1.1

10.5K 547 214
                                    


Przyszłość zależy od nas.
Przyszłość należy do nas.
Nie bójmy się patrzeć w przyszłość.
Nowe Brilliant Glasses Evo7 - Przyszłość w zasięgu wzroku.
(Produkt firmy ITEye)

Niebo miało kolor wyłączonego monitora. Tej nocy bardziej niż kiedykolwiek nadawało się na tło dla informacji wyświetlanych na elektronicznych szkłach. Nadia skierowała wzrok w stronę samolotowego okna, a potem lekko w górę ku niebu. Miała szczęście być posiadaczką jednego z pierwszych egzemplarzy najnowszych Brilliant Glass'ów (ochrzczonych mianem bryli jeszcze przed oficjalną premierą marki), które miały zdeklasować do niedawna popularne Googlass'y, potocznie zwane goo lub po prostu gogle.

- Kochanie, naprawdę mi przykro - usłyszała głos swojej matki. - Ja też nie jestem zadowolona, że musiałam przerwać urlop.

Niesforny kosmyk brązowych włosów połaskotał Nadię w policzek. Sprawnym ruchem ręki odgarnęła go za ucho.

- Porozmawiamy o tym? - zaproponowała matka.

Nadia odwróciła wzrok i spojrzała na rodzicielkę.

- Żebyś rozmowę też przerwała? - rzuciła.

Wyglądały niemal identyczne. Te same jasnozielone oczy, ta sama figura, podobny wzrost (Nadia była niższa od matki zaledwie o kilka centymetrów), a nawet włosy. Na szczęście dla dziewczyny, jej rodzicielka zaczęła ostatnio farbować swoje na ciemniejszy odcień.

- Kiedy już możemy porozmawiać, musimy się kłócić? - Matka Nadii westchnęła ciężko. Na nosie miała własne bryle, które wciąż wyświetlały na elektronicznych szkłach najnowsze notowania giełdy oraz kilka artykułów branżowych - Nie mogłybyśmy chociaż raz porozmawiać normalnie?

- Jak BYŚ zdjęła bryle, to może ja BYM zdjęła swoje i BYŚMY pogadały - sarknęła Nadia, przesadnie akcentując partykuły.

- Czy ty naprawdę...?

Matka Nadii przerwała nagle. Do jej uszu doszedł przesłany z bryli sygnał dzwonka.

Nadia spojrzała wymownie na swoją mamę, domyślając się, co przerwało jej wypowiedź. Szkiełka elektronicznych okularów dziewczyny zaszły białym pigmentem sygnalizującym powiększenie pojedynczego okienka. Kobieta westchnęła, odwracając wzrok od córki.

- Wanda Wittman, słucham? - powiedziała, choć nie musiała tego robić. 

Jedną z podstawowych zalet Brilliant Glass'ów Evo7 miało być o wiele lepsze odbieranie i konwertowanie myśli użytkownika na impulsy elektryczne, dzięki czemu miały działać o wiele szybciej od swoich poprzedników. Nie była to przesada. Ledwie Nadia zdążyła pomyśleć o zwiększeniu głośności, a ciężkie gitarowe brzmienie z wyświetlanego właśnie teledysku zaatakowało jej receptory słuchu, zagłuszając wszystko wokół, łącznie z głosem matki (która za nic nie potrafiła odzwyczaić się od gadania do powietrza, co było naleciałością starszego pokolenia, przyzwyczajonego do starych, niedoskonałych programów konwertujących myśli). W prawym kącie widzianego przez nią obrazu pojawił się znaczek głośnika, który powiększył się kilkakrotnie, aby niemal natychmiast po tym zniknąć.

Świetnie animowany, chudy chłopak - którego twórcy za doskonały imidż uznali blokerską bluzę na suwak z kapturem narzuconym na zaciśnięty na głowie, pognieciony cylinder - skakał po trójwymiarowej scenie. Przy akompaniamencie dwóch gitar i wariata bijącego rekord prędkości w wybijaniu rytmu na perkusji, zdzierał gardło, niemal obcałowując przy tym mikrofon wystylizowany na lata osiemdziesiąte dwudziestego wieku. Doskonale wyliczone algorytmy programowały muzykę tak, by brzmiała jak to, co dzisiejsi nazywali pierwotnym punkiem.

Minerva 2099Where stories live. Discover now