01. (Nie)ciekawy poranek

889 62 47
                                    

Informuję, iż rozdział (według mnie) zawiera ogromne ilości nudy, gdyż jest w nim dużo opisów, a mi zależy na tym, aby czytelnicy dobrze zapoznali się z głównymi bohaterami tej książki. Jak coś, to zostaliście ostrzeżeni.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

***Miesiąc wcześniej***

   — Nadine, wstajemy! — krzyknął ktoś wprost do mojego ucha. Po głosie rozpoznałam, że była to moja siostra, Valerine. Końcówki jej blond włosów łaskotały mnie po twarzy. Miała także ciemnobrązowe oczy, wąskie, trochę zaróżowione usta oraz prosty, zgrabny nos. Stwierdzić można było, iż nie brakowało jej urody. Może poza tymi dniami, kiedy na jej twarzy ukazywały się krosty, ale działo się to dość rzadko.

Większość ludzi, których znała moja siostra, nazywała ją "rannym ptaszkiem", jakkolwiek by to brzmiało.

Nie otworzyłam oczu ani nie zerwałam się z łóżka jak poparzona. Postanowiłam, że poleżę sobie spokojnie.

Po pięciu minutach symulowania snu, miałam wielką nadzieję, że blondynce znudziło się siedzenie w moim pokoju i w końcu wyszła z niego, zająć się swoimi sprawami.

   — Co z tobą? Wstawaj — powiedziała zniecierpliwiona Valerine.

   — Nadzieja, matką głupich — pomyślałam. Gdyby nie siostra, stojąca obok mnie, westchnęłabym głośno.

Nadal leżałam w bezruchu. Uspokoiłam oddech i skupiłam się na ponownym zaśnięciu. Okazało się to niestety niemożliwe, gdyż ona wciąż gadała mi nad uchem. Może miała swoje osiemnaste urodziny trzy miesiące temu oraz była o dwa lata starsza ode mnie, ale czasami czułam się, jakbym żyła pod jednym dachem z pięciolatką.

   — Wiem, że nie śpisz — mruknęła, lecz ja nadal byłam nieugięta. Dziewczyna już nic nie powiedziała, tylko wyszła z pokoju, wzdychając głośno.

Odetchnęłam z ulgą i odwróciłam się w stronę ściany, po czym przykryłam ciepłą, miękką kołdrą po same uszy.

Uśmiechnęłam się pod nosem, a następnie cicho zachichotałam. Moje szczęście, jednak nie trwało długo, gdyż po niecałej minucie do pokoju ponownie wkroczyła moja siostra. Po raz kolejny uspokoiłam oddech i skupiłam się na nie otwieraniu oczu.

   — Nie chciałaś po dobroci, to będzie po złości — zaśmiała się. Gdy usłyszałam jej słowa, ogarnął mnie niepokój. Nigdy nie wiadomo, co mogło wpaść do głowy mojej nieco walniętej siostrzyczce. — Zobaczmy, jakie tajemnice, skrywa Nadine Hathway w tych wszystkich szafkach. — W głosie Val usłyszeć się dało nutkę triumfu, która, musiałam przyznać, że nieco mnie zirytowała.

Już stałam, znaczy... leżałam na przegranej pozycji. Byłam rodzajem człowieka, który musiał mieć wszystko dopięte na ostatni guzik. Krótko mówiąc, byłam perfekcjonistką. Moje osobiste rzeczy typu bielizna, rysunki, filmy, książki oraz wiele innych, podobnych dupereli, od dawna były moją słabością. Nie cierpiałam, kiedy ktoś szperał mi po szafkach i rozrzucał wszystko po pokoju, a ona właśnie tak robiła. Za każdym razem, gdy dostawała się do moich rysunków, których istnienie najczęściej miało pozostać tajemnicą, kilka sobie zabierała i chwaliła się rodzinie, jaką to ona miała uzdolnioną siostrę lub kłamała, że to ona je narysowała. Natomiast, te które jej się nie spodobały, zostawiała porozwalane na podłodze bądź upychała je do szuflad.

Momentalnie otworzyłam oczy. Gdy byłam już gotowa na wyskoczenie z łóżka i rzucenie się na roześmianą siostrę, ona z całej siły uderzyła mnie poduszką prosto w twarz. Straciłam równowagęn, po czym upadłam na podłogę, uderzając głową o kant szafeczki, stojącej obok łóżka.

Uciekająca poczytalność (wolno pisane)Where stories live. Discover now