Rozdział III

4.8K 370 142
                                    

- Tak właściwie, czemu wciąż nie masz laski? - zapytał po chwili Magnus, kiedy jego szklanka była już w połowie pusta.

- Dobrze wiesz, jak wyglądał mój ostatni związek. I jakoś tak wyszło, że na razie nie potrzebuję wiązać się z żadną. - wzruszył ramionami, wypijając naraz sporą część whisky.

- Wiem, ale przecież to było już dawno.

- Tak, tak. Masz rację. Może w końcu zaczęły widzieć moją prawdziwą osobowość. - zaśmiał się.

- Może. - zawtórował mu. - Ratuj się kto może przed takim idiotą.

- Powinieneś zacząć uciekać dobre kilka lat temu w takim razie. - dolał sobie alkoholu.

- Dla mnie już za późno. Poza tym, co ty byś beze mnie zrobił?

- Nie zdał z matmy. - uśmiechnął się.

- A to, to już na pewno.

Alec westchnął, rozglądając się po ogrodzie. - Chcesz jeszcze? - wskazał opróżnioną w połowie butelkę, na co tamten bez słowa wyciągnął rękę ze szklanką w jego stronę. Nalał, dorzucając ostatnie kostki lodu. Magnus poprawił się i rozejrzał.

- Która w sumie jest godzina? - zapytał, przez co przyjaciel spojrzał na zegarek, odkrywając, że rozmywają mu się cyfry.

- Coś po 19. - pokazał mu dla pewności, na co ten przytaknął, wstając i siadając obok Aleca, który zrobił mu trochę więcej miejsca. Odchylił głowę, patrząc w niebo.

- Gdzie pojechali twoi rodzice?

- Nie jestem pewien, ale chyba do znajomych. Jak okazało się, że mogę zostać, to przestałem słuchać, co mówią. - przygryzł wargę. Magnus uśmiechnął się, automatycznie zjeżdżając wzrokiem na jego usta. Po chwili się ogarnął i wrócił do oczu chłopaka.

- Typowy Lightwood.

- W końcu trochę spokoju, wiesz, Izzy jest z nimi. - sięgnął po szklankę.

- Domyśliłem się, skoro jeszcze tu nie przybiegła. - zaśmiał się pod nosem na samą myśl o dziewczynie, która zawsze chciała wmieszać się w towarzystwo brata.

- Jak tak myślę, to rzadko się z nimi gdzieś pojawiam. Młoda doprowadza mnie do szału. - jęknął.

- Oj co chcesz, ona tylko strasznie pragnie mieć starszych, zajebistych kolegów.

- Niech znajdzie kogoś w swoim wieku. Czy ja się pcham, jak siedzi z koleżankami? W ogóle czy ja mam podjar jej koleżankami? Bo ona moimi kolegami tak. - zaśmiał się ponownie.

- A kto cię tam wie. - również się zaśmiał. - No i dziwisz jej się?

- Boże, Magnus. To są piętnastki. Fuu. - skrzywił się, a Bane wybuchnął śmiechem, widząc jego obrzydzenie. - No niby nie dziwię. - napił się.

- No właśnie. Ale dwa lata starszych byś się już tak nie brzydził.

- Zależy w jakim sensie.

- Normalnym. - odparł, a Alec nic już nie odpowiedział. Kręcił tylko szklanką, skupiając się na wirującej cieczy. Magnus dopił zawartość naczynia do końca i odstawił je. - Ziom, co robimy?

- Kminię, żeby wtoczyć się na górę, ale może być ciężko. - wskazał na pustą butelkę, na co Bane się zaśmiał.

- Zawsze miałeś słaby łeb. Chodź, damy radę.

- Baardzo śmieszne. - mruknął niższy, wstając.

- Zanieść cię, sierotko? - spytał, obserwując jego zmagania.

Just Friends (Malec)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz