" Nie jestem tym kim byłam. "

3.1K 197 68
                                    


Zobaczyłam trzymającego się za twarz rudego chłopaka, szczerze? Na początku myślałam, że to Leo... Lewą ręką zaciskał oczy, a prawą wysunął w moją stronę. Powoli wycofałam się nie spuszczając z niego wzroku, chciałam podejść i sprawdzić czy wszystko z nim w porządku, ale bałam się. Kiedy nareszcie się do niego zbliżyłam rzucił się centralnie na mnie. Na ulicy nikogo nie było, wszyscy świętowali w bractwie chłopaków. Zaczęłam krzyczeć, jednocześnie wyrywając się, zakrył moje usta ręką, cała trzęsząc się próbowałam nie płakać, siedział na mnie okrakiem lekko się uśmiechając. Zbliżył się do mojego ucha mówiąc:

- teraz się zabawimy, chciałem zacząć grzecznie, ale popełniłaś błąd.

Płakałam zaciskając zęby, zsunął rękę na moje spodenki próbując je rozpiąć, jedyne co czułam to wstyd i obrzydzenie. Nie próbowałam już nawet uciekać, wiedziałam, że nie ma to sensu, poczułam moje shorty na kostkach.

- zaczynamy.

Nagle jego ręce zniknęły z mojego ciała, nie chciałam otwierać oczu i zobaczyć jego twarzy. Usłyszałam dziwny dźwięk i jęk, oparłam się na łokciach, widząc leżącego napastnika spojrzałam na drugiego chłopaka. Stał odwrócony tyłem lekko się nachylając, dzięki światłu padającemu z latarnii zauważyłam krew kąpiąca na asfalt. Wstałam pytając:

- em... nic ci nie jest?

Cała trzęsłam się z zimna i ze strachu, spodenki leżały obok. Stałam w cropp topie i bokserkach próbując zakryć się dłońmi, miałam całą mokrą twarz.

Chłopak plunął i odwrócił się.

- Leo? - powiedziałem przez płacz.

Spojrzał się na mnie trochę zmieszany, zdjął koszulkę i rzucił mi ją obracając się do tyłu. Założyłam shorty i T-Shirt, pachniał nim, jego cudowną wodą kolońską.

- chodź, mówiłem ci żebyś uważała gdzie chodzisz.

- raczej jak.

- uważaj gdzie i jak chodzisz pokrako. - powiedział ironicznie.

Gdyby nie ostatnie słowo byłoby dobrze.

- muszę iść do apteki.

Przekręcił oczami i wzruszył ramionami obojętnie.

- po co?

- boli mnie brzuch....

Zacisnął usta i minął mnie idąc na przód, ruszyłam speszona za nim co trochę się oglądając.

- dziękuję.

- nie ma za co. - prychnął.

Pewnie spieszy się do swojej dziewczyny i dlatego tak popyla, tylko jak on się tutaj znalazł.

Miałam ochotę zapytać się go czemu o mnie zapomniał i wygarnąć to wszystko co przeszłam, ale tł nie był odpowiedni moment.

Weszłam do apteki i kupiłam leki, w drodze powrotnej szliśmy w ciszy. Skręcił w jakąś inną drogę, nie odzywając się szłam tam gdzie on. Usiadł na starej ławce przy jeziorze, gdy podeszłam bliżej odsunął się żebym mogła usiąść.

- na przyszłość weź ze sobą chłopaka jak będziesz gdzieś szła, dzisiaj akurat byłem w okolicy, ale następ...

- co cię to obchodzi? Nagle taki opiekun się znalazł.

- chciałem być miły?

- tak naprawdę? A gdzie byłeś gdy cię potrzebowałam?

Nie odpowiedział. Spojrzał się na mnie dziwnie i odwrócił wzrok.

Are you fucking kidding me? // L.D. (ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz