Rozdział 15

33 1 0
                                    

Był dość późny poranek, ale patrząc na bezchmurne niebo można było stwierdzić, że zapowiada się kolejny ciepły dzień.

Siedziałam na ławce i powoli sączyłam kawę z dużego kubka. Prawdę mówiąc, zawsze denerwowały mnie te małe filiżaneczki, które zazwyczaj podają w kawiarniach. Bierzesz dwa łyki i już w niej nic nie ma.

Miejsca przy stole już trochę opustoszały, a osoby, które zostały były zajęte rozmową lub dokańczaniem resztek swojego śniadania.

Obróciłam się do Jo, która siedziała obok i właśnie kończyła swoją jajecznicę.

- Jak mi się nic nie chcę.- westchnęłam i oparłam rękę na brodzie. Chyba moja niechęć do życia tego dnia wynikała z wczorajszej nocnej wędrówki po lesie. - Nigdzie się stąd nie ruszam.

- Uwierz mi, ja też nie.- odpowiedziała z pełną buzią.- Zróbmy sobie dzisiaj babski wieczór.

Na dźwięk jej słów, siedzący naprzeciwko Logan z Carterem niby subtelnie unieśli wzrok z zaciekawieniem. Jestem niemal pewna, że w ich głowach pojawił się obraz rodem z hollywoodzkiego filmu, kiedy to grupa pięknych popularnych dziewczyn w skąpych piżamach toczy bitwę na poduszki.

Spojrzałyśmy na siebie z Jo i równocześnie wywróciłyśmy oczami.

- We dwie.- dodała z naciskiem.

Obaj prychnęli pod nosem, a my pokręciłyśmy głowami. Faceci.

Logan poderwał się z ławki i nic nie mówiąc ruszył w stronę toalety. Chwilę temu odszedł wujek Derek i mój tata, więc przy stole zostałyśmy same z Carterem.

Nagle usłyszałam wołanie mojej mamy z przyczepy obok.

- Mia, dziś twoja kolej na zmywanie!

Westchnęłam cicho. Nie miałam specjalnej ochoty myć naczyń -o ile w ogóle ktoś takową kiedykolwiek miał- ale z drugiej strony chyba wolę postać chwilę za zlewem niż nie daj Boże dostać jakąś gorszą fuchę.

- No dobra.- mruknęłam do niej, choć nie sądzę, żeby cokolwiek usłyszała.

Szybko dopiłam swoją kawę, wstałam i zaczęłam zbierać naczynia ze stołu.

- Pomóc Ci?- zaproponował Carter, kiedy podeszłam, żeby zabrać jego talerz.

Nasze spojrzenia automatycznie się skrzyżowały i przez dłuższy moment patrzeliśmy sobie w oczy. Szczerze mówiąc, nie wiem dla kogo było to bardziej niezręczne: dla mnie, dla niego, czy może dla Jo.

- Nie trzeba.- odwróciłam wzrok i odchodząc przypadkiem musnęłam ręką jego bark.

W tym momencie poczułam rękę blondyna zaciskającą się na mojej. Znów na niego spojrzałam, ale tym razem trochę bardziej zdezorientowana niż wcześniej. Już chciałam ją wyjąć, ale on sam to zrobił, przy okazji wstając z miejsca.

- Między nami w porządku?- nachylił się do mnie i zapytał trochę ciszej, żeby nikt nas nie usłyszał. Zerknęłam w stronę Jo, ale na całe szczęście już jej tam nie było. Pewnie cała niezręczność tej sytuacji przytłoczyła nawet ją. Nie dziwię się. Jakbym mogła to też bym uciekła, ale jednak wolałabym nie pogarszać naszej relacji.

Przez bliskość chłopaka serce znowu zaczęło mi szybciej bić, ale obiecałam sobie, że wezmę się wreszcie w garść, więc zwilżyłam wargi językiem i przełknęłam ślinę.

- W jak najlepszym.- odpowiedziałam i odeszłam z naczyniami, żeby zgodnie z obietnicą zająć się nimi w kuchni.

                                                                                       ***

If You Still Feel The SameOù les histoires vivent. Découvrez maintenant