Rozdział 12: Pozbawione magii

604 71 2
                                    

Nastał dzień. Promienie słoneczne zagościły w komnacie młodej księżniczki. Wstała i, mimo swej woli, skierowała się w stronę tronu. Straż już na nią czekała. Zaprowadzili ją do zdobionego diamentami, posrebrzanego powozu. Usiadła obok nowej pani.

Po chwili wylądowali u bram stolicy. Królowa przeteleportowała siebie i służącą do środka zamku. Władczyni weszła na schody prowadzące do królewskiego krzesła. Nagle drzwi uchyliły się. W progu stały księżniczki.

- Znów się spotykamy - zaczęła Twilight z przyszłości. Luna rzuciła alikornowi pełne obaw spojrzenie. Przekonana, że zaraz będzie miało miejsce wydarzenie ze snu, bardzo się niepokoiła. - Wasza magia od tej pory będzie należeć do mnie. Oddajcie ją po dobroci, albo ktoś ucierpi.

- Nigdy. Najpierw musisz nas pokonać - powiedziała Celestia. Po sali rozległ się szyderczy śmiech królowej.

- Nie kompromituj się. Mogę z Wami wygrać bez najmniejszego wysiłku. Poza tym, mam coś, z czym nawet Ty nie dasz sobie rady - powiedziała, rozkazując służącej, by weszła do pomieszczenia. Zdjęła jej z rogu pierścień. - Spójrz, to Twoja wierna uczennica. Pamiętasz jeszcze? Wcale nie muszę z Tobą walczyć, ona to zrobi.

W tym momencie z białej księżniczki ulotnił się cały zapał. Nie potrafiła stawić czoła kucykowi, którego przez tak wiele lat była mentorką. Coś odebrało jej wszystkie siły. Po prostu nie mogła tego zrobić.

Nagle uderzył w nią strumień magii. Upadła na podłogę. Jak przez mgłę, ostatkami sił, obserwowała walkę Luny z gościem z przeszłości. Na początku księżniczce nocy udawało się odpierać ataki, ale w końcu w nią też trafiło zaklęcie. Uderzyła o ścianę i straciła przytomność. Do Celestii podeszła królowa Equestrii. Z lekceważącym uśmiechem zaczęła odbierać jej moc. Księżniczka, wycieńczona, zamknęła powieki.

***

Przez całą noc smokowi nie udało się zasnąć. Ciągle przewracał się z boku na bok. Wyobrażał sobie najgorsze rzeczy, jakie mogły spotkać jego przyjaciółkę.

Nad ranem usłyszał jakiś hałas dobiegający z korytarza. Wyszedł szybkim krokiem ze swojej komnaty. Słuch zawiódł go pod ogromne wrota prowadzące do sali tronowej. Odwrócił się sprawdzając, czy nie ma obok niego strażników. Kiedy upewnił się, że teren jest czysty, przysunął się bliżej drzwi. Dźwięk był tak niewyraźny, że Spike'owi zdawało się jakby ktoś mówił przez sen. Chciał zobaczyć, kto jest po drugiej stronie, ale nie odważył się.

Po chwili słowa ucichły. W stronę asystenta zaczęła zbliżać się straż. Szybko ukrył się za jednym z arrasów przedstawiających królową. Gwardia weszła do środka pomieszczenia. Kilka sekund później wyszła, prowadząc ze sobą Twilight. Podążył za nimi. Niestety, wszyscy odlecieli, a on nie mógł wznieść się w powietrze. Zastanawiał się, co dalej? Przecież mogło się coś ważnego wydarzyć. Po dłuższych przemyśleniach doszedł do wniosku, że musi na nich zaczekać.

Kiedy został sam przed wejściem do zamku, mimowolnie zrozumiał, że władczyni to wszystko zaplanowała. Od samego początku wiedziała, że we dwoje nie dadzą rady wrócić do domu w ciągu tych kilku godzin, na jakie wypuściła Twilight z koszar. Odkąd przybyli, chciała wykorzystać przyjaciółkę asystenta do swych celów. Tylko dlaczego zwlekała?

Podczas tych rozważań, oczekiwane kucyki pojawiły się na horyzoncie. Smok znalazł sobie idealne miejsce do obserwacji. Z powozu wysiadła królowa z księżniczką. Próbując swe nowe moce i zaklęcia, wystrzeliła z rogu promień światła w stronę kryjówki Spike'a. Drzewa, za którymi siedział, spłonęły i odsłoniły go w pełni.

- Och, to Ty. Jak Ci minęła noc? - zapytała uprzejmie władczyni.

- Nie zamydlisz mi oczu! - wykrzyknął asystent, jeszcze nie wiedząc, co chce powiedzieć. - Wykorzystałaś moją przyjaciółkę do swoich niecnych planów! Nie ujdzie ci to płazem!

- Mylisz się, już uszło - klacz była przekonana o swojej racji. - Wykorzystałam tego alikorna na swoje potrzeby, ale warto było. Nikt nie jest w stanie mnie pokonać. Ją możesz już sobie wziąć. Nie jest mi potrzebna - odpowiedziała i pchnęła młodego alikorna w stronę smoka. - Rób z nią, co chcesz. Możecie wrócić do domu - zakończyła i weszła do zamku, rozkazując strażnikom zamknąć wrota.

Spike z Twilight zostali sami. Nadal nie otworzył się portal do ich czasów. Utknęli tutaj, a bez swojej przyjaciółki smok nie mógł zwyciężyć z królową. Jedyna nadzieja pozostawała w Kryształowym Imperium. Postanowił się tam dostać. Wszedł do srebrnego powozu, zabierając z trudem księżniczkę. Na szczęście środek transportu był sterowany myślami, więc bez najmniejszego wysiłku wznieśli się w powietrze.

Po krótkim czasie wylądowali u bram do Królestwa. W tym miejscu też musiał czekać na to, aż ktoś ich zauważy. Według opowieści Celestii nad pradawnym miastem również znajdowała się magiczna kopuła. Siedział tak przez kilka minut, ale nic się nie działo. Na ulicach nie było widać żadnych kryształowych kucyków. Imperium było puste. Zrobił niepewny krok w stronę Królestwa. Po zastanowieniu orzekł, że zabezpieczenia zniknęły. Z lekkim wahaniem doszedł do pałacu. Bez trudu otworzył drzwi. Wszedł do środka.

- Czy ktoś tu jest?! - zapytał. Echo rozniosło się po całej powierzchni zamku. Odpowiedziała mu tylko głucha cisza.

✓ My Little Pony: Podróż w CzasieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz