trzydzieści sześć

393 50 0
                                    

21 kwietnia

To już poniedziałek. Trzeba podrzucić trzy listy.

Siedzę właśnie w autobusie i zastanawiam się, co napisać w dzisiejszej notce.

A co do niedzieli i naszego spotkania, wszystko poszło dośyć dobrze. Ja zachowywałem się naturalnie, Bethan chyba niczego nie wydawała, Brendon (jak zwykle) nie w temacie, a Dorothy.. Można by powiedzieć, że czymś się przejmowała.
Nawet Bethan się jej zapytała ,,Martwisz się, że nie dostałaś listów w weekend?'', ona tylko pokręciła głową, a (moje serce pękało) mnie zabolało to, że jest jej z tego powodu przykro. Ale przecież nie mogłem nic zrobić.

Nienawidzę patrzeć jak bliskie mi osoby są przygnębione, to okropne.

,,Co za cudowny poniedziałek!

Moje listy wracają, oby ci to poprawiło dzień! To znaczy... Lepiej, żeby ten dzień od początku był dobry. Na tym najbardziej mi zależy... Bo przecież jestem takim dobrym człowiekiem, że martwię się o wszystkich. Nie to, że coś.

Chyba się plączę.

Poza tym mam nadzieję, że te liściki chociaż w jakimś małym stopniu sprawiają ci przyjemność, są powodem uśmiechu na twojej twarzy.

I nie musisz się martwić, że cię wystawię. Naprawdę. Nie zamierzam.

To może się stać tylko w jednym przypadku - gdybym umarł. Ale nawet wtedy byłbym z tobą ,,duchem''. Tak myślę.

Wydaje mi się, że mimo faktu, że nie znamy się najlepiej, jesteś ogromną częścią mojego życia. W normalnym sensie, jeśli się da. Nie jakimś fanatycznym.

Jak to mówią - byle do piątku.''

Kończę pisać akurat przystanek przed szkołą, więc szybko zbieram rzeczy i wysiadam z pojazdu. Kartki zamierzam wrzucić do szafki - najprędzej zobaczy. Muszę tylko udawać, że przyszedłem później niż Dorothy, bo zawsze jestem później niż ona.

Czuję się trochę jak tajny agent. Dziwne uczucie. Tak się ukrywać. Chociaż głęboko wierzę, że warto.

a/n hej hej jak wam mija życie

piano girl || a.i.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz