojego poziomu! - wychyliła się zza drzewa i wystawiła do niego język.

- To tak chcesz się bawić? Nie ma sprawy... -Vanessa podbiegła do innego drzewa i schowała się za nim jednak, kiedy spojrzała w miejsce, gdzie powinien znajdować się Maddox, nikogo tam nie było. Dziewczyna zaczęła się rozglądać w poszukiwaniu brązowowłosego gbura, ale niestety nigdzie go nie widziała. Nagle poczuła czyjeś ręce spoczywające na jej tali. Momentalnie się odwróciła i spojrzała chłopakowi w twarz. Ten się tylko uśmiechnął, złapał ją za ramiona i przyparł do drzewa.

- No co dalej jesteś taka mądra?

- Tak, za to ty coraz głupszy - odpowiedziała z uśmiechem.

- I co ja mam teraz z tobą zrobić?

- Wypuścić? – odpowiedziała, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.

- Nie, to jest nudne. Mam lepszy pomysł - Vanessie szybciej zabiło serce, ponieważ domyślała się co chłopak ma zamiar zrobić i zastanawiała się czy mu na to pozwolić? Nie mogła dać mu wygrać. On grał z nią w jakąś grę, tyle, że Nessie nie rozumiała jeszcze jej zasad.

- Nawet nie próbu.... - nie było dane jej dokończyć zdania, ponieważ Maddox zatkał jej usta swoimi. Całował najpierw delikatnie czekając na reakcję dziewczyny, a kiedy ona oddała pocałunek zaczął coraz mocniej wypijać się w jej wargi. Poczuła jak jego ręce lądują na jej tali i wcale jej to nie przeszkadzała. Vanessa ujęła w dłonie twarz chłopaka i przyciągnęła chłopaka bliżej siebie, na co on nie protestował a nawet wydał z siebie pomruk zadowolenia. Po chwili zaczął zakładać swoje pocałunki coraz niżej na szyi i obojczykach dziewczyny, na co ona wydała z siebie ciche pomrukiwanie, a następnie wrócił do jej ust. W końcu się od niej odsunął, ale tylko na tyle by coś powiedzieć.

- Dalej chcesz przestać udawać?

- Tak, bo nie lepiej, gdyby to było prawdziwe a nie udawane? - Maddox uśmiechnął się z satysfakcją, jakby dostał informacje, o którą mu chodziło.

- Nie, ponieważ mamy mniej zobowiązań i robimy co chcemy.

- Pieprzyć zobowiązania - wyszeptała i złączyła ich usta chcąc znowu poczuć jego smak. Nie zastanawiała się nad tym co robi, liczyło się tylko tu i teraz. Na moralność i konsekwencje przyjdzie czas później.

Kopciuszek w dżinsach (wolno pisane)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz