Rozdział 13

1.2K 121 8
                                    

W szpitalu zabrali Rolanda na jakieś badania. Lekarz, który wyszedł po karetkę, spojrzał na jego nogę, a potem wymownie na jednego z sanitariuszy, poruszając ustami, które wypowiedziały niemo jedno, dosadnie słowo: martwica.
Kiedy zabrano go na salę, wybłagałem u pielęgniarki możliwość odwiedzenia go.
- Podaj nam numer do jego rodziców - rzucił lekarz idąc ku mnie szybkim krokiem.
- Jestem pełnoletni - warknął sucho Roland, nim zdążyłem otworzyć usta. - Co z moją nogą?
Doktor westchnął i podrapał się po łysinie. Jego szare brwi zmarszczyły się nad małymi, świńskimi oczkami osadzonymi głęboko i przysłoniętymi grubymi szkłami okularów, które spoczywały na jego prostym nosie. Zamknął kartę z wynikami badań i wsunął czarny długopis do kieszeni w górze białego, długiego kitla, powtarzając to później z okularami.
Zacisnął kołkowate palce na oparciu łóżka Rolanda, aż pobielały, po czym westchnął ciężko i spuścił głowę, skupiając wzrok na swoich czarnych lakierkach. Niepewnie stanąłem obok łóżka Rolanda i również spojrzałem na niego z wyczekiwaniem. Czy on nie może się wreszcie wysłowić?!
- My... To co zaraz usłyszysz zaważy na całym twoim życiu - powiedział. - Z przykrością informuję, że... Musimy amputować ci nogę do kolana.
Świat zawirował a wszystko co zjadłem tamtego dnia podsunęło mi się niebezpiecznie do gardła, chcąc opuścić mój zwiający się w konwulsjach żołądek. Serce waliło mi jak młot o ścianę, a nogi były jak z waty, samo stanie wywoływało dziwne mrowienie w nich i chęc obudzenia się z tego niewątpliwego koszmaru, którego akcja rozgrywała się w szpitalu. Brakowało mi tylko Dirka z chytrym uśmieszkiem ma twarzy i oczami płonącymi znajomą żądzą zrobienia mi krzywdy.
Jednak to nie był sen a rzeczywistość, która zmieniła kolory na szare podczas chwili nieuwagi, mojej pierwszej mini imprezy, która skończyła się tragicznie.
- Zabawne - mruknął Roland. Spojrzałem na niego jak na kosmitę w bikini mojej mamy. - A teraz na poważnie, noga mi zaraz z bólu odleci.
- Nie odleci ci z bólu - powiedziałem. - Oni ci ją odetną. To nie był żart.
Roland pobladł.
- Lepiej mnie zabijcie.
Lekarz spojrzał na mnie. Jego spojrzenie wręcz krzyczało: Bądź dobrym kolegą i pociesz go. Tyle, że byłem w takim szoku, że z moich ust wydobył się tylko żałosny jęk bitego świniaka. Czułem się okropnie, próbując wyobrazić sobie to, co przeżywa Roland na łóżku obok mojej nogi. Jednak moja wyobraźnia nigdy nie była i nie będzie na tyle rozwinięta i wrażliwa, żeby zmusić moje nerwy do odczuwania tego, co osoba, której lada moment odetną nogę, przekreślając plany na przyszłość i resztę beztroskiej młodości spędzonej na zabawach i studiach. A Roland za kilka godzin, po żmudnej operacji, miał stać się taką właśnie osobą; już w tym momencie wykazywał zrezygnowanie i chęć śmierci.
- Ja... Przykro mi - wydusiłem cicho do Rolanda, spuszczając głowę i skupiając wzrok na podłodze.
- Ta - prychnął Roland, odwracając głowę.
Od rozmowy z lekarzem minęło dziesięć minut, Roland został przygotowany do operacji i zmuszony przeze mnie do podpisania zgody na owy zabieg. Osobiście uważałem, że powinien zadzwonić do rodziców; bo jak oni zareagują gdy ich syn wróci kilka miesięcy przed końcem projektu, bez jednej nogi? Matka zemdleje, czy nakrzyczy na niego, myśląc, że to kolejny z jego okrutnych żartów? Ojciec zaszyje się w barze z whiskey, rozmyślając nad dalszym losem chłopaka?
Pielęgniarka wyprosiła mnie z sali. Stałem na korytarzu, wyczekując na przejazd chłopaka na salę operacyjną. Kiedy łóżko z Rolandem mijało mnie, Roland spojrzał na mnie niemalże błagalnie i odezwał się słabym głosem:
- Mój kod to siedemnasty listopada.
Zrozumiałem, że to mi przyjdzie ten trudny obowiązek powiadomienia jego rodziny.

········································

15 gwiazdek i zaczynam pisać następny rozdział ;p

Jak myślicie, jak zareagują rodzice Rolanda?

Girl, are you playing with me? · Leondre DevriesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz