Rozdział 8: Skazana

707 80 0
                                    

Królowa Equestrii nie opowiedziała im, co się stało podczas tylu lat, minionych w czasie krótkiej podróży przez zamrażające źródło światła. Skierowała się w stronę zagubionej Twilight. Rzuciła jej zamrażające krew w żyłach spojrzenie.

- Przypomniałaś już sobie zasady panujące w odrodzonym królestwie? Powiesz mi całą prawdę, czy chcesz na zawsze pożegnać się ze słońcem?

Wybór przed jakim stanęła księżniczka Ponyville wydawał się prosty, jak dla małego smoka, lecz dla niej był prawdziwą bitwą podświadomości. Zdecydowała się nie mówić niczego. Przekręciła tylko głowę na znak, że nie wydobędzie z siebie żadnego słowa. Spike chciał ratować przyjaciółkę i powiedzieć o wszystkim, ale uznał, że jeśli alikorn nic nie mówi, to ma swoje powody. Po sali tronowej rozległ się lekceważący śmiech alternatywnej Twilight.

- Dobrze... A więc, pożegnaj się ze światem! - władczyni Equestrii wzleciała w powietrze. Skierowała koniec srebrnej laski w lawendową klacz. W ułamkach sekundy nie wiedziała co ma zrobić. Musiała działać. Użyła swojej magii i odepchnęła zaklęciem królową. Straż, słysząc hałas wydobywający się z komnaty, weszła do środka. Widząc swoją panią podnoszącą się z trudem z ziemi, zbliżyli się do przyjaciółki Spike'a i nałożyli jej na róg metalowy pierścień. Mając go na sobie nie mogła wykonywać żadnych czarów. Żołnierze ją przytrzymali, żeby nie odleciała. Twilight Sparkle z przyszłości rozkazała zaprowadzić niewolnicę do lochów.

W tej sytuacji powierniczka Elementu Harmonii wiedziała, że nie może nic zdziałać. Musiała zacząć wykonywać rozkazy teraźniejszej władczyni. Westchnęła. Bez magii i skrzydeł trudno będzie jej dostać się do domu. Zaczęła zastanawiać się, jak stąd wyjść. Żadna księżniczka wcześniej nie upadła tak nisko. To był cios poniżej pasa. Zostać zesłaną w podziemia, bez poważnego wykroczenia? Gdyby w dawnej Equestrii postąpiła tak, jak dziś, wszyscy gratulowaliby jej bohaterstwa i odwagi.

Nagle w jej głowie pojawiło się znaczące pytanie: co się stało z jej przyjaciółkami? Odkąd trafiła do nowego świata nie widziała żadnej z nich. W Equestrii nie było śladu życia. Wyglądała na opustoszałą. "Skoro ja z przyszłości władam królestwem, to gdzie są inne kucyki? Gdzie zniknęła Celestia z Luną?" - pytała samą siebie. Dotknęła swojego rogu. Nadal tkwił na nim pierścień, hamujący zaklęcia. Nie potrafiła nigdzie się przeteleportować.

- Jak się tego pozbyć?! - wykrzyknęła. Żaden strażnik nie zwrócił na to uwagi. Szli przed siebie, uważnie pilnując Twilight. Nie mogła znaleźć sposobu na ucieczkę. Była otoczona ogierami, znającymi się na swoim zadaniu.

Po kilku minutach skręcili w ostatni korytarz. Na jego końcu ciągnęły się w dół kamienne, długie schody. Kapitan oddziału zapalił lampę i poszedł pierwszy. Za nim ruszyli pozostali. Alikorn szedł w środku, spoglądając co chwilę w czarną otchłań. Mimo nikłego światła na początku marszu, wkoło było bardzo ciemno. Kiedy znaleźli się na końcu tunelu, księżniczka nie mogła uwierzyć własnym oczom. Zamiast celi i krat, wszędzie wisiały drewniane półki. Na nich stały szklane kule z różnymi figurami w środku i... kucykami! Byli tam mieszkańcy Ponyville. Zobaczywszy gościa, pomyśleli, że to władczyni Equestrii, więc zaczęli prosić, wręcz błagać o wypuszczenie na wolność. Twilight ze zdziwieniem obserwowała wszystkich. Nie mogła nigdzie dostrzec znajomych jej twarzy. Straż poszła w głąb korytarza i otworzyła już ostatnie drzwi. W małej sali było sześć wyżłobień w ścianie. Księżniczkę wtrącono do jednego z nich i zasunięto kraty. Strażnicy przekręcili klucz w zamkach i zniknęli. Alikornowi wydawało się, że został zupełnie sam.

***

Na powierzchni Spike znalazł się w sali tronowej z alternatywną wersją przyjaciółki. Królowa Equestrii kazała posadzić smoka obok niej przy tronie. Służba przyniosła miskę z diamentami.

- Powiedz, jak Ci na imię? - zapytała czułym głosem. Asystent zmieszał się, ale po chwili odpowiedział:

- Spike, Wasza Wysokość. - Jego głos drżał. Spojrzał przez okno. Wokół rozciągał się smutny widok zniszczonego Ponyville z przyszłości. Nadal zastanawiał się, gdzie są mieszkańcy miasteczka.

- Niemożliwe! - wykrzyknęła władczyni. Mały smok się zląkł. - On uciekł! Nie chciał mieć ze mną nic wspólnego! - klacz stanęła przed nim. - Kłamca! Straż!

- Nie, czekaj! - krzyknął w ostatniej chwili. Był zdecydowany powiedzieć prawdę, nie tylko dla swojego dobra, ale także, by uratować towarzyszkę. - Przybywamy z przeszłości.

Królowa wybuchła śmiechem.

- I ja mam w to uwierzyć? - zakpiła z asystenta. - Powiedz w końcu wszystko, co wiesz!

Smok jednak milczał. Nie zataił niczego. Sądził, że to wystarczy do uratowania Twilight. Niestety, pomylił się. Władczyni znów stuknęła o podkowy. Strażnicy weszli do środka. Alikorn siedzący na tronie szepnął coś do kapitana. Po chwili wyprowadzono asystenta z pomieszczenia. Myślał, że chcą go również wtrącić do lochów. Gdyby jego przewidywania się sprawdziły, mógłby pożegnać się z powrotem do domu.

Doprowadzony został do jednej z ogromnych komnat i pozostawiony. Żołnierze oddalili się, nie zamykając drzwi. "Dlaczego nie pozbyła się mnie?" - pomyślał. - "Nieważne. Jeszcze dzisiaj muszę odnaleźć Twilight" - postanowił sobie i zadowolony zasnął na chwilę.

✓ My Little Pony: Podróż w CzasieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz