Nowe-stare otoczenie

1K 69 54
                                    

17 sierpnia

— Bracie, nie martw się, proszę.

Dipper spojrzał w jej stronę i tylko pokręcił głową. W dłoni trzymał lekko sponiewierany kawałek papieru, który zawzięcie miętolił w rękach. Nigdy nie myślał, że ponownie wróci w to miejsce. Nigdy nie śmiał marzyć o spotkaniu tych samych niezapomnianych osób. Nigdy, przenigdy nie przewidziałby, że będzie jechał w tę stronę w takich okolicznościach.

— Rozchmurz się, Dipper — powiedziała błagalnie Mabel. Miała na sobie sweterek. Czarny z białą gwiazdą. Czarna opaska, czarne spodnie, czarne trampki. Samo jej istnienie w tym momencie mogłoby przybić krasnale, zębowe wróżki i jednorożce.

— Sister, bardzo cię proszę, nie mam siły na uśmiech, a co dopiero rozmowę z tobą. — Zobaczył łzy w jej oczach i mocniej ścisnął kartkę. Sam miał na sobie podobny zestaw co Mabel. Nawet wciągnął na siebie sweterek, który dla niego uszyła. Czarny z białym sercem. Jego siostra lubiła symbolikę, ale chyba tym razem jej nie rozumiał.

— Dobra, dam ci już spokój — warknęła dziewczyna. — Ale jeszcze tylko jedno pytanie. Co trzymasz w ręce? — Dipper spojrzał na nią ze zdziwieniem, że zauważyła karteczkę. Westchnął ze zrezygnowaniem i wręczył siostrze wymiętolony list. Mabel jęknęła i zaszlochała.

— Nie wiedziałam, że wciąż to masz — powiedziała i ukryła twarz w dłoniach. Brat objął ją ramieniem i przytulił do siebie. Chciał być dla niej oparciem i miał nadzieję, że w każdej sytuacji uda mu się ją obronić, zwłaszcza, że jako dzieci omal nie zginęli w mieście, do którego się teraz udawali. Mimo dobrych chęci, w głębi czuł tylko zbierające się w nim łzy i zrozpaczone krzyki.

— Jesteśmy — rzucił kierowca. Chłopak zabrał świnkę i przerzucił przez ramię granatową torbę. Poczekał przed autobusem na Mabel, która ciągnęła po podłożu ogromną, różową walizkę, którą kiedyś obkleiła brokatem i innymi świecącymi duperelami.

— Gravity Falls wita ponownie — sapnął Dipper i poklepał siostrę po plecach, gdy ta ponownie załkała.

— Wujek mógł chociaż po nas przyjechać — stęknęła Mabel i poprawiła pasek od torby swojego brata. Zmieniali się bagażami, a Naboki szedł obok z uśmiechniętą mordką. Chyba najbardziej cieszył się z wycieczki.

— Co zrobić. Stan to Stan, ale myślałem, że wuj Ford... — urwał, bo wpadł na jakiegoś chłopaka. — Przepraszam — mruknął grzecznie, chociaż wiedział, że to blondyn stojący przed nim niepotrzebnie ruszył się z miejsca.

— Nic się nie stało. — Chłopak wyszczerzył zęby i chwilę patrzył wprost na Dippera. Miał złote tęczówki i wyglądał niepokojąco znajomo. Podejrzanie znajomo. Po plecach szatyna przeszedł dreszcz.

— Hej, czy my się już nie poznaliśmy?

— Nie wydaje mi się.

— Chodź braciszku, spieszymy się. Miło było poznać i w ogóle — rzuciła do nowo-poznanego blondyna i ruszyła przed siebie, ciągnąc Dippera za sobą.

— Witajcie w grocie tajemnic, dzieciaki — powitał ich Soos. Najpierw mocno uściskał Mabel, później stanął przed jej bratem i chwilę się zastanawiał, co ma zrobić. W końcu przytulił Dippera i zmierzwił mu włosy. — Ale wyrośliście! W końcu jesteś wyższy od swojej siostry!

— No wiesz... Cztery lata to spory kawał czasu. — Chłopak rozejrzał się dookoła i spostrzegł swoje niegdyś ulubione nakrycie głowy. — Wciąż to sprzedajecie? — zapytał łamiącym się głosem. Soos nie odpowiedział, ale wziął do ręki biało-niebieską czapkę z wymalowaną sosną na przodzie i wcisnął ją Dipperowi na głowę.

Delta <zawieszone>Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz