Rozdział 5

113 6 2
                                    

Siedziałam nieruchomo wlepiając wzrok w przestrzeń przede mną. Od czasu do czasu też zerkałam na Jo, która miała wymalowany niewinny uśmieszek na twarzy. W końcu postanowiłam się odwrócić i ku mojemu zdziwieniu zobaczyłam tylko ciemną sylwetkę.
- No, stary! Nareszcie jesteś.- mój brat wstał i podszedł do Cartera.- A już myślałem, że będę musiał sam tu siedzieć przez te 2 tygodnie..
Uścisnęli się po męsku, a Carter się roześmiał.
-Boże.- mruknęłam tak cicho, żeby nikt mnie nie usłyszał.
Nawet jakby ten chłopak okazał się największym nieszczęściem chodzącym po tej ziemi- i tak pokochałabym go za ten śmiech.
Odwróciłam się ponownie i zobaczyłam, jak Carter "chodzi" po wszystkich ludziach i się z nimi wita. Podekscytowany Logan usiadł z powrotem koło mnie.
- Mia, przesuń się.- rozkazał mi.- Zrobimy mu miejsce.
Niepewnie wykonałam polecenie brata, a w tym czasie Carter zdążył już okrążyć całe ognisko i dotrzeć do pierwszej, a zarazem ostatniej ławki, gdzie siedziałam wraz z Jo.
- A kogo my tu mamy?- uśmiechnął się do nas przyjacielsko.
Dziewczyna wstała i lekko objęła chłopaka. Ja ustawiłam się za nią i zerkając zza jej pleców, próbowałam zobaczyć, jak wygląda Carter. W zupełnej ciemni było to dość trudne, więc z jego twarzy nie wyczytałam nic a nic. Zdołałam ogarnąć tylko tyle, że miał on około 1,95m.
- No cześć.- przywitała go miłym głosem, gdy go puściła.
- No nieźle wyrosłaś, Jo.- przyznał, a potem jego wzrok powędrował na moją sylwetkę.
Spojrzałam na niego, a on na mnie. Od razu mruknął coś niewyraźnie pod nosem, lecz zaraz po tym uśmiechnął się szeroko.
- Heej.- powiedział zachrypniętym głosem i rozłożył szeroko ramiona na znak, że chcę ode mnie uścisk.
O cholera.
Podeszłam krok do niego i objęłam go. Moje dłonie spoczęły na jego plecach, które były nieźle umięśnione. On zacieśnił uścisk, po czym szepnął mi do ucha, żeby nikt nie usłyszał:
- Pamiętasz mnie?
Przeszły mnie ciarki. Nie byłam w stanie wydusić z siebie nic innego, oprócz głupiego 'mhm'.

Teraz dziękuj Bogu na kolanach, że Carter nic nie widzi, pomyślałam. Bo kiedy się od niego odsunęłam, byłam pewna, że miałam na policzkach ogromne rumieńce.

Chłopak odszedł od nas bez słowa, ale nadal z szelmowskim uśmiechem.
- Ej!- zawołał Logan.- Siadaj tutaj- wskazał miejsce pomiędzy mną a nim.
Już miałam zrobić mu jeszcze więcej miejsca, kiedy ciocia Ana wstała.
- Nie, no po co ty masz się tam wciskać.- zaprzeczyła.- Chodź- pokazała na leżak stojący obok tej jakże cudownej toalety.- Weź sobie to krzesło i usiądź tu obok nas.
Carter zrobił to od razu i wdał się w rozmowę z wujkiem Brianem, który od czasu do czasu wydawał z siebie donośny śmiech, przypominający rechot żaby.
Teraz każdy zajął się sobą, więc ja zaczęłam cichą dyskusję z blondynką.
- I co, takiego Carterka pamiętasz?- mrugnęła do mnie. W tym samym czasie ów chłopak przerwał konwersację z ciocią Amber i spojrzał na nas z rozbawieniem.
- Może głośniej?- zaproponowałam sarkastycznie.
- Luzuj, nic nie słyszał.- uspokoiła mnie.- A wracając do pytania: Przystojniaczek nie?- poruszyła flirciarsko brwiami.
Spuściłam głowę i zaczęłam się lekko śmiać. Jej mina była nie do opisania.
- Skąd mam wiedzieć?- odpowiedziałam w końcu.- Ty coś w ogóle widzisz w tych ciemnościach?
- Powiem Ci, że nawet tak.- pokiwała głową z aprobatą.- Dlatego mówię, że przystojniak.
- Taak?- spytałam z udawanym zainteresowaniem.- To jaki ma kolor włosów?
Szybko na niego zerknęła.
- Blond.- odpowiedziała z uśmiechem i uniosła brew.- Poza tym, to ognisko ma jakąś funkcje, baby. Aż taka ślepa jesteś? Teraz wszystko widać idealnie.
Posłałam jej spojrzenie mówiące 'Jesteś taka pewna?' i przeleciałam wzrokiem chłopaka. Kurwa, nie tak to miało zabrzmieć...
Hmm, miała rację. Blondyn, bo faktycznie miał takie włosy siedział ze skrzyżowanymi rękami i gadał o czymś zawzięcie z mamą Paula, co chwilę zerkając w naszą stronę. Próbowałam to zignorować i dalej poznawałam jego wygląd. Trzeba było się zgodzić z faktem, że jego miękkie i puszyste- przynajmniej na takie wyglądały- włosy lekko się kręciły na górze. Wyglądało to bardzo słodko, a zarazem.. sekso.. nieistotne. W każdym razie otrzymał ode mnie duży plus, bo nie był zgolony na łysą pałę, jak większość chłopaków ostatnio. Jego twarz była ozdobiona jednym z piękniejszych uśmiechów, jakie kiedykolwiek widziałam, a jego oczy.. trudno było powiedzieć. Na pewno były jasne, tego byłam pewna. Tylko tyle mogłam wyłapać.

If You Still Feel The SameOnde as histórias ganham vida. Descobre agora