Rozdział drugi

1.8K 175 10
                                    

Hrabia Phantomhive okazał się być o wiele bardziej skory do wysłuchania mojej wersji wydarzeń, o czym świadczyło nie tylko wyraźne zainteresowanie na jego twarzy, ale także fakt, że kiedy kamerdyner próbował coś wtrącić do mojej opowieści, chłopiec uciszył go prostym gestem ręki, na co mimowolnie się uśmiechnęłam. Ostatecznie stwierdził też, że chętnie dowie się większej ilości szczegółów z tej sprawy, jak również spróbuje pomóc mi wrócić do domu, o ile w ogóle będzie to możliwe, tymczasem mając nadzieję, że zgodzę się być gościem w jego rezydencji i w najgorszym przypadku dostarczę mu nieco rozrywki swoją wiedzą, przy okazji ucząc się, jakie zasady panują na dworze szlacheckim. Co prawda drugi wariant nie specjalnie mi się uśmiechał, ale nie zamierzałam oponować i grzecznie podziękowałam za ofertę, przyjmując ją natychmiast, zanim się rozmyśli. Umówiłam się z nim, że po skończonym bankiecie spakuję swoje rzeczy, których nie miałam zbyt wiele i udam się z nimi do rezydencji Phantomhive, o czym bez skrupułów poinformował znajomą mi pokojówkę, gdy ta na chwilę do nas dołączyła, aby upewnić się, że swoim towarzystwem nie zakłócam spokoju hrabi.

- Tymczasem jednak muszę się skupić na swoim zadaniu – oświadczył na zakończenie Ciel, poprawiając kokardę pod brodą stanowiącą ozdobnik jego stroju. Zastanawiałam się, z jakiego materiału zostały uszyte wszystkie elementy jego ubioru, ale obawiałam się pytać, ponieważ doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że wszelakie noszone przeze mnie na co dzień rzeczy w porównaniu do tego, co chłopiec miał na sobie nadawałyby się tylko i wyłącznie do wypolerowania podłogi.

- Oczywiście, rozumiem – odparłam, kątem oka wyłapując zadowolone spojrzenie Sebastiana. – W takim razie pójdę pomóc w kuchni.

To powiedziawszy wzięłam tacę pełną naczyń, którą chwilę wcześniej odstawiłam na parapet i już zamierzałam odejść z nią na górę, by wrócić z czystymi półmiskami wypełnionymi przekąskami, kiedy do moich uszu dobiegł strzał tak głośny, aż nieznacznie podskoczyłam. Wszyscy goście zamarli, a dźwięk tłuczonego szkła mógł świadczyć o tym, że komuś wypadł kieliszek; wszystkie oczy skierowane były na źródło wystrzału, którym okazał się być rewolwer trzymany przez mężczyznę w średnim wieku, który teraz celował w sufit. Zerknęłam nerwowo na hrabiego, a potem Sebastiana, jednak żaden z nich się nie poruszył, kamerdyner wciąż znajdował się w takim położeniu, że swoim ciałem niejako osłaniał chłopca.

- Cisza! – wrzasnął mężczyzna i mogłabym przysiąc, że był pijany.

Rozbieganym wzrokiem błądził po wszystkich zebranych, którzy nadal stali w miejscu niczym posągi, uważnie obserwując jego poczynania, by w razie potrzeby błyskawicznie się ewakuować, albo przystąpić do obrony. Gdy tylko zauważyłam, że patrzył w kierunku odwrotnym niż ten, gdzie się znajdowałam, dyskretnie przestąpiłam krok, a potem drugi do tyłu, aby również znaleźć się choć odrobinę za Sebastianem.

Mężczyzna nagle zaczął coś mówić, na tyle szybko i niewyraźnie przez spożyte promile, że nie byłam w stanie zrozumieć ani słowa. Obserwowałam go tylko w złudnej nadziei, że nie dzieje się nic poważnego i nie odda strzału ponownie. O tym, jak bardzo się pomyliłam przekonałam się już kilka sekund później, gdy drugi strzał padł w kierunku okna i wybił prostokątną szybę, a następnie, jak na zawołanie przez drzwi wejściowe wpadło do sali kilkunastu innych ludzi, tym razem nie ubranych w eleganckie stroje, ale zwyczajne, robocze ubrania, zaś każdy z nich trzymał w rękach inny rodzaj broni, którym zaczął celować do innej grupy gości. Mężczyzna, który zapoczątkował to wszystko znów coś krzyczał, jednak tym razem zwrócił się do Ciela, który słuchał go z widocznym grymasem złości na twarzy, w kierunku której wycelowana była teraz lufa jego rewolweru. Potrzebowałam dłuższej chwili, by zorientować się, że powodem, dla którego we mnie nikt nie mierzył z broni był fakt, że nadal znajdowałam się w pobliżu hrabiego, a to oznaczało, że wzięto mnie za jego służącą i jeśli człowiek ten miał z nim jakieś rachunki do wyrównania, to chcąc nie chcąc również zostałam w to wplątana.

Kuroshitsuji | Rewersja [ ZAWIESZONE ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz