01. Prawdziwy babski wieczór

44 6 7
                                    

Ktoś zadzwonił do drzwi.
Kate wytarła łzy i spojrzała w lustro. Miała czerwone oczy. Założyła okulary przeciwsłoneczne na czubek nosa.
Po tym jak powiedziała dziewczyną, o tym że Adam ją zdradził, one nagle się rozłączyły. Przeczesała jeszcze raz swoje mokre od wody włosy i otworzyła drzwi.
Jak za machnięciem magicznej różdżki stanęły przed nią: Bethany, Olivia, Rosie i Emma. Rzuciły się na nią, przytulając ją mocno.
- Nie był ciebie wart kochana. - Pocieszyły ją i odsunieły się od niej.
- Ej, może byś ubrała się jak człowiek? - Wskazała na nią Olivia.
Kate spojrzała na siebie w lustrze. Jej czarne włosy były mocno zmiażdzone i nie miała na sobie ubrania - była otoczona samym ręcznikiem.
- Dajemy ci pięć minut. Zamykaj szybko do łazienki. - Klepnęła ją lekko po tyłku Rose.
Kate pobiegła do łazienki, prawie potykając się o swojego psa.
Ustala na siebie swoją piżamę: krótkie, siwe spodenki i długa podkoszulkę.
Kiedy zeszła na dół impreza trwała w najlepsze. Olivia zaczęła piec coś w jej piekarniku, a Rose wraz z Emma wybierała dobre winno z jej spiżarni. Bethany szukała kieliszków.
Kate usiadła cicho do stołu. Po chwili każda z jej przyjaciółek dosiadła się do niej - Rose wlała wszystkim trochę alkoholu do kieliszków (oczywiście sobie nalała najwięcej).
- Za pecha Adama. Niech ta jego nową laska ma jakieś choroby weneryczne! - Rose wyciągnęła przed siebie kieliszek.

***

- A pamiętacie jak Olivia zawaliła koledze za to, że nie chciał podać jej piłki w czasie meczu. - Zaczęła śmiać się Kate.
Były już po 3 - 4 kieliszkach i zaczynały już trzeciego szampana.
- To wcale nie było... Moja pizza. - Olivia zeszła ze stołka i szybkim krokiem podeszła do piekarnika. Dziewczyny spojrzał na nią. Otworzyła,piekarnik, z którego wydobył się czarny dym.
- Dom mi spalisz! - Kate rzuciła się by jej pomóc.
Bethany chichocząc otworzyła drzwi na balkon i wyniosła resztki jedzenia na balkon.
- To się pali! - Emma pobiegła do niej. Z pizzy wydobył się malutki promyczek ognia. Zaczęły wrzeszczeć. Rose wzięła miskę wody i wylała jej zawartość na "pożar".
Po chwili opanowała je ciemność. Oświetlały je tylko gwiazdy i uliczne latarnie.
- No to po jedzeniu. - Spojrzała na resztę.
- Dzwonię po pizzę. - Odparła lekko wstawiona Kate.

***
- Już jest. - Dziewczyny podniosły się z koca, który ułożyły na balkonie by oglądać gwiazdy, słysząc dźwięk dzwonka do drzwi.
Pobiegły pędem do nich.
Przed nimi stał młody chłopak, na oko osiemnaście lat. (Nie oszukujmy się mega ciacho - ciemne włosy, głębokie orzechowe oczy i lekko umięśnione ramiona).
- Dziękuję. - Odparła Olivia zabierając mu pizzę.
- Co robisz jutro wieczorem? - Spytała zalotnie Emma, łapiąc go za ramię.
Chłopak był lekko zszokowany.
- Zostaw go, nie widzisz, że się ciebie boi? - Złapała ją mocno za ramię Bethany.
- Dziękujemy, reszta dla ciebie. - Kate dała mu szybko dwudziesto dolarowy banknot.
- Ale ona kosztowała tylko sześć dolarów! - Nie pozwolił jej zamknąć drzwi.
Dziewczyny były już w kuchni, było słychać tylko ich głośne śmiechy i teksty na temat wyglądu chłopaka.
- Nie trzeba, naprawdę. - Odparła, uśmiechając się.
Chłopak oparł się lekko o róg drzwi.
- Dobrze, ale pod jednym warunkiem. - Pogroził jej zabawnie palcem. - Jeśli dasz się zaprosić jutro na kolację.
- Nie znasz mnie. - Zarumieniła się lekko, nigdy nie była świadkiem podobnej sytuacji.
- Ale chcę poznać.
- Nie warto. - Kate w tej chwili najchętniej zapadła by się pod ziemię, przy nim czuła się taka nieśmiała i mała.
Westchnął i wyjął z kieszeni jakąś kartkę i długopis. Zapisał coś na papierze.
- Proszę, oto mój numer, gdybyś jednak zmieniła zdanie. - Podał jej ją i na pożegnanie pocałował ją lekko w policzek.

***

- Dobra, prawda? - Spytała Emma, biorąc już któryś z kolei kawałek pizzy.
Dziewczyny przytaknęły, Kate jednak trzymała swój drugi kawałek i zaczęła jeździć nim po stole myśląc.
- Zaczynasz? Mówiłam ci Adam był i jest dupkiem, że cię zdradził. - Zaczęła Rose. To ona w ich paczce była tą "myślącą racjonalnie".
- Ale był taki słodki i idealny. Kupował mi na każdą randkę bukieciki kwiatów. - Zaczęła wspominać Stare czasy, opierając się jedną ręką o blat stołu.
Jej przyjaciółki westchnęły.
- Dobra! - Rose stała od stołu, każda spojrzała się na nią z zaciekawieniem wypisanym na twarzy. - Mam pomysł. Kim jesteśmy? - Spytała chodząc wokół stołu.
Pozostała czwórka milczała jak makiem zasiał.
- Jesteśmy przecież kobietami!
- Miałam to powiedzieć. - Oparła Emma, biorąc ostatni kęs pizzy.
Rose jednak zignorowała jej komentarz.
- Nie pozwolimy sobie, aby nas tak traktowano!
- Co proponujesz? - Spytała podejrzliwie Bethany, poprawiając swoje czarne kujonki na nosie.
- Jedno słowo: Zemsta.

Nie Zadzieraj Z Dziewczynami!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz