9 - W trasie

36 3 0
                                    

To już dziś. Dziś wyrusza pierwsza ciężarówka z naszymi rzeczami. Razem z kierowcą pojechała oczywiście mama, która już liczyła pieniądze, na jakieś mniejsze czy większe zakupy. Miałem jechać z nimi, ale wysłałem Kamila. I tak prześpi pół podróży, albo nie będzie rozumiał, o czym oni tam rozmawiają. Ja chciałem zorganizować jakieś pożegnalne przyjęcie, sam nie wiem czemu. Jednak, gdy miałem pytać znajomych, czy mają czas, dostałem SMS'a od Mikołaja, który informował mnie, że dzisiaj na szesnastą mam być w naszej ulubionej pizzerii i że to nie jest pytanie. Czyli mnie uprzedzili... Jacy oni są super... Z jednej strony mamy przecież w tych czasach setki komunikatorów, portali społecznościowych czy skrzynek mailowych a ja się czuję, jakbyśmy się mieli widzieć po raz ostatni tak na żywo... Nie było to dla mnie nowością, że siedzę sam w domu. Tata w pracy, Kamil z mamą, pewnie już gdzieś w Niemczech, a ja umówiony z przyjaciółmi na siedemnastą do "naszej" pizzerii. Cały dzień rozplanowany. Ach, raczej popołudnie. Resztę dnia, spędzę pewnie pakując następne kartony ubrań albo na leniuchowaniu przy jakichś tasiemczych serialach. Ze szkoły już jestem wypisany, co dla mnie jest jakieś nie codzienne, chodzi oczywiście o to, że nie muszę wstawać z rana, tylko mogę się wysypiać, leniuchować, odpoczywać... Albo uczyć się już francuskiego, który nie długo będzie mi potrzebny jak nie wiem co. Ale najpierw mogę posiedzieć sobie w Internecie. Wszystkie portale, skrzynka mailowa, czas mi się dłużył w nieskończoność. Wreszcie mogłem się przebrać i wyjść na dwór. Po co wcześniej, jak można piętnaście minut przed wyjściem... Taki ze mnie leń. Kiedy już dotarłem do pizzerii, moi przyjaciele w pełnym składzie, czekali przy zajętym stoliku. Od razu zrobiło mi się cieplej na sercu. Zamówiliśmy "to co zwykle" i odczekaliśmy swoje, zanim babka przyszła z jedzeniem. Mogliśmy porozmawiać jak kiedyś... Teraz już wiem, że będzie mi ich brakować, same wakacje przecież nie mogą wystarczyć, by móc pobyć ze sobą, przegadać wszystko... Ale będę musiał się do tego przyzwyczaić. We Francji, pewnie znajdę sobie jakichś kolegów, ale jednak to nie to samo co ci poznani w podstawówce, czy nawet w przedszkolu... A teraz - nowe historie, nowi ludzie, nowe wszystko... Ale cóż.

Minął już tydzień. Następna ciężarówka właśnie wyjechała sprzed domu, a ja w tym czasie planowałem, co by jeszcze takiego zrobić, by moi przyjaciele o mnie nie zapomnieli. Teraz starałem się spędzać z nimi tyle czasu, ile tylko oni mają, żeby czasem, którykolwiek z nich nie poczuł się pokrzywdzony. Chciałem z każdym z nich spędzić trochę czasu osobno, jednak po krótkiej rozkminie stwierdziłem, że chyba lepiej będzie spotykać się razem. Ale koniec tej ckliwości. W czwartek jadę z nimi. Nie mogę się pogodzić z wyjazdem na miejscu, to w trasie na pewno się uda.


-------------------------------------------------------------------------------

Dziękuję Wszystkim za 320 wyświetleń! Nawet nie wiecie jakie to dla mnie ważne! 😍😍

Przepraszam, że wczoraj nie było rozdziału, ale jakoś wena mnie opuściła, wieczorem mecz... Ale jest przynajmniej jeden z dłuższych 😁.

Do napisania! 

Miraculous: Czyżby ktoś jeszcze? |ZAWIESZONE|Where stories live. Discover now